Obserwuj w Google News

Kultowy serial PRL-u był oparty na faktach. 90% "Daleko od szosy" jest szczerą prawdą

5 min. czytania
11.12.2023 12:22

Słynny serial PRL "Daleko od szosy" to produkcja bazująca na autentycznych wydarzeniach. Kim były pierwowzory postaci pojawiających się w kultowej produkcji?

Daleko od szosy - kadr z serialu
fot. materiały prasowe/TVP

Nie wszyscy wiedzą, ale "Daleko od szosy" to produkcja, której kanwą fabuły były rzeczywiste wydarzenia. Serialowa historia miłosna wydarzyła się naprawdę, a osoby będące pierwowzorem postaci potwierdzają, że większość opowieści to sama prawda.

"Daleko od szosy": kultowy serial PRL wydarzył się naprawdę

Hit "Daleko od szosy" ma już prawie 50 lat. 7-odcinkowa historia Leszka, Ani i Bronki z 1976 roku pozostała w pamięci tysięcy widzów, którzy śledzili ich przygodę. 

Nie każdy zdaje sobie jednak sprawę, że fabuła serialu nie jest do końca wymysłem scenarzystów. Jak przypomina Plejada, twórcy "Daleko od szosy" zainspirowali się prawdziwą historią. Serial opowiada o Leszku (w którego wcielił się Krzysztof Stroiński) - chłopaku ze wsi zakochanego w studentce z miasta. Produkcja pokazuje, że bohater kierowany miłością opuszcza rodzinne strony i swoją dziewczynę Bronkę (Sławomira Łozińska), by podążać za marzeniami. W głowie zawróciła mu bowiem Ania (Irena Szewczyk), która przyjechała do jego miejscowości na wakacje.

W serialu widzimy przemianę Leszka - ze skromnego chłopaka ze wsi, w ambitnego mężczyznę, który kończy technikum, zdobywa prawo jazdy i dostaje pracę w mieście. I chociaż między zakochanymi na wielu poziomach jest przepaść, wzajemna miłość i praca nad sobą powodują, że parę finalnie więcej łączy, niż dzieli.

Redakcja poleca

"Daleko od szosy": jak wyglądała prawdziwa historia stojąca za serialem?

Twórcy "Daleko od szosy" zainspirowali się historią Lechosława Ucińskiego. Mężczyzna wciąż żyje i obecnie jest emerytem. Kiedy produkcja jest emitowana w telewizji, przypomina mu się jego młodość. O adaptacji jego miłosnej historii na serial, opowiedział w rozmowie z magazynem "Świat i Ludzie". - Powiedziałbym, że 90 proc. tego, co widzowie zobaczyli, jest szczerą prawdą, jeden do jednego - wyznał Uściński.

Tak samo jak serialowy bohater, postanowił opuścić wieś, ponieważ nie chciał być rolnikiem. Wyjechał na Śląsk, gdzie został robotnikiem. Zdobył też prawo jazdy, by wykonywać wymarzoną pracę kierowcy. Jak jednak życie przeciętnego mężczyzny stało się inspiracją do serialu stworzonego przez TVP? Uściński również uczył się w technikum, by zdobyć wykształcenie. Nauczyciel języka polskiego - Henryk Czarnecki, zlecił uczniom napisanie wypracowania "Moja droga do szkoły".

Redakcja poleca

Praca Uścińskiego przykuła uwagę nauczyciela, który przyjaźnił się z reżyserem  Zbigniewem Chmielewskim. Po rozmowie doszli do wniosku, że opisana przez ucznia historia nadaje się na serial telewizyjny. Wypracowanie stało się zalążkiem scenariusza. Oczywiście Uściński był poproszony przez twórców o współpracę podczas pisania telewizyjnej adaptacji jego życia. Większość wydarzeń ukazanych w serialu, wydarzyła się naprawdę. Łącznie z wątkiem babci bohatera. - Tak jak w serialu, podkradała mi herbatę - wspominał Uściński.

Nawet słynna piosenka "Daj mi nogę", nie jest wymysłem scenarzystów. W rzeczywistości śpiewał ją brat Uścińskiego. Pierwowzór Leszka opowiadał też o zapoznaniu z Krzysztofem Stroińskim, który wcielił się w głównego bohatera "Daleko od szosy". - Bacznie mnie obserwował. Wiele rozmawialiśmy, mogę powiedzieć, że się zaprzyjaźniliśmy - zdradził.

Redakcja poleca

"Daleko od szosy": serial kontra rzeczywistość

Czym jednak serial różni się od rzeczywistości? - Pracowałem jako betoniarz. Była to bardzo ciężka praca. Gdy skończyłem kurs prawa jazdy, chciałem pracować jako kierowca. Przesunięto mnie do bazy transportowej. Jednak kierowcą nie zostałem - opowiedział Uściński. - Zacząłem pracować w warsztatach jako mechanik. W końcu kierownik powiedział, że jak wyremontuję zepsutą, stojącą w bazie Warszawę pick-up, to będę mógł nią jeździć. Auto wyremontowałem, ale dostał je kto inny. Wtedy się wściekłem. By mnie udobruchać, kierownik mianował mnie pomocnikiem kierowcy samochodu dźwigu... - wspominał w rozmowie z magazynem, "Świat i Ludzie".

Prawdziwa dziewczyna Uścińskiego z rodzinnych stron nie nazywała się Bronka, tylko Krystyna. Początkowo planowali wspólne życie. Nie pobrali się, ponieważ Uściński czekał na pobór do wojska. Pewnego dnia podczas jazdy PKS-em, zobaczył na przystanku trzy studentki z Łodzi, które przyjechały na wieś na wakacje. Uściński znał jedną z kobiet. - Znałem bardzo dobrze Wiesię, bo mieszkała tu jej babcia. Przyjeżdżała do niej w wakacje. Gdy byliśmy dziećmi, razem się bawiliśmy - wspominał.

Redakcja poleca

Zaprzyjaźnił się ze studentkami, ale szczególną uwagę zwróciła Anna Bełdycka. Mimo że po wakacjach dziewczyna wróciła do miasta, nie zapomniała o wakacyjnym przyjacielu. Para korespondowała ze sobą regularnie. Studentka wysyłała chłopakowi książki. - W naszej wsi nie było jeszcze prądu, więc czytałem te książki przy lampie naftowej. Często na głos, moim rodzicom. Mama robiła coś przy kuchni, tata wyplatał kosze... Ale bardzo chętnie słuchali - opowiedział Uściński.

W końcu Uściński zrozumiał, że kocha Annę. Postanowił rozstać się z Krystyną, która wkrótce znalazła nowego narzeczonego. Tuż przed ślubem wydarzył się jednak straszny wypadek. - Podobno to Krystyna chciała prowadzić motocykl, ale on uznał, że dziewczyna nie będzie go wozić. Usiadł za kierownicą, choć nie miał prawa jazdy. Jechali żwirową drogą i nie wyrobił na zakręcie. Krystyna doznała uszkodzenia rdzenia kręgowego. Do końca życia jeździła na wózku inwalidzkim. Została pochowana na cmentarzu w Szczercowie - opowiedział Uściński.

Z powodu związku z Bełdycką, Uściński postanowił zdobyć wykształcenie i zamieszkać w Łodzi. Uczył się w technikum, a w międzyczasie ożenił się z ukochaną. Zrobił maturę i planował nawet iść na studia, ale ostatecznie zrezygnował z dalszej edukacji. Podobnie jak w serialu Uściński nie dogadywał się z teściową. Para mieszkała z rodzicami Anny. - Ania była chyba na czwartym roku studiów, wróciła do domu i źle się czuła. Wymiotowała. Mama zrobiła jej awanturę, bo myślała, że jest w ciąży. Mnie też się oberwało, choć nie byliśmy winni. Od tego czasu mama Ani odsunęła się ode mnie. Na nasz ślub jednak przyszła. W tym dniu przemówiła do mnie, gdy składała życzenia. Tata Ani zawsze nam sprzyjał - wspominał.

Redakcja poleca

"Daleko od szosy": jak potoczyły się losy pierwowzorów bohaterów serialu?

Po narodzinach syna Przemysława, para przeprowadziła się do własnego domu, który niestety był w opłakanym stanie. Na szczęście dostali mieszkanie na Retkini, gdzie zamieszkali. Uściński został kierownikiem zajezdni, ale pracował również jako kierowca. W nowym domu nie zabawili jednak długo, ponieważ pewnego dnia żona zakomunikowała ukochanemu, że przeprowadzają się do Bielska-Białej. - Mieszkanie mieliśmy pięknie urządzone. Miałem przecież brata stolarza. Modna była boazeria, więc mieliśmy nią wyłożony przedpokój. Na podłodze piękne, mięciutkie wykładziny... Ale Ania się uparła. Przeglądała ogłoszenia i znalazła ofertę z Bielska-Białej. Ktoś chciał się zamienić na mieszkanie w Łodzi. No, i przeprowadzka stała się faktem - wspomina.

Małżeństwo zamieszkało w bloku. Wkrótce na świat przyszedł drugi syn Marcin. Niestety u Anny zdiagnozowano stwardnienie rozsiane. Uściński zajmował się ukochaną. - Przed wyjściem do pracy przygotowywałem obiad, który potem żonie podgrzewała opiekunka - wspomina. Chociaż kobieta nie poddawała się, zmarła w końcu w 2014 roku.

Redakcja poleca

Po latach okazało się, że Krzysztof Stroiński pamiętał o Uścińskim. Spotkali się przypadkiem w ówczesnej pracy Uścińskiego - serwisie Polmozbytu. Dawna przyjaźń zakwitła na nowo. Wyszło na jaw, że rodzice aktora mieszkają w okolicy Bielska-Białej. - My pojechaliśmy do jego rodziców, Krzysztof z żoną odwiedził nas. Potem załatwiałem mu różne auta. Ostatnim autem, jakie u mnie kupił, była alfa romeo GT. Zresztą do dziś nią jeździ - wyznał Uściński.

Obecnie Lechosław Uściński jest dumny z tego, że jego historia stała się kanwą kultowego serialu kochanego przez tysiące Polaków. Jest szczęśliwym ojcem i dziadkiem, chociaż nie ukrywa, że tęskni za swoją żoną.

Źródło: Radio ZET/Plejada/Świat i Ludzie

Nie przegap
Największe seksbomby PRL-u. O wielu z nich dzisiaj zapomniano
11 Zobacz galerię
fot. screen/Facebook Demony seksu i Seksbomby PRL-u+ AF Archive/Mary Evans Picture Library/East News