Obserwuj w Google News

Filmowcy pozwali polski rząd. Chcą ogromnego odszkodowania

5 min. czytania
03.11.2023 13:51

Przedstawiciele Stowarzyszenia Filmowców Polskich postanowili pozwać Ministerstwo Kultury. Domagają się odszkodowania wartego kilkaset milionów złotych. O co chodzi?

Piotr Gliński, Jacek Bromski
fot. Piotr Molecki/East News, ADAM JANKOWSKI/REPORTER/East News

SFP będzie walczyć na drodze sądowej z polskim rządem. Chodzi o opłatę reprograficzną, która nie dotyczy urządzeń mobilnych, takich jak smartfony czy tablety. Zdaniem polskich filmowców z powodu działań polityków, są stratni na kilkaset milionów złotych.

Opłata reprograficzna: spór twórców z politykami

Jak podają Wirtualne Media, szykuje się proces Stowarzyszenia Filmowców Polskich z Ministerstwem Kultury. Dyrektywa unijna z 2001 roku dotycząca prawa autorskiego mówi, że twórcy i producenci filmowi powinni otrzymać rekompensatę za korzystanie z ich dzieł w ramach dozwolonego użytku osobistego.

Jeden z artykułów dokumentu zapewnia, że każdy z obywateli Polski może na własny użytek korzystać z rozmaitych tekstów kultury pochodzących z legalnego źródła, bez każdorazowego pytania o pozwolenie o zgodę autora. W związku z tym wprowadzono tak zwaną opłatę reprograficzną, która ma być rekompensatą za swobodę korzystania z dzieł. Polskie Ministerstwo Kultury zainicjowało ją w 2003 roku. Wiąże się ona ze zwiększeniem ceny urządzeń i nośników, które umożliwiają kopiowanie i nagrywanie utworów, czyli czystych nośników danych, takich jak płyty CD i DVD, ale również skanery i kserokopiarki. 

Od 2003 roku sporo się zmieniło jeśli chodzi o technologię. Na liście opłaty reprograficznej nadal figurują takie pozycje, jak... kasety VHS, kasety magnetofonowe, czy telewizory z nagrywarką. Nie ma za to telefonów komórkowych, laptopów i tabletów, które również są nośnikami danych. Organizacje, które korzystają z opłaty reprograficznej, wielokrotnie apelowały do rządu o nowelizację listy. Bezskutecznie.

Redakcja poleca

SFP pozywa Ministerstwo Kultury na ogromną kwotę

Jacek Bromski, szef Stowarzyszenia Filmowców Polskich, postanowił wnieść sprawę do sądu. W rozmowie z Wirtualnymi Mediami argumentował swoją decyzję. - Wobec trwającej tyle lat bezczynności, wystąpienie na drogę sądową stało się konieczne dla zapewnienia naszym twórcom należnego wynagrodzenia - przekonuje.

SFP w oficjalnym komunikacie opisuje swoją sytuację związaną z brakiem aktualizacji zasad dotyczących opłaty reprograficznej. - Efektem tego jest sytuacja, w której wpływy z opłat od nośników i urządzeń są absurdalnie niskie i rażąco odstają od kwot pozyskiwanych w innych państwach europejskich, zaś cały system nie spełnia swojej podstawowej funkcji. Mimo że sytuacja była Ministerstwu Kultury i innym organom państwowym dobrze znana, prace nad zmianą obowiązującego modelu w ramach projektu ustawy o artystach zawodowych nie doprowadziły do satysfakcjonującego dla środowiska twórczego rozwiązania - tłumaczą przedstawiciele organizacji. 

Co ciekawe zapadł już wyrok sądowy, w którym potwierdzono, że urządzenia mobilne również mieszczą się w ramach nośników i sprzętów objętych opłatą reprograficzną. Mowa o procesie z 2010 roku prowadzonym w Sądzie Okręgowym w Warszawie, według którego pojawił się nakaz dla firmy Sony wypłacenia 576 tysięcy złotych na rzecz organizacji zbiorowego zarządzania prawami autorskimi.

Z tego powodu SFP zdecydowało się na kroki prawne. - Ponieważ kontynuacja obecnego modelu oznacza dla twórców i producentów kolejne lata znacznych strat, Stowarzyszenie Filmowców Polskich zdecydowało się pozwać Skarb Państwa o odszkodowanie z tytułu naruszenia obowiązku wynikającego z prawa UE do zapewnienia godziwej rekompensaty - przekonują członkowie organizacji. SFP działa w ramach prawa unijnego, które pozwala na tego typu kroki. Skorzystały z nich podobne organizacje w innych krajach Europy. Polscy filmowcy domagają się odszkodowania w wysokości 416 234 112,30 złotych.

Redakcja poleca

Ministerstwo Kultury: opieszałość w sprawie zmian w opłacie reprograficznej

Zdaniem członków SFP, ministerstwo samo zgotowało sobie taki los, nie wprowadzając w życie nowych zasad dotyczących opłaty reprograficznej. Jacek Bromski skomentował sprawę. - Mimo wielu naszych wystąpień i wniosków, prace nad zmianą obowiązującego modelu kończyły się co najwyżej w fazie projektowej. W dużej mierze spowodowane było to drapieżnym lobbingiem międzynarodowych korporacji i nader populistycznymi głosami producentów urządzeń, którzy ciągle straszyli rzekomymi podwyżkami cen urządzeń - wyjaśnił Bromski.

- Nadszedł jednak czas, żeby przerwać ten impas. Wobec trwającej tyle lat bezczynności, wystąpienie na drogę sądową stało się konieczne dla zapewnienia naszym twórcom należnego wynagrodzenia. Korporacje technologiczne bogacą się kosztem polskich twórców, z którymi nie chcą się dzielić swoimi wielkimi zyskami - argumentuje prezes SFP.

Kwota ponad 416 milionów złotych nie wzięła się z kosmosu. Wyliczono ją na podstawie danych na temat sprzedaży nośników i urządzeń, które powinny znaleźć się na liście opłaty reprograficznej. - Do oszacowania stawek wykorzystano uzasadnienie projektu ustawy o artystach zawodowych, a dodatkowo zebraliśmy aktualne dane z innych krajów, gdzie opłaty od czystych nośników funkcjonują i są cyklicznie uaktualniane. Poprawność kalkulacji i przyjętej metodologii potwierdzona została w dwóch prywatnych opiniach uznanych biegłych z wyceny praw autorskich - zapewnia SFP.

Redakcja poleca

Dominik Skoczek - dyrektor Związku Autorów i Producentów Audiowizualnych w Stowarzyszeniu Filmowców Polskich, skomentował sprawę, mając nadzieję, że nowy rząd spojrzy na problem poważniej niż poprzednicy z kadencji Prawa i Sprawiedliwości. - Naszym działaniom przeświecają dwa cele. Po pierwsze chcemy wywalczyć odszkodowanie dla polskich twórców i producentów filmowych, którzy od lat ponoszą straty w wyniku opieszałości legislacyjnej rządzących. Co jednak ważniejsze, chcemy też naszym działaniem zwrócić uwagę nowego rządu na problem niedostosowania polskich przepisów do dyrektyw unijnych, które jest przyczyną między innymi ogromnej luki pomiędzy rekompensatą dla polskich twórców, producentów i innych uprawnionych, nie tylko z branży filmowej, a kwotami, które trafiają do artystów w innych państwach europejskich - tłumaczy.

To niejedyna sprawa, w której organizacje filmowców i rząd toczą wieloletni spór. Chodzi o zmianę zasad wypłacania tantiem za filmy i seriale. Obecnie twórcy otrzymują opłaty jedynie, jeśli dany tytuł trafi do kin, telewizji lub na płyty DVD. Tantiem nie dostają natomiast za udostępnianie produkcji w internecie, między innymi na platformach streamingowych. SFP obarcza za ten stan rzeczy lobbing gigantów przesyłania strumieniowego. W tej sprawie również planowany jest pozew polskiego rządu.

- Brak nowoczesnego systemu opłat od czystych nośników to problem znany od lat. Zwiększająca się luka między zyskami korporacji internetowych a wynagrodzeniem polskich twórców mogłaby zostać zmniejszona jednak także przez szybkie przyjęcie nowelizacji prawa autorskiego w zakresie tantiem z internetu dla filmowców. Dyrektywa unijna w tym zakresie została uchwalona 4,5 roku temu i wciąż jest nieprzyjęta w Polsce. Jako ostatnim kraju w Unii Europejskiej. Również w tym zakresie będziemy się domagać szybkiej inicjatywy nowego rządu - informuje Skoczek.

Źródło: Radio ZET/Wirtualne Media

Nie przegap
Ranczo, Filip, Ania - kadry z produkcji TVP
10 Zobacz galerię
fot. TVP/Netflix/materiały prasowe