Obserwuj w Google News

Maciej Maleńczuk winnym ataku na pro-lifera. Obie strony konfliktu odwołały się od wyroku

2 min. czytania
19.04.2021 16:52

Maciej Maleńczuk został uznany przez sąd winnym ataku na pro-lifera. Obie strony konfliktu nie są zadowolone z wyroku. Każda z nich złożyła apelację.

Maciej Maleńczuk
fot. Michal Wozniak/East News

Krakowski sąd rejonowy w grudniu 2020 roku uznał Macieja Maleńczuka za winnego uderzenia w twarz jednego z działaczy pro-life podczas demonstracji w Krakowie. Artyście nakazano zapłacić tysiąc złotych pro-liferowi w ramach zadośćuczynienia oraz zasądzono dodatkową grzywnę w wysokości sześciu tysięcy złotych.

Maciej Maleńczuk winnym ataku na pro-lifera

Żadna ze stron nie zgodziła się z wyrokiem i obie złożyły apelacje. Jak informuje PAP, dokumenty wpłynęły już do Sądu Okręgowego w Krakowie i zostały przyjęte.

Pełnomocnik działacza pro-life, adwokat Maciej Kryczka z Ordo Iuris w rozmowie z Polską Agencją Prasową przyznaje, że domaga się wyższej kary dla muzyka. W jego ocenie najistotniejsza w zajściu była motywacja artysty. Według Kryczka Maleńczuk zaatakował pro-lifera ze względu na różnicę w poglądach dotyczących aborcji, co jest niedopuszczalne.

"Zwracamy uwagę na to, że pan Maciej M. sam jest osobą publiczną, a zatem jego zachowania niestety mogą być bezrefleksyjnie powielane przez jego odbiorców" - mówi Kryczka.

Redakcja poleca

Adwokat zauważa, że działaczy pro-life mijało więcej osób, które nie zgadzały się z ich poglądami, jednak żadna nie zareagowała agresywnie.

"Oskarżony był jedyną osobą, która fizycznie zaatakowała wolontariusza, korzystającego z fundamentalnego prawa, zagwarantowanego zarówno w polskiej Konstytucji, jak i w Europejskiej konwencji o ochronie praw człowieka, czyli prawa do posiadania, a także wyrażania poglądów" - dodaje adwokat.

Z kolei obrończyni artysty, adwokat Mara Lech domaga się uniewinnienia Macieja Maleńczuka. Jako powód podaje wybiórczą ocenę sądu odnośnie zeznań świadków.

"Ci sami świadkowie zeznawali w sposób korzystny i niekorzystny dla mojego klienta – podawali dwojaki przebieg tego zdarzenia. A sąd do dokonania ustaleń wybrał sobie to, co najbardziej mu pasowało" - podkreśla w rozmowie z PAP adwokatka.

Lech podkreśla również, że sąd pominął kwestie wydruków z profilu poszkodowanego na Facebooku, które stanowiły dowód w sprawie. Oprócz tego zauważyła, że wątpliwości i sprzeczne zeznania świadków powinny być rozpatrywane na korzyść oskarżonego, jednak tak się nie stało.

Maciej Maleńczuk zaatakował pro-lifera. Jak do tego doszło?

Wydarzenia, o których mowa miały miejsce w grudniu 2016 roku. Na krakowskim Rynku odbył się wówczas protest zorganizowany przez Partię Razem. Dotyczył wypowiedzenia konwencji antyprzemocowej. Niedaleko protestu Fundacja Pro - Prawo do Życia zorganizowała swój manifest antyaborcyjny, w którym uczestniczyło 5 osób. Jeden z wolontariuszy miał zostać zaatakowany przez Maleńczuka.

Zobacz też: Taylor Swift pisze historię. Pobiła wielki rekord The Beatles sprzed 54 lat 

Adwokatka Maleńczuka przyznała, że jej klient podszedł do działaczy i spytał ich, co robią na Rynku z banerami. W odpowiedzi muzyk miał usłyszeć wulgaryzmy i zareagować impulsywnie. Obrona twierdziła, że artysta uderzył w baner, a pro-lifera jedynie odepchnął, gdy ten ruszył w jego stronę.

Również muzyk wytoczył działaczowi proces. Dotyczył on publicznego znieważenia, jednak został umorzony. Biegli uznali, że działacz cierpi na chorobę, w wyniku której w momencie zdarzenia nie rozpoznawał znaczenia swojego czynu, ani nie mógł pokierować swoim zachowaniem. Na tej podstawie sąd musiał umorzyć postępowanie. Mężczyzna nie będzie ponosił odpowiedzialności karnej.

RadioZET.pl/PAP/Nadia Senkowska