Kuba Badach tłumaczy się z występu w Opolu. „Nigdy nie głosowałem na PiS”
Kubie Badachowi i jego żonie Aleksandrze Kwaśniewskiej nie jest pod drodze z partią rządzącą w kraju – takie przynajmniej wnioski można było wyciągnąć dzięki ich aktywności w sieci czy dzięki publikacjom córki byłego prezydenta. Jakież było zdziwienie publiki (i Damiana Maliszewskiego), gdy na Festiwalu w Opolu pojawił się właśnie Badach. Artysta wydał oświadczenie w sprawie.
60. Krajowy Festiwal Polskiej Piosenki w Opolu nie przeszedł w mediach bez echa, jednak to nie występy i stroje artystów wywołały tym razem najwięcej zamieszania, a kwestie polityczne. Wydarzenie jest organizowane przez TVP, które jest ściśle związane z partią rządzącą, dlatego pojawiło się przekonanie, że branie udziału w imprezie telewizji publicznej, jest związane z popieraniem rządu. Mocno tę kwestię podkreślał muzyk i dziennikarz Damian Maliszewski, który w jednym ze swoich wpisów nawtykał Kubie Badachowi.
Zobacz też: Agata Młynarska uderzyła w Tomasza Kammela. Prowadzący Opole 2023 odpowiedział
Kuba Badach na Festiwalu w Opolu. Powiedział, co myśli
Tegoroczny Festiwal w Opolu przebiegł bez większych zakłóceń – obyło się bez głośnych manifestów, choć pojawiły się pewne gesty, które mogły być lekkim pstryczkiem w nos TVP. Mowa np. Justynie Steczkowskiej, która wystąpiła w białej koszuli poplamionej czerwoną cieczą z enigmatycznym napisem „myśl samodzielnie” z tyłu, czy o Kubie Badachu, który powiedział, że festiwal w Opolu to wyjątkowe wydarzenie „niezależnie od czasów, w których przyszło nam żyć”.
Dziennikarz i wokalista Damian Maliszewski skomentował słowa Badacha zarzucając mu hipokryzję. Głos w sprawie zabrała nawet Aleksandra Kwaśniewska, aż w końcu sam Badach postanowił zabrać głos w sprawie publikując w sieci obszerne oświadczenie.
Oświadczenie Kuby Badacha. Tłumaczy się, dlaczego wystąpił w Opolu
Muzyk na wstępie zaznaczył, że już kilka razy wystąpił w Opolu, a pierwsze kroki na słynnej scenie stawiał już w 1997 roku. Jak zauważył, od początki istnienia tego konkursu, zawsze relacjonuje go telewizja publiczna. - Czasami podobało mi się bardziej, czasami mniej, ale zawsze uważałem, że jest to potężna gałąź historii polskiej muzyki rozrywkowej, którą tworzą artyści wraz z publicznością – napisał Kuba Badach na Instagramie.
Muzyk dalej zauważył, że po przejęciu władzy przez PiS faktycznie kultowy festiwal nieco podupadł, czego dowodem były masowe rezygnacje artystów z występów w 2017 roku.
Po zdobyciu władzy przez PiS obserwowałem stopniowy spadek jakości tych muzycznych spotkań, aż do pamiętnego festiwalu w roku 2017, gdy większość artystów odmówiła udziału. Publiczność poczuła to samo i przyszła zdziesiątkowana. Przy oglądaniu tego wydarzenia towarzyszyło mi początkowo, przyznaję to ze wstydem, delikatne uczucie perwersyjnej satysfakcji: "Ależ to spieprzyli, ale im nie wyszło!". Po upływie godziny było mi jednak coraz bardziej smutno, gdyż uświadomiłem sobie, że na moich oczach zarzynany jest byt stanowiący jeden z filarów polskiej kultury
– kontynuował Kuba Badach.
Muzyk przyznał, że właśnie dlatego, że uważa KFPP jako „filar polskiej kultury”, nie chce z niego rezygnować, ani przyczyniać się do jego upadku. - Z szacunku dla historii, widzów, słuchaczy, muzyków i wszystkich, którzy to święto tworzą, niezależnie od czasów, władzy i przeciwności. W tym, co teraz napiszę, pobrzmiewać będzie nuta bezczelności i pychy, wiem, ale trudno: będę swoją obecnością stawiał cegłę wzmacniającą mur solidnego wykonawstwa i muzycznej jakości – poinformował muzyk.
Kuba Badach w swoim oświadczeniu odciął się również od PiS-u zapewniając, że nigdy na partię rządzącą nie głosował i ma jej wiele do zarzucenia. Dodał jednak, że nie żywi nienawiści do osób o odmiennych poglądach: - Uważam, że nikt mnie nie wysłucha, jeśli stanę do niego plecami. Wolę wyciągnąć rękę i poprosić o spokojną rozmowę – napisał na Instagramie.
Tu się dzieje
