Obserwuj w Google News

14-letnia raperka nie żyje. Narastają kontrowersje wokół jej śmierci

3 min. czytania
10.08.2023 08:11

Nie żyje 14-letnia raperka i influencerka. Informację o jej śmierci przekazano za pośrednictwem Instagrama. Wokół nagłego odejścia Lil Tay pojawia się wiele kontrowersji. Internauci oskarżają rodzinę o mówienie nieprawdy, a także o to, że doprowadzili do złego stanu psychicznego nastolatki. Zastanawiający jest też komentarz byłego managera dziewczynki. AKTUALIZACJA (11.08.2023): Lil Tay żyje. Wydała oświadczenie, w którym wyjaśniła, co się stało.

14-letnia raperka Lil Tay nie żyje
fot. screen Instagram liltay

AKTUALIZACJA (11.08.2023): Lil Tay wydała oświadczenie, w którym wyjaśniła zamieszanie

Lil Tay, a właściwie Claire Hope, była kanadyjską artystką i influencerką. Już jako 9-latka zaczęła zdobywać rozgłos na Instagramie dzięki publikowanym filmikom. Współpracowała z takimi raperami jak Chief Keef i XXXTentacion. Nastolatka często wywoływała skandale – krytykowano ją za używanie rasistowskich słów, za co później przepraszała, chwaliła się kilkoma drogimi samochodami w swojej kolekcji, mimo że nie posiadała prawa jazdy, mówiła również, że rządzi Los Angeles. W 2018 roku powstał serial dokumentalny opisujący karierę dziewczynki pt. „Life with Lil Tay”.

W jej rodzinie nie działo się za dobrze. Pięć lat temu dziewczynka zniknęła z internetu – wtedy też dodała ostatni post na Instagramie. Trwała walka między jej mamą i tatą o opiekę rodzicielską. W 2018 roku z mediów społecznościowych Lil Tay zniknęły wszystkie posty, a na Instastory opublikowano słowa: „pomóż mi”. Niedługo później zaczęto oskarżać ojca raperki o nadużycia.

Zobacz także:  Odszedł legendarny Sugar Man. Sixto Rodriguez nie żyje

Redakcja poleca

Nie żyje 14-letnia Lil Tay. Doszło do wypadku?

Christopher Hope miał zmusić córkę do powrotu do Kanady na podstawie nakazu sądowego. Spekulowano, że chciał mieć władzę nad pieniędzmi córki i uważał, że to szybka droga do wzbogacenia się. Ówczesny menager dziewczynki zdementował te oskarżenia.

Redakcja poleca

Lil Tay w jednym z późniejszych wywiadów opowiadała, że aktualnie znajduje się w trudnej sytuacji i nie chce poruszać pewnych spraw. Wyjawiła również, że ojciec zwrócił się do sądu, a ten zdecydował o powrocie do Kanady. Raperka wyznała, że mężczyzna argumentował, iż dziewczynka jest w niebezpieczeństwie. Dodała, że tata był nieobecny w jej życiu od wielu lat i nagle wrócił, ponieważ chciał pieniędzy. 9 sierpnia na Instagramie pojawił się post informujący o śmierci 14-latki oraz jej brata.

- Z głębokim żalem informujemy o nagłej i tragicznej śmierci Claire. Nie ma słów, które oddałyby naszą stratę i ból. Nie spodziewaliśmy się tego, co się stało, i jesteśmy w szoku. Odejście jej brata tylko pogłębia nasz niewyobrażalny ból. W tym czasie prosimy o uszanowanie naszej prywatności, okoliczności śmierci Claire i jej brata są badane. Claire na zawsze pozostanie w naszych sercach, pozostawiając pustkę nie do zapełnienia – przekazano na Instagramie.

Internauci od razu zaczęli mieć podejrzenia w kierunki ojca i matki 14-latki. Jej rodzice nadal walczyli o prawa do całkowitej opieki nad dzieckiem. Fani influencerki uważają, że nie wyjawiono całej prawdy o śmierci dziewczyny i jej brata, a opiekunowie mieli nadużywać przemocy. Nieoficjalnie dowiedziano się, że miało dojść do wypadku samochodowego. Jednak gdy dziennikarze „Daily Mail” chcieli uzyskać informacje od policji, odbili się od ściany, bowiem funkcjonariusze nie wiedzieli nic na temat nagłej śmierci dwóch osób. Zastanawia też wypowiedź byłego managera.

- To skomplikowana sytuacja i w tym momencie nie jestem w stanie ani potwierdzić, ani całkowicie zaprzeczyć oświadczeniu rodziny – napisał Harry Tsang do „Daily Mail”.

Nie przegap
Kurt Cobain
8 Zobacz galerię
fot. East News