0
topscrollRun:
Obserwuj w Google News

Waldek z "Rolnika" poszedł na protest w Warszawie. Mówi, co mu się nie podoba

2 min. czytania
27.02.2024 19:06

Waldemar Gilas z "Rolnika szuka żony" pojechał do Warszawy na protest rolników. Gospodarz wyjaśnił, dlaczego nie popiera Zielonego Ładu i ile stracił przez zalew rynku tanim zbożem z Ukrainy. 

Waldemar Gilas z "Rolnik szuka żony"
fot. Instagram:@c5waldi_passion_farmer

Waldemar Gilas wziął udział w 10. edycji programu "Rolnik szuka żony". Gospodarz po rozstaniu z Ewą związał się z odrzucona wcześniej Dorotą i jeśli dobrze pójdzie, jeszcze w tym roku oświadczy się wybrance. Następnie para będzie chciała powiększyć rodzinę. Waldek, który z poprzedniego związku na syna, ma nadzieję, że dla odmiany z nową żoną doczeka się córki. Na razie jednak rolnik ma na głowie sprawy związane z utrzymaniem swojego gospodarstwa. We wtorek zjawił się w stolicy, aby wziąć udział w proteście rolników. 

Redakcja poleca

Waldek z "Rolnik szuka żony" wspiera protest rolników w Warszawie

Waldemar, podobnie jak Kamila Boś, Łukasz Sędrowski i Tomek Klimkowski z "Rolnika", uczestniczył w manifestacji na ulicach Warszawy. Gospodarz jak większość rolników sprzeciwia się dyrektywom unijnym w ramach Zielonego Ładu oraz nieograniczonemu importowi produktów rolnych z Ukrainy. Przez dotychczasową politykę zdążył już zaliczyć straty, dlatego stanowił walczyć. 

Rolnik w rozmowie z "Faktem" przypomniał, że polscy rolnicy przed wojną na Ukrainie otrzymywali w skupie 1600 zł za tonę pszenicy, w tym roku będą mogli liczyć na zaledwie 500-600 zł za tonę - przewiduje Waldek i zżyma się na podobne problemy ze skupem bydła. - Dwa lata temu sprzedałem byki po 15 zł za kg, dzisiaj są po 11 zł. Każde zwierzę to dwa i pół roku chodzenia przy nim. Wiem to, bo hoduję bydło od kilku lat i wiem, że staje się to kompletnie nieopłacalne - powiedział w rozmowie z tabloidem. 

Rolnikowi nie podobają się przepisy Zielonego Ładu dotyczące m.in. ugorowania i ograniczenie użycia środków ochrony roślin. Jego zdaniem unijne przepisy powinny z czasem wejść w życie, ale stopniowo i bez zarzynania polskiego rolnictwa. - Na razie trzeba znaleźć takie rozwiązanie, żebyśmy się spotkali pośrodku. Musimy mieć więcej czasu na transformację ekologiczną - powiedział "Faktowi" Waldek. 

Źródło: Fakt.pl/Radio ZET

Nie przegap