0
topscrollRun:
Obserwuj w Google News

Szokujące, co sąsiedzi mówią o synu Peretti. Huczy cała okolica

3 min. czytania
10.08.2023 13:55

Nie milkną echa po tragicznym wypadku z udziałem syna Sylwii Peretti. Patryk zginął w nocy z 14 na 15 lipca, kiedy stracił panowanie nad kierownicą i ze sporą prędkością uderzył w mur przy moście Dębnickim w Krakowie. Lekarze stwierdzili zgon kierowcy oraz trzech pasażerów. Teraz głos zabrali sąsiedzi – na jednej z internetowych grup pełni oburzenia napisali, co jeszcze niedawno wyprawiał Patryk P. Wiele osób osądziło, że 23-latek był skrajnie nieodpowiedzialny.

sąsiedzi komentują zachowanie syna Sylwii Peretti
fot. screen Instagram sylwia_peretti

Śledczy ustalili, że tuż przed tragedią za kierownicą zasiadł syn Sylwii Peretti. Wcześniej zamienił się z jednym z kolegów. Dzięki przeprowadzonym badaniom wiemy, że w momencie wypadku 23-latek miał we krwi 2,3 promila alkoholu. Nie był pod wpływem środków odurzających. Pogrzeb Patryka P. odbył się 21 lipca, a kilka dni później grób syna gwiazdy „Królowych życia” został zdewastowany.

Nieoficjalnie wyszło również na jaw, że w samochodzie, którym kierował Patryk P., nie było tylnych siedzeń. W związku z tym dwóch pasażerów jechało bez wymaganych zabezpieczeń. Po tragicznym wypadku sąsiedzi wyjawili, że chłopak lubił niebezpieczną jazdę i podali kilka przykładów. Prorokowali, że w końcu musiało dojść do dramatu.

Zobacz także:  Tragiczny wypadek syna Peretti. Miasto żąda pieniędzy

Sąsiedzi przerywają milczenie o wybrykach Patryka P.

Sama Sylwia Peretti bała się o syna. Kilka lat temu w wywiadzie na kanale YouTube Hi_5  mówiła, że Patryk ma jedną dużą wadę – zamiast udać się na tor i tam osiągać duże prędkości, on wolał robić to na ulicach miast. Gwiazda „Królowych życia” przyznała, że chłopak robi dokładnie to, co ona za młodu i oceniła to jako głupie. Nie tylko Sylwia Peretti zauważyła, że Patryk wybiera złe miejsca na szybką jazdę. Na grupie na Facebooku „Wieliczanie i Wieliczka – Miasto Gmina Powiat” aż huczy od wpisów osób, które mieszkają w okolicach rodziny Peretti.

- Patryk zawsze tak jeździł. Na Widoczku, pod BP na Wielickiej i Leroy Merlin. To była kwestia czasu, jak się rozbije. Teraz jest zdecydowanie ciszej. Myślę, że on był prowodyrem, zabrakło go i na razie jest spokój, ale świat nie znosi pustki. Będzie zaraz inny – relacjonował mężczyzna z okolic.

- Przykre to, ale widziałam nie raz jego wyczyny na drodze i to prędzej czy później musiało się tak skończyć – pisała jedna z sąsiadek.

Redakcja poleca

Inni ubolewali, że to wielka strata dla rodzin, ponieważ ofiary były bardzo młode. Jednak śmierć mogła też grozić właśnie sąsiadom. Bali się wychodzić po zmroku na ulicę, a donosy na policję nie zdawały egzaminu.

- Oczywiście wielka strata. Młodzi ludzie. Ale też trzeba Państwu wiedzieć, że jeden z tych chłopców mieszkał niedaleko nas. Kto z okolic to wie o kim mowa. My mieszkamy w Strumianach. Szaleństwa samochodowe, jakie wyczyniał, być może też z kolegami, były na porządku dziennym. Baliśmy się chodzić po chodniku np. podczas wieczornego spaceru z psem. Policja wielicka nie reagowała. Dobrze, że nikt z pieszych nie zginął, ścinanie zakrętów i jazda przeciwnym pasem raczej nie jest bezpieczna dla nikogo. Mam nadzieję, niech to będzie przestroga dla innych, bo takich nieodpowiedzialnych kierowców jest w okolicy więcej – skarżyła się okoliczna mieszkanka.

- Problem jest od lat. Wiele osób się skarży włącznie z księdzem na Sierczy, który spać nie może – tłumaczyła kolejna osoba ze wsi obok, tym razem w rozmowie z „Głosem Wielickim”.

Nie przegap
Heath Ledger
9 Zobacz galerię
fot. Face to face/REPORTER/East News