0
topscrollRun:
Obserwuj w Google News

Śledztwo w sprawie Kate Middleton. Wyciekły nowe informacje

3 min. czytania
21.03.2024 10:11

Kate Middleton w połowie stycznia przeszła operację w londyńskim szpitalu. Do tej pory nie pokazała się publicznie. Media i fani royalsów zastanawiali się więc, czego dotyczył zabieg. Okazuje się, że kilku pracowników z personelu kliniki chciało ujawnić dokumentację medyczną księżnej i przy okazji nieźle na tym zarobić. Szpital wydał lakoniczne oświadczenie, a teraz pojawiają się kolejne aktualizacje w sprawie. Placówka złamała prawo, grożą jej kary finansowe, a kilka osób zostało zawieszonych.

Dalsza część skandalu ze szpitalem w którym była Kate Middleton
fot. James Whatling / Splash News/EAST NEWS

Operacja Kate Middleton odbyła się w The London Clinic. Księżna przebywała w placówce jeszcze przez 12 dni i wróciła do domu w celu rekonwalescencji. Żona księcia Williama nie pokazała się publicznie już od kilku miesięcy, stąd powstało wiele zadziwiających teorii. Niektórzy sądzą, że Kate nie żyje, oddała organy ciężko choremu królowi Karolowi, poroniła lub doznała załamania psychicznego na wieść o zdradach męża. Gdy niedawno w sieci pojawiło się nagranie z księżną wracającą z zakupów, internet zapłonął. Wiele osób sądzi, że wideo jest zmanipulowane i znajduje się na nim sobowtórka Kate Middleton.

Pałac do tej pory ujawnił, że księżna Kate przeszła operację jamy brzusznej. Nie podano innych szczegółów i informowano jedynie, że pacjentka czuje się dobrze i wraca do zdrowia. W związku z ogromnym zamieszaniem wokół zabiegu Kate niektórzy pracownicy szpitala chcieli udostępnić dokumentację medyczną. Dyrektorzy kliniki od razu poinformowali o zajściu Pałac Kensington, wieści dotarły też do samej księżnej. Teraz zostały podjęte stanowcze kroki. The London Clinic zapłaci miliony funtów?

Zobacz także:  Dziennikarka rozsiewa dziwną teorię spiskową o Kate Middleton. Wpadła w kłopoty

Chcieli wykraść dokumentację Kate Middleton. Szpital zapłaci karę?

Cytowany przez The Sun przedstawiciel The London Clinic przekazał, że każdy pacjent, niezależnie od statusu, zasługuje na prywatność oraz zaufanie. Co więcej, w sprawę miała zostać zaangażowana policja, a także ICO, czyli brytyjski organ nadzorujący przepływ danych wrażliwych. Daily Mail ujawnia więcej informacji, a konsekwencje dla szpitala mogą być poważne.

Magazyn podaje, że klinika nie zareagowała natychmiastowo na możliwy wyciek danych. Władze placówki miały dowiedzieć się o wszystkim dopiero tydzień po wypisaniu księżnej Kate. Według prawa dyrektorzy powinni zgłosić naruszenia maksymalnie w ciągu 72 godzin – do tego oczywiście nie doszło. W związku z tym na The London Clinic może zostać nałożona grzywna w wysokości aż 17 mln funtów.

Redakcja poleca

Sprawie przygląda się Biuro Komisarza ds. Informacji. Instytucja ma dowieść, czy w szpitalu rzeczywiście doszło do rażących nieprawidłowości. Głos w sprawie zabrał Al Russell, dyrektor The London Clinic, który zapowiedział, że zostaną wszczęte kroki regulacyjne, dochodzeniowe oraz dyscyplinarne. Daily Mail podaje, że w obowiązkach zawieszono trzech pracowników.

– Wszyscy w London Clinic doskonale zdają sobie sprawę z naszych indywidualnych, zawodowych, etycznych i prawnych obowiązków w zakresie poufności pacjentów. Jesteśmy niezwykle dumni z wyjątkowej opieki i dyskrecji, jaką staramy się zapewnić wszystkim naszym pacjentom, którzy każdego dnia obdarzają nas zaufaniem. W naszym szpitalu nie ma miejsca dla tych, którzy celowo naruszają zaufanie któregokolwiek z naszych pacjentów lub współpracowników – przekazał Al Russell w oświadczeniu wysłanym do mediów.

Źródło: Radio ZET/The Sun/Daily Mail

Nie przegap