Obserwuj w Google News

Dramat Elżbiety z „Sanatorium miłości”. „Mieszkałam w kotłowni, nie miałam pracy”

2 min. czytania
24.03.2024 22:31

W trzecim odcinku „Sanatorium miłości” nie brakowało trudnych wyznań. Tym razem kuracjusze wspominali stare czasy, swoje związki i rodzinne relacje. Elżbieta wyjawiła przed kamerami TVP, jak musiała walczyć pieniądze i kontakt z córkami.

Wyznanie Elżbiety z Sanatorium miłości
fot. screen TVP VOD Sanatorium miłości s06e03

W pierwszym odcinku „Sanatorium miłości” mogliśmy posłuchać wyznania Andrzeja. Kuracjusz opowiadał, że mieszka w państwowym ośrodku organizacji charytatywnej. Do tej sytuacji doprowadziły różne problemy finansowe. W drugim odcinku wysłuchaliśmy Małgorzaty. Seniorka z trudem wspominała chwile, gdy niemal straciła swoje córki. Jej mieszkanie spłonęło, a by mieć za co żyć, musiała latami pracować za granicą. Teraz przyszedł czas na Elżbietę. Opowiedziała o trudach życia w USA.

Zobacz także

Elżbieta z „Sanatorium miłości” mieszkała w kotłowni w USA

Elżbieta opowiedziała przed kamerami „Sanatorium miłości”, że niegdyś prowadziła dobrze opłacalny biznes. Wszystkie swojego wysiłki wkładała w prowadzenie sklepu i nie było dla niej rzeczy nie do zrobienia – do momentu, aż nie zaczęto jej krzywdzić. Wyznała, że nie chciała, aby dzieci zostały bez dachu nad głową, a o niektórych sprawach nie da się zapomnieć. Pojawił się też komornik.

– Ludzie przestali mi ufać, bo mówiono, że zbankrutowałam. Ja nigdy nie zbankrutowałam.  Wyjechałam do Stanów, zostawiłam niepełnoletnią córkę pod opieką drugiej córki. Wiedziałam, że mam tak ogromne potrzeby, że w Polsce na to nie zarobię. Gdybym tam nie wyjechała, może zostałby drugi dom zabrany – opowiadała Elżbieta.

Redakcja poleca

– Mieszkałam w kotłowni gazowej. Miałam taki garnuszek kupiony za pięć dolarów i w nim gotowałam wszystko na przemian. Nie miałam pracy, nie znałam języka. Płakałam, ale postanowiłam, że mam jeszcze dzieci, jeszcze jeden dom i muszę na to wszystko zapracować i wrócić do Polski – wspominała kuracjuszka.

Elżbieta spędziła za oceanem aż 12 lat. Przez ten czas nie widziała się z córkami „na żywo”. Pozostawały jedynie rozmowy przez komunikatory. Kuracjuszka wyjaśniła, córka dwa razy wnioskowała o wizę, ale oba wnioski odrzucono. Dziewczyna została poinformowana, że jej mama przebywa za granicą nielegalnie. Na szczęście dzięki ciężkiej pracy i samozaparciu Elżbieta wyszła na prostą.

Źródło: Radio ZET/TVP

Nie przegap