Steczkowska zdenerwowana wielkanocną tradycją. „Byłam wściekła”
Justyna Steczkowska w najnowszym wywiadzie opowiedziała, jak wygląda Wielkanoc w jej domu. Wokalistka wspomniała też o jednym z wielkanocnych zwyczaju, który wyprowadza ją z równowagi. „Wracało się z kościoła rano, a pogoda była różna” – opowiadała gwiazda.
Justyna Steczkowska od ponad 25 lat jest obecna w polskim show-biznesie i dała się poznać nie tylko jaka wybitna piosenkarka, ale także osoba, dla której bardzo ważne są rodzinne relacje. Wokalistka często podkreśla, że święta to dla niej magiczny czas, w którym może odpocząć od codziennych obowiązków zawodowych i spędzić miłe chwile w gronie najbliższych.
Zobacz także: Justyna Steczkowska została zdradzona. Sprawa trafiła do sądu. "Złamało mi to serce"
Justyna Steczkowska czeka na Wielkanoc cały rok. „Kocham święta”
Justyna Steczkowska nie ukrywa, że przez napięty grafik nie zawsze ma czas na świąteczne gotowanie. Jak opowiadała w jednej z rozmów, pierwsze skrzypce w kuchni w jej domu grają mężczyźni – mąż Maciej oraz syn Leon.
Rodzina jest wyrozumiała, oni gotują. Ja raczej parzę herbatę, przyjmuję gości, jestem miłą gospodynią domową. Uwielbiam jeść, jestem najlepszym testerem. Wiem, że nie widać. Nikt mi nie wierzy
– opowiadała diwa podczas wizyty w „Dzień dobry TVN”.
W najnowszym wywiadzie Steczkowska wyjawiła, jak wyglądają w jej domu święta wielkanocne. Podkreśliła, że na celebrację w rodzinnym gronie czeka przez cały rok.
Kocham święta. Cała rodzina jest w domu. Gotujemy... to znaczy oni gotują — ja jem. Przed świętami zazwyczaj sprzątam i przygotowuję dom. To są bardzo miłe chwile, na które czekam cały rok. Nikt wtedy nie pracuje, wszyscy jesteśmy razem
– powiedziała w rozmowie z „Plejadą”.
Justyna Steczkowska o wielkanocnych tradycjach. Nie wszystkie się jej podobają
Gwiazda opowiedziała też o tradycjach, jakie są kultywowane w jej rodzinie – nie zabraknie domowych wędlin, żurku i mazurka.
Dzielimy się jajkiem, jest oczywiście żurek, są ryby, no i moje dzieciaki same robią sobie wędliny. Kupują mięso, potem sami wędzą. Zbudowali wędzarnię, no i obowiązkowo jest mazurek — to tradycja wyniesiona jeszcze z domu!
– pochwaliła się Justyna Steczkowska.
Nie wszystkie polskie tradycje przypadły wokalistce do gustu – lany poniedziałek to niej dość traumatyczne przeżycie.
Wcale mi się nie podobało to oblewanie, bo właśnie wracało się z kościoła rano, a pogoda była różna. Nie zawsze było ciepło, bo to jest zawsze taki przełom i nagle chlus! Wiadro wody (...). Raczej byłam wściekła, bo było mi zimno i musiałam dobiec do domu. Widocznie było to powodzenie, ja jednak odbierałam to inaczej. Zdecydowanie była taka tradycja i nieustannie to się działo
– opowiadała reporterom portalu.
A Wy lubicie lany poniedziałek?
RadioZet.pl/”Plejada”