Spartańskie warunki w nowej TVP. „Dopytywałem, czy będziemy bezpieczni”
Dziennikarze nowego programu informacyjnego TVP „19:30” pracują w wyjątkowo ciężkich warunkach. Niektórzy z nich opowiedzieli o kulisach tworzenia serwisu. Mówią, że czują się jak na placu boju.
W wyniku zmian, które zachodzą w TVP, „Wiadomości” zostały zastąpione przez program informacyjny „19:30”. Prowadzącymi są dziennikarze znani z innych anten, m.in. Joanna Dunikowska-Paź i Zbigniew Łuczyński. Reporterzy ujawnili kulisy tworzenia nowego serwisu. Okazuje się, że warunki w odmienionej Telewizji Polskiej są wyjątkowo trudne.
Dziennikarze nowych „Wiadomości” TVP boją się o bezpieczeństwo
21 grudnia wyemitowano pierwsze wydanie nowego programu informacyjnego TVP zatytułowanego „19:30”. Kieruje nim Paweł Płuska, wcześniejszy reporter „Faktów” TVN. W programie występują dziennikarze, którzy przed 2015 rokiem pracowali u nadawcy publicznego. Są to m.in. Marek Czyż, prowadzący „19:30” czy Marcin Antosiewicz.
Zobacz też: Tajemniczy wpis Kingi Rusin. Padło pytanie o powrót do TVP
Reporter serwisu informacyjnego Witold Tabaka rozmawiał z „Wirtualnymi Mediami” o tym, jak wyglądało przygotowywanie pierwszego wydania. Okazuje się, że miejsce spotkania było trzymane w tajemnicy do ostatniej chwili.
– W czwartek rano przyszliśmy na Woronicza. Została sprawdzona lista obecności przed wejściem do budynku. Nie brakowało obaw, bo pamiętam, że sam dopytywałem, czy będziemy bezpieczni. Sytuacja wokół budynku jest skomplikowana z powodu „wizyt” polityków czy innych osób – wspominał Witold Tabaka.
Na początku reporterzy nie mieli dostępu do komputerów, jednak to się zmieniło. Mimo to sprzętu nie wystarczyło dla wszystkich dziennikarzy, dlatego musieli się nim dzielić. – Działaliśmy pierwszego dnia w dość spartańskich warunkach, ale staraliśmy się na tyle, na ile to możliwe w miejscu nieprzystosowanym do przygotowywania newsów telewizyjnych – mówił Tabaka.
Nowa redakcja nie ma dostępu do budynku na placu Powstańców Warszawy, gdzie znajduje się siedziba Telewizyjnej Agencji Informacyjnej. To tam są m.in. archiwa TVP.
Zaskakujące sytuacje w budynku TVP
Pewnego dnia reporterzy otrzymali informację, że nie mogą wyjść z budynku przy ul. Woronicza. Dla Witolda Tabaki był to problem, ponieważ jedna ze stażystek nagrywała dla niego wypowiedź. – Okazało się, że do jednego z budynków TVP wszedł ktoś, nie widzieliśmy dokładnie kto. Przekazano nam, że sytuacja nie była może niebezpieczna, ale mogła zagrażać emisji programu i dlatego budynek został zamknięty. Trochę czujemy się przez to jak na placu boju – przyznał dziennikarz.
Choć warunki są trudne, to reporterzy „19:30” przyznają, że panuje rodzinna atmosfera. Jedna z reporterek Sandra Meunier mówi, że każdy sobie pomaga. – Mamy wspólny cel – stworzyć jak najlepszy program, w którym znajdą się nie tylko najświeższe informacje, ale również ciekawe tematy, które mogą zainteresować widzów – powiedziała „Wirtualnym Mediom” dziennikarka.
Pierwsze wydanie z 21 grudnia nie obyło się bez wpadek. Witold Tabaka mówił, że reporterzy walczyli o to, aby widzowie mogli zobaczyć „19:30”. – To był w ogóle cud, że tamten program [21 grudnia – przyp. red.] ostatecznie ukazał się – tłumaczył dziennikarz.
Poziom stresu w redakcji serwisu jest naprawdę duży. Ten potęgują liczne problemy techniczne. Kiedy program informacyjny „19:30” ukazał się na antenie, wszyscy odetchnęli z ulgą. – Po tym pierwszym programie nawet nasz kierownik redakcji Paweł Płuska nie krył wzruszenia – przyznał Witold Tabaka.
- Kolejna wpadka w „Dzień dobry TVN”. „To jest przyklejone na plaster”
- Kolejne przejście z Polsatu do TVP. To prowadząca „Wydarzeń”
- Syn Steczkowskiej trafił na SOR. Szokujące sceny po sylwestrze TVP
To oni mają zmienić TVP na lepsze. Przedstawiamy nowe gwiazdy Telewizji Polskiej
Tu się dzieje
