Ani Mru Mru dosadnie o aferze kabaretowej. "Polsat zawsze był cenzorem"
Artyści z kabaretu Ani Mru Mru byli gośćmi Kuby Wojewódzkiego i Piotrka Kędzierskiego. W podcaście zostali zapytani m.in. o kwestię usunięcia programów kabaretowych z Polsatu. Satyrycy nie byli zdziwieni doborem pytań. Podczas rozmowy opowiedzieli, jak z ich perspektywy układała się współpraca między telewizją a kabaretami.
Kilka tygodni temu w mediach aż huczało o "wojnie" między Polsatem a Robertem Górskim i innymi kabaretami, które przez lata pojawiały się na antenie stacji. Współpraca satyryków i władz telewizji psuła się już od października. Zarzewiem konfliktu miało być zawieszenie emisji odcinków programu „Kabaret na żywo. Młodzi i moralni” przed wyborami parlamentarnymi. Choć odcinki kabaretowego show były już nagrane, ostatecznie nie pojawiły się w telewizji. Niezrozumiałe postępowanie decydentów z Polsatu (kabarety były najchętniej oglądanym programem stacji) rozjuszyło satyryków.
Ostatecznie Robert Górski i Robert Korólczyk oficjalnie ogłosili, że grupy kabaretowe, wchodzące w skład programu nie będą kontynuowały współpracy z Polsatem. W mediach pojawiło się oficjalne oświadczenie, w którym artyści tłumaczyli, dlaczego zdecydowali się na ten krok.
Michał Wójcik i Marcin Wójcik szczerze o aferze kabaretowej
Choć od ogłoszenia decyzji o zerwaniu współpracy minęło już kilka tygodni, o aferze kabaretowej wciąż jest głośno. Ostatnio o kwestię usunięcia programów kabaretowych z Polsatu zostali zapytani artyści z kabaretu Ani Mru Mru. Michał Wójcik i Marcin Wójcik gościli w podcaście "WojewódzkiKędzierski". Dziennikarze zapytali kabareciarzy, co sądzą o głośnym konflikcie wspomnianej stacji i satyryków z Robertem Górskim na czele. Na antenie padła zaskakująca odpowiedź.
– Nie wiesz o tym, ale Polsat był zawsze cenzorem wszystkich tekstów. Były takie sytuacje, kiedy osoby z Polsatu przyjeżdżały do nas na festiwal, chciały od nas teksty zapowiedzi skeczy i wykreślali, których słów nie chcą – zdradził Michał Wójcik.
Wojewódzki dopytał wówczas, czy i w skecze kabaretu Ani Mru Mru ingerowała telewizja. Satyrycy wielokrotnie bowiem występowali w Polsacie. – Wykreślać sobie nie dawaliśmy. To się rozgrywa na najniższych szczeblach. Nie przyjeżdża pan Solorz, tylko przerażony wydawca, redaktor, który mówi "może mniej zróbmy". To jest złożona sytuacja. Po pierwsze to jest prywatna telewizja, więc właściciel może sobie zrobić, co chce. Jeżeli szef firmy zdecyduje, że ten pracownik mu się nie podoba, albo coś innego mu się nie podoba, to ma do tego prawo – tłumaczył Marcin Wójcik.
Kabareciarze przyznali również, że spodziewali się takiego obrotu spraw. Ich zdaniem w programie nadawanym w Polsacie było zbyt dużo żartów, zahaczających o publicystykę. To właśnie ta kwestia miała doprowadzić do zawieszenia emisji kolejnych odcinków.
– Dla mnie [żart – dop.red.] był trochę zbyt dosłowny, to po pierwsze. A po drugie było go zbyt dużo. Jak sobie prześledziłem, to w takim programie rozrywkowym na osiem numerów sześć dotyczyło polityki – zauważył Marcin Wójcik.
Na spostrzeżenie, że mimo tej dosłowności kabarety w Polsacie cieszyły się dużą popularnością, Wójcik zauważył, że jak to zwykle bywa – do tanga trzeba dwojga, a w tej sytuacji zdecydowanie zabrakło współpracy.
– Ludzie chcą, właściciel nie chce i nie spotkały się dwa interesy. Gdybym był w tej sytuacji, to siadłbym na krześle i poczytał książkę, żeby to oglądali. To byłby rodzaj pewnego buntu, a oni zrobili cztery odcinki, wiedząc, że to nigdy nie pójdzie. Dziwna ta sytuacja. Środowisko kabaretowe jest podzielone – podsumowali.
Źródło: Radio ZET/Plejada
- Duże cięcia w Telewizji Polskiej. Na tym będzie oszczędzać TVP
- „M jak miłość” bez Teresy Lipowskiej? Aktorka wytypowała następczynie Barbary
- Tadeusz Rydzyk organizuje sylwestra. W planie modlitwa