Obserwuj w Google News

Julia Rocka została gwiazdą muzyki przez przypadek. „Byłam przerażona” [WYWIAD]

8 min. czytania
08.05.2023 17:24

Jest piosenkarką, kompozytorką, autorką tekstów i marzy o karierze aktorskiej. Julia Rocka weszła do świata show-biznesu z zupełnie innej strony, niż planowała. Na początku 2023 roku wydała debiutancki album „Blaza” i szybko zdobyła uznanie słuchaczy. O tym, jak powstała jej pierwsza płyta, jak (nie)odnajduje się w show-biznesie i jak wyglądały początki jej kariery, opowiedziała w rozmowie z portalem RadioZET.pl.

Julia Rocka została gwiazdą muzyki przez przypadek. „Byłam przerażona” [WYWIAD]
fot. Sony Music/Estella Dandyk

Julia Rocka urodziła się 24 września 1999 roku. W wieku 19 lat została przyjęta na studia aktorskie w Państwowej Wyższej Szkole Filmowej, Telewizyjnej i Teatralnej im. Leona Schillera w Łodzi. Chociaż od dziecka marzyła o karierze aktorskiej, rozpoznawalność przyniosła jej działalność na Tik Toku, która zapoczątkowała jej przygodę z muzyką. W 2020 roku ukazał się jej debiutancki utwór „Jeep”, który zdobył pierwsze miejsce w zestawieniu 50 viralowych utworów, przygotowanym przez Spotify. Trzy lata później ukazał się jej debiutancki album – „Blaza”.

Julia Rocka - Blaza
fot. Sony Music/Estella Dandyk

Patryk Wołosz, RadioZET.pl: Jak zaczęłaś karierę muzyczną?

Julia Rocka: Moja kariera muzyczna zaczęła się bardzo spontanicznie, bo nigdy o niej nie marzyłam. Zawsze chciałam być aktorką. Udało mi się dostać na wydział aktorski na Łódzkiej Filmówce, ale na początku pandemii mi ją zamknęli. Wróciłam z Łodzi do domu rodzinnego w Warszawie i nie miałam co ze sobą zrobić, więc zaczęłam pisać poezję. Nagle napisał do mnie kumpel z liceum. Okazało się, że tworzy muzykę. W tej pandemicznej nudzie wpadliśmy na pomysł, żeby spontanicznie nagrać jakąś piosenkę. Tak powstał „Jeep”, czyli nasz pierwszy utwór. Wrzuciliśmy go do internetu z myślą, że odsłuchają jej tylko nasi rodzice i znajomi, a ona stała się viralem na Tik Toku. Później zaczęły odzywać się do mnie różne wytwórnie.

To musiał być dla ciebie szok.

Tak. Na początku nie chciałam w ogóle podpisywać kontraktu fonograficznego, bo mnie to przerażało. No i ja przecież nigdy nie chciałam robić nic związanego z muzyką. To był dla mnie absolutnie nowy rozdział. Byłam przerażona, ale powoli zaczęłam się oswajać z tą myślą i ostatecznie podpisałam kontrakt z Sony Music.

Dlaczego bardziej od muzyki kręci cię aktorstwo?

Aktorstwo było moim marzeniem z dzieciństwa. W szkole podstawowej wygrywałam konkursy recytatorskie, a wcielanie się w różne postaci sprawiało mi ogromną radość. Na scenie czułam się wolna, szczęśliwa i jakoś podświadomie wiedziałam, że to jest moje miejsce. Poza tym nikt w mojej rodzinie nie śpiewał. W moim domu słucha się wyłącznie muzyki klasycznej i nikt we mnie nie zaszczepił zamiłowania do popu i hip-hopu. Nie śpiewałam, nie grałam na żadnym instrumencie. Tego po prostu nie było w moim życiu i przez to nie sądziłam, że mam jakikolwiek potencjał muzyczny. Nadal czasami nie wierzę w siebie w kontekście tworzenia muzyki, bo to dla mnie zupełnie nowy temat. Dopiero zaczynam się z tym oswajać.

Dopiero zaczynasz się z tym oswajać, a już masz na koncie nominację do Fryderyków…

To jest naprawdę bardzo zaskakujące. Zupełnie nie spodziewałam się tej nominacji i nie przypuszczałam, że ta kariera muzyczna się tak potoczy. Gdybyś trzy lata temu powiedział mi, że będę piosenkarką, to bym cię wyśmiała, a dzisiaj jest to główna część mojego życia i bardzo mi się podoba, jak moje życie się zmieniło. Podchodzę do tego bardzo poważnie.

Zobacz także: Fryderyki 2023: Nergal odebrał statuetkę. W przemówieniu uderzył w PiS

Nie przytłacza cię to?

No, przytłacza… Są momenty, w których nie wiem, jak mam do tego podejść, bo taka ekspozycja w przestrzeni publicznej kosztuje wiele emocji. Czasami trudno jest mi sobie poradzić z tym, że cały czas ktoś mnie ocenia i też trochę miarą mojej wartości stają się wyświetlenia i lajki. Z jednej strony to jest uzależniające, daje taki boost dopaminy, a z drugiej – wyłączam telefon i mam poczucie, że to tak naprawdę mnie nie wzbogaca. To jest miłe, że dostaję wiadomości od ludzi, że moja muzyka im pomaga i że cyferki pokazują, że się mnie słucha. Natomiast psychicznie to jest obciążające i czasami nie radzę sobie emocjonalnie z ilością bodźców, więc staram się uciekać od internetu.

Dobrze się czujesz w świecie show-biznesu?

Chyba nie do końca „czuję się” w show-biznesie. Unikam eventów i wywiadów, w których musiałabym rozmawiać o swoim życiu prywatnym. Lubię spokój i ciszę, nie mam potrzeby posiadania masy znajomych czy wpasowywania się w trendy. Mam swój styl ubierania i bycia. Wierzę, że jak będę robić coraz lepsze piosenki, to nie będę musiała gadać o moim życiu prywatnym, bo tego nie chcę. Dla mnie najważniejsze jest tworzenie na własnych zasadach, w zgodzie ze sobą.

Jak się czujesz na scenie, stojąc przed ludźmi ale nie w roli aktorki? Pierwszy koncert musiał być dla ciebie szokiem.

Faktycznie różni się to mocno od występów aktorskich. Wychodząc na scenę teatralną, wcielam się w postać i mam na sobie jakąś maskę. A na scenie muzycznej jestem w stu procentach sobą i na początku się tego bałam. Później zrozumiałam, że scena muzyczna wymaga ode mnie spontaniczności i teraz już wiem, że nie muszę się zupełnie kontrolować.

A bałaś się wyjść z tej skorupy?

Na maksa! Niby miałam już doświadczenie sceniczne zdobyte w szkole aktorskiej, ale samo śpiewanie mnie przerażało i bardzo bałam się pierwszych koncertów i presji, że nie mogę zawieść moich fanów. Ale teraz czuję się już naprawdę dobrze! Energia widowni mnie uskrzydla!

Jak na twój sukces zareagowali znajomi?

Przekonałam się, że sukces jest weryfikatorem przyjaciół i odsiałam niektórych ludzi, którzy byli ze mną na samym początku. Zdarzało się, że byli interesowni albo zazdrośni. Ale obecnie otaczam się osobami, które mocno mnie wspierają. 

Powiedziałaś, że czujesz, że twoja wartość jest uzależniona od lajków, wyświetleń i tego, jak jesteś postrzegana w internecie. Zdaje się, że „Blaza” jest wyrazem buntu przeciwko temu.

Blaza oznacza dla mnie ogólnopojęte znieczulenie, któremu ulegamy, na przykład wystawiając się w internecie, gdzie zasypują nas lajki. Wraz z upływem czasu próg entuzjazmu jest już tak wysoko, że masz milion polubień i w ogóle cię to nie rusza. Jesteśmy ciągle nienasyceni, szukamy nowych bodźców. Sama muszę się cały czas hamować, wracać do fundamentalnych wartości, takich jak moja rodzina, zdrowie, spokój ducha… Wiem, że brzmię jakbym była nawiedzona, ale do tego trzeba wracać, bo jak za bardzo dasz się ponieść karierze, uwielbieniu, popularności, to możesz totalnie się odkleić i przestać doceniać naprawdę istotne wartości.

Julia Rocka - Blaza
fot. Sony Music/Estella Dandyk

Czym jest dla ciebie ten album?

To zbiór moich refleksji na temat wchodzenia w dorosłość. Jak byłam dzieckiem, to byłam taką idealistką. Wierzyłam, że jak dorosnę będę miała wokół siebie samych autentycznych ludzi, że wszystko będzie proste i przyjemne. I nagle weszłam w ten świat show-biznesu i zauważyłam, że jestem traktowana jako produkt albo ktoś, na kim można się wybić albo zarobić. Czasami niektórzy nie widzą we mnie człowieka i to jest rozczarowujące.

Zobacz także: Jann o występie na Eurowizji: "Zastanawiałem się, czy to konkurs dla mnie"

W „Akcji!” śpiewasz o atakach paniki, stresie i wylewasz z siebie dość negatywne emocje. Często masz tak, że czujesz się zagubiona, czy ten etap masz już za sobą, bo „Blazę” pisałaś w czasie pandemii, kiedy wszyscy mieliśmy pod górkę?

Takie emocje towarzyszą mi dość często. Jestem refleksyjną osobą i stale mam jakieś wątpliwości. Poprzez „Akcję!” chcę pokazać, że życie ludzkie jest pełne słabości. Nawiązuję w niej do popularnego w literaturze motywu Theatrum mundi, który mówi o tym, że człowiek jest tylko marnym aktorem wobec życia, do którego nie ma próby generalnej. A jeśli chodzi o ataki paniki to mierzyłam się z nimi bardziej za czasów studiów.

Z jakiego powodu miewałaś te ataki?

To trudny temat. Studia aktorskie były dla mnie wyczerpujące psychicznie i fizycznie. Kiedy pisałam „Akcję!” na roku dyplomowym, byłam wykończona. Mieszkałam w Łodzi z dala od rodzinnego domu, nie widziałam się z rodziną i znajomymi. Całe wakacje byłam zajęta pracą nad spektaklem dyplomowym i dodatkowo mierzyłam się z różnymi życiowymi rozterkami i lękami. Szkoła się kończyła, a ja nie wiedziałam, co ze mną będzie po studiach, jak moje życie się potoczy… Miałam też dużo myśli o samotności, o pustce, o tym, że nie do końca dobrze czułam się w obcym mieście. Dużo się nauczyłam na tych studiach, ale były bardzo trudne.

Wspomniałaś, że bałaś się wejść do świata muzyki.

Kontrakty fonograficzne są dość wiążące i jest w nich wiele zobowiązań, które trzeba spełnić, jak na przykład napisanie 3 płyt. Jak tworzyłam pierwszą piosenkę, to nie wiedziałam, czy napiszę drugą, a tutaj mam deklarację, że mam wydać parędziesiąt utworów, brzmi dość surrealistycznie (śmiech). Bałam się, że tego nie udźwignę, poza tym nie wiedziałam jak środowisko aktorskie odbierze moją twórczość muzyczną. Ale moje obawy okazały się bezpodstawne.

I już nie boisz się tego, że przestaniesz być brana na poważnie jako aktorka albo piosenkarka?

Boję się. Mam nadzieję, że droga muzyczna nie zamknie mi drzwi do aktorstwa. Szczególnie że nagrywam sporo TikToków, więc ktoś kto powierzchownie będzie oceniał moją twórczość może sprowadzić moją działalność tylko do social mediach. Natomiast, ja wykorzystuję TikToka do promowania muzyki i robię to na swoich zasadach, wykorzystując swoje aktorskie umiejętności i wcielając się w różne postaci.

Dlaczego w ogóle zaczęłaś działalność na Tik Toku?

Początkowo nie chciałam zakładać TikToka. Ale namówił mnie do tego mój przyjaciel Michał, który jest moim producentem muzycznym. Powiedział, że mam potencjał komediowy i że to skuteczna platforma do promocji muzyki. Mówiłam mu wtedy: „Człowieku, ja chcę grać u Krystiana Lupy w teatrze, a nie nagrywać głupie filmiki na TikToku”. A potem się do tego przekonałam, najpierw robiłam kontent stricte aktorski, pokazywałam szkołę aktorską, kulisy mojego dyplomu, opowiadałam o egzaminach wstępnych, a potem puściłam fragment Jeepa, który stał się viralem i tak zaczęła się moja kariera.

Powiedziałaś, że chciałaś grać w teatrze. A widzisz siebie na ekranach?

Widzę. Chciałabym bardzo. Ostatnio ten temat zaniedbałam na koszt muzyki, ale mam nadzieję, że niedługo zacznę realizować jakieś projekty aktorskie, bo to moja ogromna pasja.

Liczysz na jakieś pełnometrażówki czy wolałabyś grać w telenowelach? W TVP albo TVN?

Nie chcę grać w telenowelach. Chciałabym występować w wysokiej jakości serialach lub filmach pełnometrażowych, które dałyby mi możliwość stworzenia niepowtarzalnej kreacji, z fajnym scenariuszem, z dobrą reżyserią. Takie projekty mnie interesują. Ale zobaczymy jak będzie, bo ten zawód jest bardzo trudny, a duże role zdarzają się rzadko.

Co jest dla ciebie miarą sukcesu? Kiedy stwierdzisz, że masz to, czego chciałaś?

Nie chciałabym mieć jednego momentu, w którym przybiję sobie piątkę i stwierdzę, że mogę już siedzieć i nic nie robić. Staram doceniać siebie samą, więc przyznam, że sukcesem jest moja debiutancka płyta, koncerty i fakt, że nieustannie się rozwijam. Ale nienasycenie, które w sobie mam to też sukces. Mam nadzieję, że nigdy nie przestanę się zaskakiwać, że nie osiądę na laurach i nie będę pustą gwiazdeczką.

A nie masz wrażenia, że zaskoczyłaś siebie już dwa razy? Nie planowałaś zakładać Tik Toka, a jesteś gwiazdą Tik Toka, nie planowałaś kariery muzycznej, a i w tej dziedzinie ruszyłaś z kopyta.

Nie mogę powiedzieć, że nie. Zaskakuję siebie samą często i to jest miłe i mam nadzieję po prostu, że nie przestanę (śmiech).

Dzięki za rozmowę.

Redakcja poleca

Źródła: RadioZET.pl