Obserwuj w Google News

Imagine Dragons na PGE Narodowym – tej energii nie powstrzymacie [RELACJA Z KONCERTU]

3 min. czytania
15.08.2023 11:40

Kończy się powoli znakomity sezon koncertowy na PGE Narodowym. A skoro tak, to trzeba go zakończyć z przytupem. Czy zatem można wyobrazić sobie kogoś, kto zrobi to w bardziej spektakularny sposób niż Imagine Dragons? Absolutnie nie. To jest muzyczna energia, której się nie powstrzyma. I całe szczęście. Za nami prawdziwa dźwiękowa uczta.

Imagine Dragons, Dan Reynolds
fot. Chris Pizzello/Invision/East News

Choć pogoda w Warszawie wyjątkowo dopisała jeśli chodzi o temperaturę, czwórka z Las Vegas postarała się, by była ona jeszcze wyższa. Dan Reynolds i spółka od kilku lat są stałymi bywalcami na listach przebojów rozgłośni radiowych i serwisów streamingowych na całym świecie, stąd nie dziwi pełna frekwencja na Stadionie Narodowym w Warszawie.

Imagine Dragons w Warszawie: relacja z koncertu

Było przebojowo, kolorowo i wyjątkowo energetycznie. Bawili się dziadkowie, rodzice, a także najmłodsi fani, którzy nie umknęli uwadze liderowi zespołu - jednemu z nich zadedykował nawet piosenkę, przy okazji wygłaszając bardzo ładne słowa dotyczące tego, by młody fan nie bał się marzyć i odważnie patrzył w przyszłość.

Chwil chwytających za serce było więcej. Piosenka „Crushed” poświęcona była tym, którzy walczą za swoją wolność na Ukrainie. Tu ponownie głos zabrał Dan Reynolds, którzy zwrócił się do ukraińskich fanów obecnych na stadionie ze słowami wsparcia i otuchy. Podziękował także Polakom za ich ogromną gościnność i otwarcie domów dla uchodźców. Na scenie pojawił się także młody fan z Ukrainy - Sasha, który wniósł flagę swojego kraju. Warto dodać, że nie było tutaj przypadku – grupa od wielu miesięcy jest aktywnie zaangażowana w pomoc krajowi za naszą wschodnią granicą.

Redakcja poleca

Podczas trwającego blisko dwie godziny show nie zabrakło największych hitów zespołu takich jak „Radioactive”, „Thunder”, „Whatever It Takes” i „Demons”. Muzycznie Imagine Dragons to zespół, który na żywo zawsze wypada rewelacyjnie – wczoraj w Warszawie tylko to potwierdzili. Tu nie było się do czego przyczepić. Fani nie zawiedli też jeśli chodzi o śpiew najnowszych numerów z ostatniej płyty, co wyraźnie ucieszyło artystów, którzy wielokrotnie dziękowali za tak miłe przyjęcie w stolicy Polski.

Ta wymiana energii nie udałaby się, gdyby nie charyzma sceniczna lidera grupy. Dwie godziny biegania, skakania, przede wszystkim – śpiewania i kontaktu z publicznością. Wszystko to okraszone elementami konfetti, dymami, fajerwerkami i gigantycznymi balonowymi piłkami skaczącymi po płycie stadionu.

Redakcja poleca

Co zatem mogło pójść nie tak podczas koncertu na trasie „The Mercury World Tour”? Otóż jak się okazuje jedna kwestia… W komentarzach po koncercie nie brakuje głosów rozczarowania faktem, że… Dan Reynolds znany z występów bez koszulki, tym razem wystąpił… w koszulce. No cóż, na to jedno „niedociągnięcie” chyba jednak możemy przymknąć oko ;)

Tak czy inaczej – to był znakomity wieczór z zespołem, który doskonale zna swoje miejsce w czołówce pop-rockowego nurtu, ma swoich wiernych fanów i gra jedne z najlepszych live show na świecie. I tak potężnej muzycznej energii na dzisiejsze czasy nam trzeba. Panowie, wytoczyliście potężne działa – dokładnie takie – jak te niemuzyczne stojące po drugiej stronie Wisły w oczekiwaniu na defiladę. Do następnego spotkania w Polsce!

Nie przegap

Magdalena Barczyk

RadioZET.pl