Obserwuj w Google News

Awantura w „Pytaniu na śniadanie”. Widzowie wściekli na gości i prowadzących

3 min. czytania
17.02.2024 12:09

Programy na żywo rządzą się swoimi prawami. Czasem dochodzi do wpadek, a czasem do kłótni. W sobotnim wydaniu „Pytania na śniadanie” przedmiotem sporu były telefony komórkowe i wpływ tych urządzeń na rozwój glejaka mózgu. Prowadząca Joanna Górska również wzięła udział w dyskusji. Widzom nie spodobała się sytuacja w studiu – to już kolejny raz, gdy „Pytanie na śniadanie” zostało skrytykowane przez oglądających.

Kłótnia w Pytaniu na śniadanie
fot. screen TVP Pytanie na śniadanie

W sobotnim „Pytaniu na śniadanie” do studia zostały zaproszone chemiczka dr Monika Koperska oraz internistka i kardiolożka Joanna Barczyńska. Tematem rozmowy były telefony komórkowe – pytano, jak bezpiecznie ich używać i korzystać z sieci Wi-Fi. Kardiolożka już na samym początku przestrzegła, aby urządzeń nie trzymać zbyt długo przy uchu, ponieważ jest to czynnik narażający nas na wystąpienie glejaka mózgu. Powołała się na badania, które wykazały, że promieniowanie smartfona było uważane za potencjalny czynnik rakotwórczy. W studiu TVP wybuchła gorąca dyskusja.

Zobacz także:  Cichopek dostała nową pracę? Miała ją zatrudnić siostra Kurzajewskiego

Kłótnia w „Pytaniu na śniadanie”. Czy telefony wywołują choroby?

Joanna Barczyńska przedstawiła kolejne wyniki badań wykonane w 2019 roku. Wykazały, że jeśli codziennie rozmawiamy przez telefon przez pół godziny, trzymając go przy głowie, to rośnie statystycznie procent glejaków wielopostaciowych. Argumentowała, że przez promieniowanie dochodzi do napływu wapnia do komórek, co powoduje m.in. stres wewnątrzkomórkowy i uszkadzanie takich struktur jak np. kodu DNA. Druga z ekspertek nie dowierzała w słowa, które właśnie padły.

– Macham głową, bo niestety nie mogę się zgodzić, bo oficjalne stanowisko nauki w tym momencie jest takie, że nie stwierdzono połączenia między rakiem mózgu a telefonami komórkowymi czy jakimikolwiek falami radiowymi, ma też do czynienia Wi-Fi – tłumaczyła dr Koperska.

– Badania w Szwecji, o których pani doktor mówiła... Faktycznie jedna grupa badawcza wypuszcza co rok, dwa lata takie badania. Według nich to zwiększa, natomiast populacja Szwecji cały czas ma taką samą ilość glejaka mózgu czy innych urazów mózgu. Opublikowane w zeszłym roku badania w Anglii, prowadzone na 776 tys. kobiet (które korzystały z telefonów i były monitorowane przez 14 lat) pokazały, że poniżej 0,5 proc. kobiet miały jakiegokolwiek raka mózgu. Więc nie, proszę państwa, nie ma korelacji – kontynuowała chemiczka.

Redakcja poleca

Joanna Barczyńska natychmiast zareagowała i próbowała uzyskać źródło, na które powoływała się dr Koperska. Sprzeczkę próbowała załagodzić Joanna Górska i przywrócić rozmowę na właściwe tory. Opowiedziała też o swojej rozmowie z politykiem Tomaszem Kalitą, który zmarł przez glejaka. Ostrzegał prowadzącą „PnŚ”, aby ta nie rozmawiała przez telefon, trzymając urządzenie przy uchu. Dyskusja między ekspertkami znów wybuchła, panie wchodziły sobie w słowo, a Joanna Górska znów próbowała interweniować, mówiąc: - Chwileczkę, bo się przekrzykujemy! Bez sensu to jest…

Widzowie TVP nie kryli oburzenia

Joanna Barczyńska nadal próbowała bronić swoich racji, argumentując, że Międzynarodowa Agencja Badań nad Rakiem przy WHO to nie jest instytucja która „sobie wymyśla”. Zaznaczyła, że Agencja wyraźnie wskazuje telefon jako czynnik rakotwórczy. Dr Monika Koperska dodała, że promieniowanie smartfonów jest potencjalnie rakotwórcze, w związku z tym nie ma badań, które jednoznacznie potwierdzają rakotwórczość promieniowania 2B. Dyskusja trwała, aż dr Koperska skwitowała, że „straszenie ludzi i wprowadzanie niepokoju też jest czynnikiem chorobotwórczym”.

– No tak, ale stawianie w jednym miejscu aloesu i telefonu komórkowego, to też jest jednak trochę za daleko posunięte... – włączyła się nagle Joanna Górska. Na koniec wspomniano jeszcze o szkodliwości plastikowych worków, w które pakuje się ryż, a Robert Stockinger przerwał rozmowę, tłumacząc, że skończył się czas antenowy. Widzowie byli rozzłoszczeni tym, co zaszło w studiu.

Redakcja poleca

„To było żenujące… Pani prowadząca »profesjonalna« w każdym calu - dziwne miny, wywracanie oczami… Ludzie, to nie TikTok, minimum profesjonalizmu nie zaszkodzi”; „Pani prowadząca mówi, że trzeba spokojnie rozmawiać podczas sporu, a sama opowiedziała się po jednej stronie, przerywała i przewalała gałami, gdy się nie zgadzała z teorią”; „Okazuje się, że »sztuka dyskusji« to wyjątkowo trudna sztuka. Szkoda, że panie nawzajem nie dopuszczają się do głosu. Nie idzie tego słuchać, jazgoczą jak na rynku, albo zaciekłe osoby z odmiennych partii politycznych. Bardzo szkoda” – komentowano na Facebooku „Pytania na śniadanie”.

Źródło: Radio ZET/TVP

Nie przegap