Obserwuj w Google News

Polski artysta pobity i okradziony za granicą. Twierdzi, że porwali go uzbrojeni napastnicy

2 min. czytania
12.12.2022 10:11

Sentino nagrał dla fanów wstrząsające wideo. Artysta twierdzi, że został porwany przez uzbrojonych napastników, pobity oraz okradziony.

Sentino
fot. Sentino/Facebook/screen

Sentino to tak naprawdę Sebastian Enrique Alvarez Pałucki niemiecko-polski raper, który ma na koncie współpracę z Diho, Kaz Bałagane czy Malikiem Montaną. Twórca, żeby zostać lepiej zapamiętanym na rodzimym rynku, zaczął kreować nową postać gangstera i postawił na mocny wizerunek.

Sentino pobity i okradziony za granicą. Twierdzi, że go porwano

27 października 2022 roku artysta rozpoczął ogólnopolską trasę koncertową promującą płytę "ZL4EVER". Raper występuje w Polsce, żeby poradzić sobie z niedawnymi kłopotami.

Redakcja poleca

W sieci można znaleźć nagranie, na którym Sentino siedzi w samochodzie, po czym oddaje komuś swój zegarek. Następnie tajemniczy napastnicy uderzają w głowę rapera. Nagranie zostało udostępnione przez anonimowe źródło.

Napastnicy uderzyli rapera w głowę, porwali i okradli

Jak podaje CGM, autor wideo napisał, że "tak obchodzi się z kapusiami". Z tego, co opowiada mężczyzna na nagraniu, wynika, że Sentino jest komuś dłużny aż 250 tysięcy złotych.

Sprawę szybko skomentował sam artysta, który wyjaśnił, że latami pomagał pewnej osobie z Turcji. Ten sam człowiek miał załatwić raperowi kontrakt płytowy z berlińską wytwórnią. Za pomoc Sentino miał oddać 20 procent zarobków, które przyniosło mu wydawnictwo.

- Zostałem porwany. Zostało mi powiedziane przez sześć osób, że wiszę temu człowiekowi pieniądze. Wtedy musiałem się tłumaczyć, z własnej wypowiedzi – bo powiedziałem mu, że to jest 20% z kontraktu za niemiecki album. Człowiek sobie podliczył, ile przez ostatnie lata zarobiłem i żąda pieniędzy, których nigdy od niego nie wziąłem, których nigdy razem nie zarobiliśmy. Bo pieniądze zarobiłem tylko i wyłącznie w Polsce. Tylko tutaj mam słuchaczy, fanów i ludzi, którzy mnie wspierają - podkreśla raper.

Artysta zaznaczył, że podczas napadu stracił niemal 300 tysięcy złotych. Raper wrócił do Polski, żeby odrobić straty na koncertach. Twórca zaznacza, że zaistniała sytuacja nie ma nic wspólnego z jego rzekomym "kapusiarstwem", o które został oskarżony.

Dokładne wyjaśnienia niebezpiecznej sytuacji możecie znaleźć poniżej:

Oglądaj

RadioZET.pl/CGM