Obserwuj w Google News

Pearl Jam spełnił marzenie umierającego fana. Mężczyźnie zostało kilka miesięcy życia [WIDEO]

2 min. czytania
24.06.2022 12:37

Pearl Jam podczas jednego z ostatnich koncertów spełnił marzenie swojego fana. Zespół zaprosił na scenę mężczyznę, któremu zostało kilka miesięcy życia.

Pearl Jam
fot. Retna/Avalon.red/REPORTER/Twitter/Live On 4 Legs Podcast

Pearl Jam  w 2020 roku świętował swoje 30-lecie istnienia. Zespół wydał wówczas album "Gigaton", który był pierwszym krążkiem studyjnym kapeli opublikowanym od 7 lat. Artyści zaplanowali z tej okazji także trasę koncertową. Występy niestety nie odbyły się w terminie ze względu na pandemię koronawirusa.

Umierający fan Pearl Jam zdążył na koncert swoich idoli. Zostało mu kilka miesięcy życia

Wśród osób, które kupiły bilety na koncert Pearl Jam w Berlinie, był Roland Mandel. Zobaczenie zespołu na żywo było jego ogromnym marzeniem. Niestety okazało się, że przez diagnozę nie zostało mu na jego realizację zbyt wiele czasu.

U wielkiego fana Pearl Jam zdiagnozowano ALS, czyli stwardnienie zanikowe boczne. Jest to nieuleczalna choroba, która prowadzi do zaników kolejnych grup mięśniowych. W toku rozwoju schorzenia u pacjentów powoli pogarsza się sprawność ruchowa, w późniejszych etapach następuje paraliż oraz śmierć poprzez zatrzymanie pracy mięśni oddechowych. Przyjmuje się, że po zdiagnozowaniu ALS śmierć chorego następuje w przeciągu od 3 do 5 lat.

Redakcja poleca

Mandel kupił wejściówki na koncert przed pandemią, kiedy nie był jeszcze świadomy choroby. Koronawirus opóźnił datę koncertu. W trakcie oczekiwania na występ idoli stan Rolanda się pogorszył.

Aktualnie mężczyzna musi poruszać się na wózku inwalidzkim. Ze względu na przepisy obowiązujące w berlińskim Walduhne, jego uczestnictwo w koncercie mogło nie dojść do skutku.

Mandel zgłosił organizatorom wydarzenia, że musi pojawić się na koncercie na wózku. Okazało się, że nie będzie to możliwe, ponieważ wszystkie miejsca dla niepełnosprawnych są już wykupione. Było ich 12 w obiekcie mieszczącym 22 tysiące ludzi.

Żona Mandela, Sandra Dragendorf w rozmowie z niemieckim Taz wyznała:

Rolandowie zostało niewiele czasu, to jego ostatnie lato. Bez względu na swoje słabe samopoczucie zdecydował, że idziemy.

Sytuacja Rolanda została opisana w mediach społecznościowych. Po sieci poniósł się hasztag, który miał nakłonić Pearl Jam do zagrania jednej z ulubionych piosenek mężczyzny - "Rearviewmirror". Przyjaciele Mandela zwrócili się z prośbą do organizatorów koncertu, najemcy obiektu oraz berlińskiego komisarza do spraw osób niepełnosprawnych, aby pomogli im spełnić marzenie mężczyzny o zobaczeniu Pearl Jam na żywo. Po krótkich negocjacjach, bliscy Rolanda dopięli swego.

Oglądaj

Pearl Jam spełnił marzenie umierającego fana

Podróż Mandela na koncert nie była łatwa. Wraz z rodziną jechali na koncert pociągiem oraz musieli znaleźć odpowiednie zakwaterowanie z pokojem przystosowanym do wózków inwalidzkich i wyposażonych w specjalne łóżko.

Jednak wysiłek fana Pearl Jam i jego bliskich się opłacił. Mandel nie tylko obejrzał koncert, ale również został zaproszony na scenę, gdzie spotkał się z idolami i otrzymał głośne owacje od publiczności.

Eddie Vedder przedstawiając swojego wyjątkowego fana, zaznaczył, że ten włożył wiele wysiłku, żeby znaleźć się na koncercie. Publiczność zareagowała natychmiast, skandując: "Roland, Roland!".

Żona Mandela wyznała, że koncert był niewiarygodnym przeżyciem zarówno dla jej męża jak i dla niej.

Poniżej możecie zobaczyć nagranie, na którym utrwalono wzruszający moment:

RadioZET.pl/Loudwire