Nie żyje gwiazdor kultowych komedii. 64-latek zmarł po operacji
Nie żyje Tony Ganios. Aktor, który popularność zyskał dzięki komediowej serii „Świntuch”, miał 64 lata. Zmarł nagle, w wyniku komplikacji po operacji. O jego niespodziewanej śmierci poinformowała żona.
![Nie żyje Ton Ganios](https://gfx.rozrywka.radiozet.pl/var/g3-radiozetrozrywka/storage/images/filmy/nie-zyje-gwiazdor-kultowych-komedii-64-latek-zmarl-po-operacji/22736034-1-pol-PL/Nie-zyje-gwiazdor-kultowych-komedii.-64-latek-zmarl-po-operacji_content.jpg)
Tony Ganios miał trafić do szpitala ze względu na problemy z rdzeniem kręgowym. Lekarze musieli przeprowadzić operację, jednak tuż po zabiegu pojawiły się poważne komplikacje. W pewnym momencie doszło do niewydolności i zatrzymania akcji serca. Życia aktora nie udało się uratować. Ganios zmarł 18 lutego w Nowym Jorku.
O śmierci gwiazdora napisała w mediach społecznościowych jego żona, Amanda Serrano-Ganios. "Ostatnie słowa, jakie do siebie powiedzieliśmy, brzmiały: "Kocham cię". Miłość, to niedopowiedzenie. Jesteś dla mnie wszystkim. Moim sercem, moją duszą, moim najlepszym przyjacielem" – wyznała z żalem.
Kariera Ton’ego Ganiosa
Ganios przyszedł na świat 21 października 1959 roku. Na ekranie debiutował jako 20-latek. Jego pierwszą rolą był Perry z filmu "Włóczęgi" Philipa Kaufmana. W kolejnych latach doskonale sprawdzał się w filmach akcji i komediach. Z powodu dobrze zbudowanego ciała często otrzymywał role, w których jego bohaterowie popisywali się siłą fizyczną.
Aktor ma na swoim koncie m.in. występ w kultowej „Szklanej pułapce”. Światową popularność przyniosła mu jednak seria filmów komediowych „Świntuch” Boba Clarka. Choć pierwsza część zupełnie nie przypadła do gustu krytykom, którzy uznali film za wulgarny i rubaszny, ostatecznie zrealizowano jeszcze dwa sequele.
Ganios w latach 90. postanowił na stałe zerwać z aktorstwem. Ostatnim filmem, w którym wystąpił było „Wschodzące słońce” w reżyserii Philipa Kaufmana.
Źródło: Radio ZET/People