Obserwuj w Google News

„Niczym efekt motyla” – rozmawiamy z twórcami serialu Netflixa „Zachowaj spokój” [WYWIAD]

Michał Kaczoń
7 min. czytania
24.04.2022 14:14

„Zachowaj spokój” to nowa adaptacja powieści Harlana Cobena , wyprodukowana przez Netflix. O pracy na planie nowego hitu platformy, rozmawialiśmy z duetem reżyserskim: Michałem Gazdą i Bartoszem Konopką.

Zachowaj spokój - plakaty
fot. materiały prasowe Netflix

Zachowaj spokój” to druga, po “ W głębi lasu” polska adaptacja powieści  Harlana Cobena, przygotowana przez serwis  Netflix. Historia rozpoczyna się w momencie tajemniczego zaginięcia syna centralnej pary serialu, które doprowadza do szeregu różnorodnych, zaskakujących sytuacji. O uniwersalności dzieł autora, przenoszeniu akcji z amerykańskich przedmieść do centrum Warszawy oraz karkołomnym zadaniu wplecenia do historii znanych widzom bohaterów, porozmawiałem z reżyserami: Michałem Gazdą i Bartoszem Konopką.

Redakcja poleca

Michał Kaczoń: “Zachowaj spokój” to już drugi polski projekt Netflixa, bazujący na prozie Harlana Cobena. Co waszym zdaniem jest takiego w powieściach tego autora, że są tak powszechnie lubiane i tak łatwo adaptowalne do różnych krajów?

Michał Gazda, reżyser: Bartku, to może ty zacznij, bo ty maczałeś palce w obu polskich adaptacjach (śmiech).

Bartosz Konopka, reżyser: No właśnie zastanawiałem się, jak mogę na ciebie scedować to pytanie (śmiech). Jednak dobrze – mogę zacząć. Moim zdaniem są dwie główne powody sukcesu powieści Harlana Cobena.

Po pierwsze – one są świetnie napisane. Za każdym razem, kiedy czytam jego powieść to mam poczucie, że te historie w nim długo dojrzewały, mocno analizował ich elementy. Wydają się niezwykle prawdziwe i bliskie zwyczajnym ludziom. Czuję, że to jest opowieść o prawdziwych jednostkach, z bogatym życiem wewnętrznym. Nie wiem do końca, jak on to robi – czy jest po prostu świetnym obserwatorem, sięga po motywy z prawdziwych historii, czy zwyczajnie już dobrze wie, co zadziała na czytelnika, ale za każdym razem mam po prostu poczucie, że on jest emocjonalnie zaangażowany w te opowiadane historie i opisuje je z odpowiednim podejściem.

Po drugie – Coben świetnie bawi się różnymi gatunkami. Jego powieści często oparte są na zagadce kryminalnej, ale bardzo dużo w nich elementów dramatu psychologicznego, komedii czy tak jak w „Zachowaj spokój” opowieści o wchodzeniu w dorosłość. Umiejętnie żongluje tymi motywami i pomysłami, i tworzy z nich ciekawą, angażującą mieszankę. Dzięki temu jego powieści rzeczywiście czyta się jednym tchem, bo potrafią wielokrotnie nas zaskoczyć.

Michał Gazda: Pełna zgoda! Moim zdaniem te historie są też bardzo uniwersalne, przynajmniej z zachodniego punktu widzenia. Harlan Coben bardzo umiejętnie potrafi bowiem mówić o naszych lękach, bolączkach, strachach, ale też o naszych radościach czy innych emocjach. Mam wrażenie, że on wie, co porusza ludzi i potrafi na tej kanwie stworzyć opowieść. Wydaje mi się, że te powieści są na tyle atrakcyjne i uniwersalne w naszym kręgu kulturowym, że łatwo jest właśnie zaadaptować je na inny grunt, i przenieść akcję z amerykańskich przedmieść, gdzieś na obrzeża Warszawy, nie tracąc tej prawdy i wiarygodności emocjonalnej.

Bartosz Konopka: Wydaje mi się, że jeszcze jedną z przyczyn sukcesów jego historii jest to, że zwykle zaczynają się one od jakiegoś drobnego, trywialnego wręcz wydarzenia, które nagle pociąga za sobą lawinę zdarzeń. Potem może prowadzić swoją opowieść wielowątkowo, bo zaciekawił nas na wstępie prostą, wiarygodną jednostkową historią, więc nawet jak porusza inne wątki, cały czas potrafi trzymać opowieść w ryzach.

Michał Gazda: Zgadzam się. Mam wrażenie, że w jego powieściach następuje swoisty efekt motyla. Małe zdarzenie pociąga za sobą ogromne konsekwencje, a my coraz silniej dajemy się porwać temu nurtowi. On potrafi wyciągnąć z takiego powiedzmy życiowego banału drugie dno i przyjrzeć się zwykłym sytuacjom w nietypowy sposób.

Zachowaj spokój - kadr z serialu
fot. materiały prasowe Netflix/Piotr Liwic

To ja może pociągnę ten wątek dalej. Dlaczego Waszym zdaniem w ogóle tak bardzo lubimy czytać i oglądać kryminały? Co jest tak pociągającego w tym gatunku, że wciąż święci tryumfy?

Michał Gazda: Tym razem może ja zacznę, bo wszystkie rzeczy, w które byłem zaangażowany przez ostatnich dwadzieścia lat, może z wyjątkiem dwóch projektów, to były rzeczy gatunkowe i właśnie głównie kryminały. Sądzę, że podstawą sukcesu tego gatunku jest to, że potrafi wywołać ekstremalne emocje i doznania, celowo wykorzystując nasze lęki i pokazując sytuacje, które mogłyby się zdarzyć. Na dodatek ma bardzo przemyślaną i stałą strukturę narracyjną.

Dodam też, szczerze mówiąc, że w ostatnim okresie kryminał nie jest już moim pierwszym wyborem. Mam wrażenie, że mamy teraz do czynienia z jakimś roztworem nasyconym. Coraz trudniej jest opowiedzieć coś nowego, świeżego i zaskakującego w tym gatunku; że trochę operuje się podobnymi zagraniami cały czas. I tutaj ukłon w stronę Cobena, że on mimo wszystko potrafi nadal bawić się tym gatunkiem i wyciągać na powierzchnię jakieś nowe elementy, które potrafią zaskoczyć.

Bartosz Konopka: Zgadzam się, że powoli następuje pewien przesyt historiami kryminalnymi. Co ciekawe – ich popularność pojawia się w historii falami. Czytałem niedawno, że ostatnia fala trwa od wydarzeń z 11 września 2001 roku. Gdy okazało się, że zło może uderzyć w każdej chwili i nikt tak naprawdę nie jest bezpieczny. Kryminały bowiem odpowiadają na taką potrzebę poradzenia sobie z trudnymi emocjami w bezpiecznych warunkach, przerobieniem pewnych traum i problemów w sposób kontrolowany. No i tak jak w każdej dobrej opowieści – na koniec powinno nastąpić jakieś katharsis i zrozumienie niepewnej sytuacji, spojrzenie na nią z nowej strony. Coś, co wzbogaca naszą świadomość. Mam poczucie, że sporo twórców zapomina, że te opowieści powinny stać na dwóch nogach – że poza warstwą kryminalną, powinny mieć też inne treści, przedstawiać szerzej świat i związane z nim problemy.

Michał Gazda: Właśnie to bardzo podoba mi się w „Zachowaj spokój” i twórczości Cobena w ogóle – te historie są w dużej mierze obyczajowe, dramatyczne. Ten pierwiastek kryminału jest tam obecny, ale nie zawsze jest na pierwszym planie. Często stanowi punkt wyjściowy dla rozważań o problemach codzienności. Gdyby tak procentowo przedstawić ilość wątków stricte kryminalnych względem obyczajowych to nie jestem pewien w którą stronę to wahadło by się przesunęło.

Zachowaj spokój - kadr z serialu
fot. materiały prasowe Netflix/Piotr Liwic

Rozmawialiśmy o tym, że w „Zachowaj spokój” udało się świetnie przenieść akcję z amerykańskich przedmieść do centrum Warszawy. Chciałem w związku z tym zapytać o zamysł inscenizacyjny miejsc akcji oraz o sam dobór planów zdjęciowych. Mam bowiem wrażenie, że taką Warszawę, jaką pokazujecie, rzadko oglądamy na ekranie.

Michał Gazda:. Wiedzieliśmy, że potrzebujemy jakiegoś małego kameralnego osiedla, żeby było wiadomo, że wszyscy się tam dobrze znają. Poza tym zależało nam na pewnym kontraście – architektura miała nie tylko ładnie wyglądać na ekranie, ale też oddawać pewien chłód i powiedzmy skandynawską bezduszność. Jest to ładne osiedle, ale takie jak z katalogu. Taki luksus ujęty w cudzysłów. Bardzo długo zajęło nam znalezienie odpowiedniego miejsca. Mam wrażenie, że takich osiedli jest w Polsce jedynie garstka. A jeszcze takich, w których pozwolą nam kręcić w trakcie pandemii, to już jest tylko jedno na milion. Także jesteśmy bardzo zadowoleni, że udało nam się znaleźć tę lokalizację i że jest to dodatkowy bohater tej historii.

Bartosz Konopka: Możliwość kręcenia na osiedlu w Forcie Piłsudskiego, które gra w serialu osiedle Barczyków, to ogromna zasługa Pawła Jarzębskiego, naszego scenografa, który razem z Michałem bardzo walczyli o możliwość kręcenia właśnie w tym miejscu. Długo trwało, zanim mogliśmy tam oficjalnie kręcić i parę razy byliśmy już blisko konieczności poszukiwania nowej lokalizacji, ale finalnie się udało. Pamiętam tylko, że musieliśmy tam kręcić bardzo cicho. Z początku dziwnie się czuliśmy, porozumiewając się szeptem, ale potem okazało się, że to było bardzo pomocne i budowało specyficzną atmosferę pracy na planie. Zresztą na tyle mi się to spodobało, że teraz pracuję w podobnym stylu nad kolejnym projektem. Bez szumu krótkofalówek, rozmawiając bezpośrednio czy na ucho, mamy dużo większe skupienie na właściwej pracy.

Michał Gazda: Dla mnie to było z początku problemem, bo ja jestem krzykliwym Kermitem. Powinienem dać sobie jakąś sprawność harcerską, że podołałem temu zadaniu (śmiech).

Zachowaj spokój - kadr z serialu
fot. materiały prasowe Netflix/Piotr Liwic

Jeśli chodzi o lokalizacje to warto wspomnieć też o klubie w centrum, który również robi duże wrażenie.

Michał Gaza: To również była propozycja Pawła Jarzębskiego, który pokazał mi to miejsce. Znajduje się w samym centrum Warszawy, ale nie jest tak łatwo i powszechnie dostępne. Tam zaraz wychodzi się na ten cały „warszawski Manhattan”. Nie wiem czy powinienem zdradzać tyle z kuchni filmowej i mówić, że jako filmowcy jesteśmy sprawnymi oszustami, ale no powiem już, że to miejsce nie istnieje naprawdę w takim kształcie, tylko my je specjalnie zaaranżowaliśmy w ten sposób. Tym, co mnie do niego przekonało i co tam się rzeczywiście znajduje, są te betonowe elementy, które tam składowano. Są niezwykle plastyczne i umożliwiały nam kręcenie wielu scen trochę na zasadzie labiryntu, w którym znika główna bohaterka. To było dla mnie bardzo ciekawe od strony wizualnej. Jednak cała reszta i cała aranżacja tej przestrzeni – z food truckami, neonami i innymi przykuwającymi oko elementami, to już zasługa naszego scenografa, który wykonał kawał świetnej roboty.

W „Zachowaj spokój” pojawia się dwójka bohaterów, których poznaliśmy już w serialu „W głębi lasu”. Jak wyglądały dyskusje na temat ich pojawienia się na ekranie i skąd w ogóle wziął się ten pomysł?

Bartosz Konopka: To był rzeczywiście nasz pomysł i dość karkołomne zadanie. Tych bohaterów w książce nie ma, ale pomyśleliśmy, że będzie miłą kontynuacją dla fanów tej serii, jeśli będą się mogli pojawić. Długo zastanawialiśmy się, w jaki sposób mogliby pojawić się w tej nowej historii. Kiedy wreszcie znaleźliśmy na to sposób, byliśmy bardzo zadowoleni. Myślę, że świetnie wyszło, że Agnieszka Grochowska i Grzegorz Damięcki pojawiają się na ekranie i pokazują nam nieco inną dynamikę swoich relacji. To miał być taki nasz smaczek i jestem zadowolony, że całkiem się udał.

Serial „Zachowaj spokój” już dostępny na Netflix.

Polskie filmy i seriale XXI wieku, które stały się międzynarodowymi hitami [GALERIA]