Tajemnicza śmierć dziennikarza Bohdana Gadomskiego. Zapadły wyroki
Bohdan Gadomski zmarł nieoczekiwanie 24 marca 2020 roku w szpitalu. Sprawę śmierci 70-letniego dziennikarza przejęła prokuratura. Podejrzanymi stali się opiekunowie Bohdana Gadomskiego: Halina K.-Ł. i Borys Ł. Śledztwo wykazało wiele nieprawidłowości. 4 października zapadł wyrok w sprawie.
Bohdan Gadomski odszedł w jednym z łódzkich szpitali. Dziennikarz zmagał się m.in. z cukrzycą. 70-latkiem opiekowało się małżeństwo: Halina i Borys. Podano, że przyczyną zgonu było „uszkodzenie środkowego układu nerwowego, będącego konsekwencją zaaplikowania zbyt dużej dawki insuliny”. Co więcej, przyjaciele dziennikarza nie mieli pojęcia o jego odejściu. Dopiero po 2 tygodniach od śmierci dowiedzieli się, co się stało.
Zobacz także: Nie żyje Jurek Oliwa. Współpracownik grupy Perfect zmarł po walce z rakiem
Śmierć Bohdana Gadomskiego. Opiekunowie usłyszeli wyrok
Halina K.-Ł. i Borys Ł. na co dzień opiekowali się Bohdanem Gadomskim. Dziennikarz przed śmiercią spisał testament, w którym przekazał małżeństwu swój majątek. Sposób opieki nad 70-latkiem pozostawiał sporo do życzenia.
Prokuratura postanowiła oskarżyć 57-letniego Borysa Ł. o spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, który poskutkował śmiercią. Przyjęte zostało, że opiekun działał z zamiarem ewentualnym. Podał kilkudziesięciokrotnie zawyżoną dawkę insuliny. Z kolei 53-letnia Halina K.-Ł. usłyszała zarzuty dotyczące narażenia pokrzywdzonego na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.
Oskarżeni nie przyznali się do zarzucanych im win. 4 października sędzia Tomasz Krawczyk orzekł, że małżeństwo jest winne nieumyślnego doprowadzenia do śmierci Bohdana Gadomskiego. Sąd skazał Borysa Ł. na 1 rok i 5 miesięcy więzienia, a w przypadku Halina K.-Ł. na trzy miesiące więzienia oraz 9 miesięcy prac społecznych. To o wiele niższa kara niż ta, o którą wnioskowała prokuratura – instytucji zależało, aby kobieta dostała 5 lat ograniczenia wolności, a jej mąż 10 lat.
Sędzia, uzasadniając wyrok, mówił, że opiekunowie dziennikarza nie byli odpowiednio przygotowani do swoich obowiązków i w sposób nieprawidłowy podawali insulinę – nie używali pena. Lek podawany przez igłę z ampułki był każdorazowo aplikowany nieprawidłowo, ale miał nie narażać życia 70-latka. 7 marca Borys Ł. zaaplikował Bohdanowi Gadomskiemu zastrzyk, a dziennikarz już się nie obudził. Wezwanie pogotowia przez oskarżonego miało wskazywać na to, że nie miał pojęcia, że podał zbyt dużo insuliny.
Wyrok, który zapadł 4 października, jest nieprawomocny. Oskarżeni nie stawili się na odczytaniu wyroku. Obie strony zapowiedziały, że złożą apelację, jak tylko otrzymają pisemne uzasadnienie wyroku.
Przyjaciele dziennikarza zszokowani wyrokiem sądu
Przyjaciele Bohdana Gadomskiego byli zszokowani tym, co się stało. Teraz nie mieści im się w głowie wyrok, który zapadł w sądzie. Artur Gotz, wokalista i przyjaciel dziennikarza, zabrał głos.
- Najbardziej smutne jest to, że nie dowiedzieliśmy się, co tak naprawdę działo się z Bohdanem w ostatnich tygodniach życia. I jeśli skazani uznają się za przyjaciół, to dlaczego przez dwa tygodnie zatajali śmierć naszego przyjaciela. Coś tu jednak śmierdzi... Ale jeśli taki jest wyrok sądu, to nie mamy innego wyjścia i musimy się z nim zgodzić. Liczyliśmy jednak na wyższy – skomentował Gotz dla „Plejady”.
Przyjaciel dziennikarza ma też nadzieję, że pamiątki po zmarłym trafią do muzeum – np. do Muzeum Polskiej Piosenki w Opolu. 70-latek pozostawił po sobie m.in. pamiątki po gwiazdach, trzeba też rozstrzygnąć, co stanie się z mieszkaniem w centrum Łodzi. Postępowanie o stwierdzenie nabycia spadku po Gadomskim ruszy dopiero po ogłoszeniu prawomocnego wyroku ws. śmierci dziennikarza.
- Żałoba w rodzinie Krzysztofa Ibisza. Prezenter żegna bliską osobę
- Żałoba w rodzinie Kukulskiej. Śmierć gwiazdy była utrzymywana w tajemnicy
- Dramat gwiazdora "Euforii", który zmarł młodo. Twórca serialu próbował mu pomóc