0
topscrollRun:
Obserwuj w Google News

Krystyna Janda wróciła do TVP. Nie gryzła się w język: "K***a i złodziej"

2 min. czytania
10.03.2024 18:26

Krystyna Janda po ponad 8 latach niebytu na antenie telewizji publicznej pojawiła się we wskrzeszonym programie "100 pytań do..." w TVP Info. Aktorka pożaliła się, że nikt z młodego pokolenia reżyserów nie chce jej angażować i nie obsadza w roli inteligentek. - Ja dostaję propozycje albo matki narkomana, albo złodzieja, albo bandyty - wyznała. 

Krystyna Janda w TVP w programie "100 pytań do..."
fot. YouTub/TVP Info

Krystyna Janda w czasach władzy PiS nie miała czego szukać w mediach publicznych. Aktorka uchodziła za czołową przedstawicielkę "łże-elit" i nie była zapraszana do Telewizji Polskiej. Przycięto także dotacje na jej dwa teatry. Janda nie pozostawała dłużna i regularnie krytykowała politykę obozu rządzącego. - Czuję się, jakby ktoś na mnie s**ł cały czas" - podsumowała życie w kraju PiS. Jednocześnie nie kryła poparcia dla opozycji. Przed wyborami wzięła udział w Marszu Miliona Serc organizowanym przez Donalda Tuska. 

Redakcja poleca

Krystyna Janda gościła w programie TVP "100 pytań do..."

Gdy u sterów ponownie pojawiła się Platforma Obywatelska, Krystyna Janda znowu zaczęła być mile widziana w TVP, o czym świadczy zaproszenie do programu "100 pytań do...". Kultowa audycja, w której dziennikarze zadawali pytania wybitnym osobistościom, po 30 latach wróciła na antenę. Program emitowany w TVP Info prowadzi Wioleta Wramba. 

Wizyta Krystyny Jandy w "100 pytań do..." została odnotowana jako wyjątkowe wydarzenie i została zaanonsowana w "19:30". - Gdy weszłam do tego gmachu to było niebywałe przeżycie. Na korytarzu wiele osób chciało sobie zrobić ze mną zdjęcie - skomentowała swój powrót do TVP aktorka.

Janda narzeka, że nie angażują jej do filmów. "Przecież nie jestem kretynką"

W "100 pytań do..." gwiazda Teatru Polonia opowiadała o swojej karierze, teatrze i współpracy z wybitnymi reżyserami. Jeden z dziennikarzy chciał wiedzieć, dlaczego Jandy jest dziś tak mało na ekranie. Ta przyznała, że reżyserzy młodego pokolenia nie chcą jej obsadzać w swoich filmach. - Ja nie dostaję żadnych propozycji. Przyszło całe pokolenie młodych reżyserów, ale ja ich nie interesuję - powiedziała. To, co otrzymuje, jest dla niej niesatysfakcjonujące. 

- Ja dostaję propozycje albo matki narkomana, albo złodzieja, albo bandyty, albo jakiegoś kogoś. A ja nie jestem z tego. Nie ma filmów o inteligencji, a ja jestem inteligentką na ekranie - stwierdziła Janda. - "K***a i złodziej" - podsumowała ze śmichem tematykę współczesnego kina.  

Z ostatnich filmów 71-latka najbardziej ceni sobie "Słodki koniec dnia" Jacka Borcucha, ponieważ rola poetki, laureatki Nagrody Nobla, "zahaczała o jej emploi". Inni twórcy jednak od niej stronią. - Oni mówią, że się mnie boją, ale to nieprawda, bo ja jestem akurat osobą do współpracy idealną. Przecież nie jestem kretynką. Kurczę, jak mówi, co chce, to ja mu to zrobię - zareklamowała się w TVP. 

Nie przegap