Obserwuj w Google News

Otruli psa Marcina Prokopa. „Miał objawy padaczki i stracił władzę w łapach”

2 min. czytania
03.05.2024 12:43

Marcin Prokop opowiedział o rodzinnym dramacie. Dziennikarz przeżył koszmar, gdy otruto jego psa. Prowadzący „Dzień Dobry TVN” wylądował na podłodze u weterynarza, a teraz zdradził, co stało się z jego ukochanym pupilem. - To było specjalnie podrzucone przez jakiegoś zwyrodnialca - powiedział.

Otruli psa Marcina Prokopa. „Miał objawy padaczki i stracił władzę w łapach”
fot. TVN (Dzień Dobry TVN), Instagram (@mariaprokop_yoga)

Marcin Prokop od wielu lat bawi widzów „ Dzień Dobry TVN”. Niestety niedawno dziennikarz przeżył smutne chwile. Jego żona, Maria Prażuch-Prokop, przekazała, że ich pies w krytycznym stanie trafił do weterynarza. Rufus przez całą noc walczył o życie podłączony do aparatury wyciągającej toksyny z organizmu. Internauci zobaczyli zdjęcie, na którym widać, jak Marcin Prokop leży na podłodze, przytulając przestraszone zwierzę. Teraz prezenter opowiedział, co stało się z jego pupilem.

Pies Marcina Prokopa był bliski śmierci. „Takich przypadków jest mnóstwo”

Marcin Prokop postanowił opowiedzieć o przykrym zdarzeniu widzom „Dzień Dobry TVN”. Na samym początku dziennikarz podkreślił, że nie prosi o współczucie, tylko przestrzega innych właścicieli czworonogów. - Opowiadam tę historię nie po to, żeby Polska teraz współczuła biednemu celebrycie, któremu otruł się piesek, tylko, z tego, co widzę w przychodni, z tego, co opowiadają mi znajomi, takich przypadków jest mnóstwo - powiedział.

Redakcja poleca

Prezenter wrócił do domu po pracy na planie „ Mam talent!” i jak zwykle wyprowadził swojego psa. Nagle Rufus znalazł coś w trawie i połknął „smakołyk”, zanim Marcin Prokop zdążył zareagować. - W ostatniej chwili udało nam się wyszarpnąć torebkę foliową, w której było mięso. Wydaje nam się, że było specjalnie podrzucone przez jakiegoś zwyrodnialca, żeby zaszkodzić lokalnym zwierzętom. (...) Nie wiem, kim są ci ludzie, ale mam nadzieję, że karma ich dopadnie - mówił.

Choć pies zwrócił to, co zjadł po 30 minutach, nie udało mu się uniknąć przykrych konsekwencji. Rodzina Marcina Prokopa była przerażona, widząc, co dzieje się z Rufusem. - Pojawiły się neurologiczne objawy przypominające padaczkę, ofiarę egzorcyzmów, zaczął mieć oczopląs, stracił władzę w łapach, zaczął drżeć i spazmować w sposób, w jaki nigdy nie widzieliśmy - opowiadał gwiazdor TVN.

Redakcja poleca

Wkrótce dziennikarz popędził z psem do weterynarza. Specjalista przekazał, że Marcin Prokop pojawił się u niego niemal w ostatniej chwili. - Udało się go uratować, ale lekarze mówili, że gdybyśmy zwlekali z wizytą, gdyby to było godzinę później, to prawdopodobnie pies by nie przeżył. Pies się wił, pies się wyprężał, a miał podłączone dwie kroplówki, więc żeby nie wyrwał sobie wenflonów, musiałem go trzymać - powiedział prezenter, tłumacząc, dlaczego leżał razem z ukochanym pupilem na podłodze u weterynarza.

Źródło: Radio ZET/Plejada

Nie przegap