Popem rządzą kobiety! Kraków Live Festival 2022 przeszedł do historii [FOTO, WIDEO]
Kraków Live Festival 2022 za nami. Sobota na terenie Muzeum Lotnictwa Polskiego minęła pod znakiem siły kobiet i dobrze znanych przebojów prosto od najpopularniejszych zagranicznych gwiazd muzyki, czyli m.in. Halsey i Anne-Marie. Festiwalowicze świetnie bawili się również w strefie Radia ZET, gdzie po wszystkich koncertach taneczny parkiet pękał w szwach.
Kraków Live Festival 2022 powrócił w wielkim stylu po kilkuletniej przerwie, która była spowodowana pandemią koronawirusa. Do stolicy Małopolski po raz kolejny przyjechały wielkie nazwiska ze świata muzyki, które zaserwowały tysiącom widzów znane i lubiane hity. W sobotę bawiliśmy się na koncertach m.in. Halsey, Parcels, Anne-Marie i Avy Max.
Kraków Live Festival 2022: RELACJA – 2. dzień festiwalu [sobota, 20.08]
Tegoroczne polskie lato jest bardzo zmienne, o czym przekonali się uczestnicy Kraków Live Festival 2022. Piątek upłynął pod znakiem blisko 35-stopniowego upału, zaś sobotni dzień festiwalu nieoczekiwanie rozpoczął się od odpadów deszczu, które nieco opóźniły start koncertów. Szczęśliwie niebezpieczne zjawiska pogodowe ominęły teren imprezy, a widzowie mogli bez obaw szaleć pod dwiema scenami i w strefie Radia ZET.
Nasza strefa, podobnie jak podczas Orange Warsaw Festival 2022 i Open’er Festival 2022, podbiła serca festiwalowiczów. Zetkowe atrakcje były na tyle różnorodne, że każdy znalazł coś dla siebie. Relaks na kolorowych schodach czy leżakach, zjeżdżalnia z pokojem luster, ogromna mata do gry w twistera z ekipą przyjaciół, huśtawka z wodospadem, a po zakończeniu wszystkich koncertów gorący taneczny parkiet. Rozkręciliśmy wielką imprezę, która trwała do późnych godzin nocnych, a tłum szalał w rytm dobrze znanych z anteny Radia ZET przebojów m.in. Dua Lipy, Eda Sheerana, a nawet Queen. Cieszymy się, że po raz kolejny uczestnicy KLF bawili się razem z nami i nie możemy się doczekać kolejnych wspólnych chwil.
Drugi dzień Kraków Live Festival 2022 otworzył z niewielkim opóźnieniem Jan-rapowanie, który jako pierwszy zaprezentował się w sobotę na Main Stage. Co ciekawe, jeszcze cztery lata temu występował tutaj na małej scenie. W tym roku świetnie sprawdził się na tej większej i w dobrym stylu rozgrzał krakowską publiczność dobrą energią i przede wszystkim dojrzałymi, osobistymi tekstami, w których interesująco i często gorzko rozlicza się z niełatwą rzeczywistością.
23-latek nie był jedyną polską gwiazdą występującym w sobotę. Reprezentację naszych artystów uzupełnili na mniejszej scenie inni przedstawiciele rodzimego rapu, Kinny Zimmer i White 2115, a także dobrze już znana z festiwalowych występów, Rosalie., która nigdy nie zawodzi i potrafi rozkręcić imprezę w rytm muzyki r&b zgrabnie połączonej z elektroniką i hip-hopem.
Na Kraków Stage pojawili się też goście z dalekiej Australii, czyli zespół Parcels. Grupa bezapelacyjnie dała jeden z najlepszych koncertów całego festiwalu, serwując polskiej publiczności kapitalną mieszkankę muzyki indie, elektroniki, funku i psychodelicznego popu. Ku zaskoczeniu wszystkich Australijczycy zagrali też świetny cover dobrze znanego w naszym kraju hitu „I Follow Rivers” z repertuaru Lykke Li, który jeszcze bardziej rozgrzał widzów. To była godzina pełna pozytywnej energii i znakomitych tanecznych rytmów. Parcels odwalili kawał dobrej roboty, dzięki czemu na pewno zyskali mnóstwo nowych fanów w Polsce, ponieważ pod sceną bawił się i tańczył dosłownie każdy.
Sobota na Kraków Live Festival 2022 należała jednak przede wszystkim do kobiet. Na głównej scenie pojawiła się nazywana przez wielu królową polskiego radia Ava Max, której niemal każdy singiel staje się w naszym kraju hitem. Ubrana w obcisły czerwony strój i wspierana na każdym kroku przez uśmiechnięte tancerki Amerykanka zaserwowała w Krakowie zestaw swoich największych przebojów, czyli „Sweet but Psycho”, „Kings & Queens”, „The Motto” i „My Head & My Heart”.
Idealny koncert to taki, który od początku do końca sprawia mnóstwo przyjemności zarówno widzowi, jak i samemu artyście. Dokładnie czegoś takiego można było doświadczyć podczas show uwielbianej przez polską publiczność Anne-Marie. Znana z hitów „Friends”, „Rockabye”, „2002” czy „Ciao Adios” Brytyjka to prawdziwy wulkan pozytywnej energii, która momentalnie udziela się wszystkim pod sceną, nawet tym, dla których twórczość 31-latki może nie jest zbyt bliska. Jest w tej dziewczynie coś wyjątkowego, co sprawia, że nie możesz oderwać od niej wzroku.
Nie tylko śpiewa, tańczy i szaleje na scenie, ale utrzymuje również znakomity kontakt z publicznością. Rozmiesza widzów, reaguje na ich okrzyki i specjalnie przygotowane banery, a nawet spełnia marzenia. W pewnym momencie wypatrzyła w tłumie fankę Magdę, która obchodziła w sobotę urodziny. Wokalistka życzyła jej wszystkiego najlepszego, a krakowska publiczność z przyjemnością zaśpiewała sto lat, wprawiając w osłupienie solenizantkę. Anne-Marie szczerze doceniła karteczki z napisem „Twoja muzyka jest moja terapią” i zaapelowała do wszystkich, aby pamiętali o zdrowiu psychicznym, byciu dobrym dla siebie i życiu w zgodzie z samym sobą. Do artystki dotarły też słuchy o słynnym polskim, wysokoprocentowym trunku. Gwiazda stwierdziła, że chętnie się go napije. Koncertowa ekipa nie zawiodła i po chwili przyniosła napój w kubeczkach, a uradowana piosenkarka wypiła za zdrowie polskiej publiczności.
Bycie headlinerem to niełatwa sprawa dla artysty i na pewno dodatkowy stres, ale na szczęście na Kraków Live Festival zawsze pojawiają się muzycy, którzy świetnie radzą sobie z takimi warunkami. W tym roku znalazła się wśród nich Halsey, która zrobiła, co do niej należało i dała znakomity koncert, udowadniając, że jest obecnie jedną z najciekawszych amerykańskich gwiazd. Każdy element show był dopracowany od początku do końca, a 27-latka była naładowana tak ogromną dawką energii i pewności siebie, że mogłaby podzielić się tym z gromadą innych artystów. Autorka przebojów „Bad At Love” czy „Without Me” niemal rozniosła scenę. Nie przeszkodziła jej nawet dość śliska scena, która początkowo dawała się jej we znaki. Gwiazda obróciła to jednak na swoją korzyść i jeszcze bardziej zaczęła szaleć, pokazując kawał rockowego pazura i prezentując nie tylko swoje dobrze znany hity, ale również świetny cover „Running Up The Hill” Kate Bush. Przez cały koncert dało się wyczuć, że kontakt z publiczność jest dla niej niezwykle istotny. Kilkukrotnie była pod ogromnym wrażeniem krakowskiej publiki, pozwoliła sobie też na bardzo ważne przemowy. Nie zapomniała również o wsparciu kobiet – w trakcie utworu „Nightmare” na telebimach pojawiły się nagrania ze Strajku Kobiet, co na pewno podbudowało tysiące Polek walczących o swoje prawa. Halsey umie robić show, które zostaje w głowie, niesie coś wartościowego, a nie jest jedynie pustym i ładnym wizualnie spektaklem. Siła jest kobietą!