Siła muzyki wróciła do grodu Kraka. Relacja z 1. dnia Kraków Live Festival 2022 [FOTO, WIDEO]
Kraków Live Festival 2022 triumfalnie powrócił na festiwalową mapę Polski po kilkuletniej, przymusowej przerwie spowodowanej pandemią koronawirusa. Nic więc dziwnego, że fani tłumnie pojawili się w grodzie Kraka i nawet ogromny upał nie przeszkodził im w zabawie w rytm przebojów Lewisa Capaldiego, Julii Wieniawy, Future’a czy Taco Hemingwaya. Na festiwalowiczów czekała także strefa Radia ZET z mnóstwem atrakcji.
Kraków Live Festival 2022 wystartował. Fani jednego z najpopularniejszych polskich festiwali musieli czekać kilka lat, aby znów móc bawić się na terenie Muzeum Lotnictwa Polskiego razem z największymi polskimi i zagranicznymi gwiazdami. Za nami pierwszy dzień muzycznego święta pod patronatem Radia ZET.
Kraków Live Festival 2022 – 1. dzień. Relacja FOTO i WIDEO z festiwalu
Trzy lata. Tyle fani Kraków Live Festival musieli czekać na powrót uwielbianej przez nich imprezy, która odbywa się w stolicy Małopolski od 2006 roku. Choć piątek minął w Krakowie pod znakiem ogromnego upału sięgającego nawet 35 stopni Celsjusza, to siły muzyki nie zatrzyma nawet tak ekstremalna pogoda. Potwierdziły to tłumy szalejących pod sceną festiwalowiczów, którzy podarowali występującym artystom najlepszy możliwy prezent – po prostu świetnie się bawili.
Strefa Radia ZET to już stały element najpopularniejszych polskich festiwali, więc nie mogło zabraknąć jej również na Kraków Live Festival 2022, gdzie przybyliśmy z najlepszymi atrakcjami. Nasze kolorowe schodki i leżaki okazały się wybawieniem dla wielu osób chcących choć na chwilę uciec i odpocząć od gorąca. Znalazło się jednak także coś dla fanów ruchu, którym żaden upał nie jest straszny – zjeżdżalnia, wielka mata do twistera czy huśtawka z wodospadem. W naszej strefie pojawiły się też parkiet i największe taneczne przeboje, które tuż po zmroku serwował DJ. Oj, było gorąco, a to dopiero pierwszy dzień!
Piątkowy line-up Kraków Live Festival 2022 nie zawiódł pod względem różnorodności. Na widzów czekały koncerty zarówno polskich, jak i zagranicznych gwiazd, które prezentowali zupełnie różne gatunki muzycznie. I to jest najlepsze w festiwalach. Trochę rapu, trochę emocjonalnych ballad, trochę dobrego popu. Każdy znalazł coś dla siebie.
Tegoroczną edycję niespodziewanie otworzyła Young Leosia, która na pewno nie miała łatwego zadania. Rozgrzać dopiero zbierającą się pod główną sceną publiczność to zawsze trudne wyzwanie. Wyglądało jednak na to, że 24-latka, z pomocą hype-manki i tancerzy, spełniła oczekiwania młodych odbiorców, którzy już przy pierwszych dźwiękach utworów „Jungle Girl” czy „Szklanki” oszaleli. Krzyki, piski, pogo pod sceną. Działo się sporo, a Sara Leokadia Sudoł, bo tak naprawdę zwie się raperka, chętnie podgrzewała atmosferę, m.in. schodząc do dzikiego tłumu i bawiąc się razem z nim, pamiętając jednak o tym, że koncert odbywa się w ponad trzydziestostopniowym upale. Artystka kilkukrotnie prosiła obsługę o wodę dla spragnionych fanów. Jej chwytliwe melodie, proste teksty i luźny styl naprawdę trafiają do generacji Z.
To był dopiero początek rapu na Main Stage. Jako kolejny na scenie pojawił się dobrze znany wszystkim Taco Hemingway, który zrobił po prostu to, co do niego należało. Dał świetny koncert pełen hitów bijących swego czasu rekordy popularności w polskim internecie, m.in. „W piątki leżę w wannie”, „Szlugi i kalafiory” czy „Polskie tango”, które idealnie potwierdziło, że Filip Szcześniak jest świetnym obserwatorem rzeczywistości, nieobawiającym się powiedzieć nam, czasami dość brutalnie, o grzechach Polaków. Raper, dla którego był to ostatni występ na trasie koncertowej, świetnie pożegnał się z widzami. Fani rapu nie mogli jednak narzekać, bo wkrótce na scenie pojawiła się inna gwiazda hip-hopu, Future. Podobnie jak jego polski kolega z branży, laureat Grammy pokazał w Krakowie prawdziwe show z amerykańskim rapem w roli głównej. Dołożył do tego mnóstwo pirotechniki, dymów i efektownych wizualizacji, co na pewno podziałało jak magnes na szalejącą widownię.
Okazało się jednak, że to nie rap najbardziej zaczarował główną scenę podczas pierwszego dnia KLF 2022. Zrobił to pochodzący ze Szkocji, Lewis Capaldi, któremu do zagrania najlepszego piątkowego koncertu wystarczyły tylko wokal i gitara. Rozpoczął swój występ dość nieoczekiwanie, bo w rytm przeboju… „Everybody” Backstreet Boys. Artysta zabawnie zmienił fragment tekstu hitu na „Lewis’s back, alright”, co natychmiast wywołało uśmiech na twarzach festiwalowiczów. Później było jeszcze lepiej. Szkot nie budował niewidzialnej ściany między sceną a widownią. Wręcz przeciwnie. Za pomocą luźnej rozmowy i wielu żartów zgrabnie rozładowywał emocjonalną atmosferę wywoływaną poruszającymi balladami. Poprosił nawet wszystkich o zaśpiewanie „Happy Birthday” dla jego kolegi z ekipy koncertowej. Polscy fani zrobili jeszcze więcej – wspólnie zaśpiewali „Sto lat”, pozytywnie zaskakując wokalistę, który nie wiedział początkowo, co się dzieje. Finał koncertu na pewno pozostanie w pamięci wielu widzów. Wspólne śpiewanie hitów „Someone You Loved” i „Before You Go” przez wielotysięczny tłum mogło wzruszyć nawet najtwardszego festiwalowicza. Capaldi to koncertowy pewniak, którego trzeba zobaczyć na żywo.
Na Kraków Live Festival 2022 nie mogło zabraknąć też drugiej sceny. Choć jest dużo mniejsza, to zawsze gwarantuje mnóstwo koncertowych emocji, które w tym roku zapewnili bracia Kacperczyk, polski raper OKI, debiutująca niedawno ze swoim pierwszym albumem Julia Wieniawa oraz gościni z Wysp Brytyjskich, czyli Mimi Webb. 22-latka jest uznawana za jeden z ciekawszych głosów młodego pokolenia brytyjskich artystów, co udowodniła występując przed polską publicznością. Wokalistka ma świetny wokal, który potrafi wykorzystać, a jej świetnie wyprodukowane utwory naprawdę wpadają w ucho, co potwierdza spory sukces jej tegorocznego singla „House on Fire”. Piosenka stała się hitem w Wielkiej Brytanii, docierając do wysokiego 6. miejsca oficjalnej listy przebojów i pokrywając się złotem. W tej dziewczynie drzemie spory potencjał.
Choć Brytyjka zaprezentowała się naprawdę dobrze, to jednak koncert Julii Wieniawy wywołał zdecydowanie największe emocje na Kraków Stage. Swoim piątkowym występem piosenkarka i aktorka powinna zamknąć usta największym niedowiarkom, którzy wciąż krytykują jej muzyczną karierę. Gwiazda filmów Netflixa „W lesie dziś nie zaśnie nikt” i „Wszyscy moi przyjaciele nie żyją” zaprezentowała najbardziej dopracowane show podczas pierwszego dnia, zaskakująco udanie łącząc dobrze wyprodukowany pop z elektroniką. Mimo wciąż małego doświadczenia koncertowego Wieniawa odważnie pokazywała swoje umiejętności wokalne i taneczne. Sensualne choreografie wykonywane wraz z tancerkami mogłyby być z powodzeniem częścią koncertu największej popowej gwiazdy z USA. 23-latka była naprawdę poruszona pozytywnym odbiorem krakowskich widzów, którzy wraz z nią śpiewali głośno utwory „Nie muszę” czy „Rozkosz”. Julia Wieniawa idzie w dobrą stronę. Kto wie, może już wkrótce zobaczymy ją na głównej scenie festiwalu.