Obserwuj w Google News

Grzegorz Hyży - Momenty: Recenzja Marcina Wojciechowskiego

Redakcja
2 min. czytania
17.05.2017 16:08

„Kiedy minie kolejny sztorm, silniejsi wyjdziemy na nasz ląd”. Tak to się zaczyna. O tym, że lubię emocje w muzyce pisałem wielokrotnie. Grzegorz Hyży śpiewa przejmująco i wreszcie znalazł godne dźwiękowe otoczenie swojego głosu... 

Grzegorz Hyży - Momenty: Recenzja Marcina Wojciechowskiego
fot. Materiały promocyjne

... nie to, żebym nie lubił tego, co robi Tabb (producent wcześniejszych dokonań Hyżego), ale jako samochodowy słuchacz One Republic i przebojów wokalisty Ryana Teddera byłbym już zmęczony kolejnym, wtórnym albumem z chórami, tempem do biegania i refrenami jak z autostrady A2 (ma takie piękne, proste odcinki).

Kiedy Grzegorz zaprezentował singiel „O Pani!” wiedziałem, że szykuje się zmiana. Nie chciałbym, żebyście wyobrażali sobie, że nagle Hyży całkowicie zmienił brzmienie i został kimś innym. To nie byłoby wiarygodne, ale słychać, że miał większy wpływ na nowy materiał albo bardziej zaufał producentowi co nie dziwi, bo za płytę producencko odpowiadają Bogdan Kondracki (klasa!) i Daniel Walczak.

Do muzyki Kondrackiego mam szczególną słabość. Jego produkcje pokazują, że można pozwolić artyście na swobodę jednocześnie tworząc potencjalne przeboje bez obciachu i nadmiernej kreacji. Nawet jeżeli jest to schemat, to nie zwracający szczególnej uwagi. Płyta „Momenty” zaskakuje. Są na niej takie „momenty”, że sprawdzam, czy to na pewno wciąż ten album. Bluesująca „Droga” buja jak w hamaku, są numery, które będą towarzyszyć mi w samotnych wypadach do pubu albo rano dnia następnego („Ratuj”). Jest też nawiązanie do Grzegorza jakiego znacie („Niech pomyślą, że to ja”, czy bonusowe „Pod wiatr” wyraźnie oddzielone od reszty).

Teksty, których w większości współautorem jest Grzegorz potwierdzają dużą wrażliwość tego faceta. Warto wspomnieć, że tekstowo wspomagała Grzegorza m.in. Karolina Kozak - dziewczyna, która wielokrotnie pokazała tekstami swoją spostrzegawczość. Wszystko przejmujące, emocjonalne, może dwa razy odczułem potrzebę zmiany piosenki („Ocean” słuchany ładnego dnia przed południem odrobinę mnie zmęczył), całość jednak zdecydowałem się polecić. Lubię tę wyważoną grę instrumentów z wokalem. Mieszankę dźwięków, nowoczesność i szacunek do muzyki jeszcze skategoryzowanej.

Wierzę w ten album, wierzę twórcom i chcę wrócić do „Momentów” albo raczej wracać w różnych sytuacjach, a to przynajmniej w moim przypadku potwierdza, że album jest autentyczny, co jak powtarzam jest w muzyce najważniejsze.

Dobrego odbioru. W skali szkolnej czwórka plusem.

Marcin Wojciechowski