Obserwuj w Google News

"Kruk": Bill Skarsgard zastąpi syna Bruce'a Lee. Czy nad filmem ciąży klątwa?

Sergiusz Kurczuk
3 min. czytania
06.04.2022 15:51

Powstaje nowa wersja horroru "Kruk". W roli głównej wystąpi Bill Skarsgard znany z serii "To". Według plotek film jest obarczony klątwą.

Bill Skarsgard
fot. ROBYN BECK/AFP/East News

Po wielu latach przerwy zostaną wznowione prace nad rebootem filmu "Kruk". Produkcja cieszy się złą sławą. Na jej planie zginął Brandon Lee - syn Bruce'a Lee. W nowej wersji horroru ma go zastąpić Bill Skarsgard.

"Kruk": Bill Skarsgard w nowej wersji horroru

Oryginalny "Kruk" wszedł na ekrany kin w 1994 roku. Produkcja jest adaptacją komiksu Jamesa O’Barra o tym samym tytule. Od jakiegoś czasu mówi się o nowej odsłonie horroru. Wygląda na to, że w końcu słowa zostaną przekute w czyny.

Redakcja poleca

Jak podaje The Hollywood Reporter, w nowym "Kruku" w głównej roli zobaczymy Billa Skarsgarda, wcielającego się w Erica Dravena. Fani kina grozy zapewne pamiętają jego kreację Pennywise'a - morderczego klauna z serii "To". Reżyserem filmu został Rupert Sanders - twórca takich filmów, jak "Królewna Śnieżka i Łowca" czy  "Ghost in the Shell". Za scenariusz odpowie Zach Baylin ( "King Richard. Zywcięska rodzina"). Producentami będą natomiast Edward R. Pressman i Malcolm Gray.

Fabuła oryginalnego filmu i komiksu, będącego kanwą historii opowiada o mężczyźnie i jego narzeczonej, którzy zostają zaatakowani i zabici przez gang. Mężczyzna zostaje wskrzeszony przez tytułowego ptaka. Jako anioł zemsty wymierza karę tym, którzy odebrali mu życie i zamordowali jego miłość. Na razie nie wiadomo, kiedy produkcja trafi do kin, ale zdjęcia mają ruszyć jeszcze w roku 2022.

Redakcja poleca

"Kruk": czy nad filmem ciąży klątwa?

Oryginalna produkcja z 1994 roku była bardzo głośna z powodu wypadku na planie z użyciem broni palnej. Odtwórca głównego bohatera - Brandon Lee został przez przypadek zastrzelony przez Michaela Massee. Film dokończono angażując kaskadera Chada Stahelskiego, na którego ciało za pomocą efektów komputerowych nałożono twarz Lee. "Kruk" z miejsca stał się filmem kultowym.

Wokół filmu narosło wiele mrożących krew w żyłach opowieści. Jedna z nich mówi o tajemniczym telefonie, którego treść nagrała się na poczcie głosowej. W wiadomości padło ostrzeżenie skierowane do obsady, by nie realizowano filmu, ponieważ może wydarzyć się coś złego.

Na planie doszło do kilku incydentów. Dwóch elektryków uczestniczyło w wypadku, w którym ich ciężarówka uderzyła w przewód pod napięciem. Jeden z mężczyzn doznał oparzeń drugiego i trzeciego stopnia oraz stracił oboje uszu. Innym był huragan, który zniszczył plan filmowy. Dodatkowo po śmierci Brandona Lee "Kruka" zaczęto wiązać z inną rzekomą klątwą, która ma dotykać członków rodziny słynnego mistrza sztuk walki. Bruce Lee również zginął na planie filmowym. Niektórzy fani spekulowali, że za śmiercią gwiazdora stała chińska mafia, która zamordowała go za zdradzenie tajemnic sztuk walki światowi Zachodu. Inna grupa sugerowała, że Bruce Lee został uderzony śmiertelnym ciosem. Klątwa rodziny Lee jest popularna wśród krewnych aktora, którzy uważają, że demon uwziął się na mężczyzn z ich rodu. Wcześniej zginął bowiem brat Bruce'a Lee.

Czy film jest dotknięty klątwą? Jak podaje portal Cheatsheet, aktor Michael Barryman, który grał w "Kruku" u boku Lee nie wierzy w zabobony i stawia proste rozwiązanie sprawy śmierci gwiazdora. 

"Kruk" nie jest przeklęty. "Kruk" powstał z miłości i straty. Moim zdaniem Brandon zginął, ponieważ studio poszło na skróty.

Wypadki z użyciem broni palnej na planach filmowych nie są niczym nowym w Hollywood. Tnący koszty producenci, nieprzestrzeganie zasad bezpieczeństwa i bezmyślność często prowadzą do tragedii. Poza tym warto pamiętać, że "Kruk" po latach doczekał się trzech kolejnych części i serialu z Michaelem Barrymanem w roli główne. Żadne złe siły nie stanęły na drodze twórców, więc nie wygląda na to, żeby reboot był w tym wypadku wyjątkiem. 

RadioZET.pl/The Hollywood Reporter/Cheatsheet

Aktorzy, którzy nie darzyli się sympatią na planie. Wspólna praca była koszmarem