Obserwuj w Google News

Zdzisław Wardejn został uznany za zmarłego. Przeżył własny pogrzeb i przyszedł na stypę

3 min. czytania
26.01.2024 08:25

Zdzisław Wardejn przez lata nie chciał opowiadać tej historii, bo bał się, że nikt mu nie uwierzy. Aktor przed laty został uznany za zmarłego, a nawet przyszedł na własną stypę po pogrzebie. Przedziwne zamieszanie trzeba było długo odkręcać. O co chodzi?

Zdzisław Wardejn uznany za zmarłego. Makabryczna pomyłka
fot. VIPHOTO/East News

Zdzisław Wardejn kojarzony jest przede wszystkim z postacią docenta Mariana Wolańskiego z filmu „Kogel Mogel”. Mogliśmy go zobaczyć również w takich produkcjach jak „Vabank”, „Komedia małżeńska” czy „Boże ciało”. Nie wspominając już o tym, ile Wardejn ma na koncie ról teatralnych! Warto też wiedzieć, że aktor w prawdziwym życiu przeżył taką historię, że nie powstydziłby się jej żaden scenarzysta czy dramatopisarz. I została ona zekranizowana.

Zobacz też:  Zbliża się premiera „Baby boom, czyli kogel mogel 5”. Ma być lepiej niż poprzednio

Zdzisław Wardejn uznany za zmarłego. Makabryczna pomyłka

Swoją niezwykłą historię aktor opowiedział w rozmowie z portalem Plejada. Przyznał, że długo milczał na ten temat w obawie o posądzenie o „zbyt wybujałą fantazję”. Wszystko to działo się w czerwcu 1956 roku w Poznaniu w czasie protestów tramwajarzy, który historia nazwała później „Poznańskim Czerwcem”.

Redakcja poleca

16-letni wówczas Wardejn korzystając z uroków wakacji, postanowił zobaczyć, co dzieje się na ulicach miasta. Jak opowiada – nie brał udziału w demonstracjach, a był częścią ciekawskiego tłumu. Nie uwierzyli w to wojskowi, którzy zatrzymali w nocy wracającego do domu Zdzisława Wardejna. 16-latek został zatrzymany na przesłuchanie, które trwało trzy dni. „Znalazłem się w niewłaściwym miejscu, w niewłaściwym czasie” - podsumował aktor.

W tym czasie samotnie wychowująca przyszłego gwiazdora matka, zaczęła szukać swojej pociechy w szpitalach i kostnicach. Dowiedziała się, że podczas demonstracji postrzelono młodego chłopaka i została poproszona o rozpoznanie ciała.

- Twarz miał zabandażowaną, ale po układzie pieprzyków na brodzie i po tym, że miał na sobie majtki podobne do moich, stwierdziła, że to ja. Ciotka dopytywała ją, czy jest pewna, ona nie miała jednak żadnych wątpliwości. Była przekonana, że zginąłem i postanowiła mnie pochować - powiedział dla Plejady Zdzisław Wardejn.

Alimenty, zmyślone kariery i masa zwolnień. Tak wyglądał 2023 rok w show-biznesie
22 Zobacz galerię
fot. Artur Zawadzki/REPORTER/Piotr Molecki/East News/ADAM JANKOWSKI/REPORTER/VIPHOTO/East News/instagram.com/nataliajanoszek/instagram.com/carolinederpienski/instagram.com/antek.krolikowski/instagram.com/blikeblanka

Zdzisław Wardejn przyszedł na stypę po własnym pogrzebie

Gdy po trzech dniach młody Wardejn wrócił do domu, zastał tam całą rodzinę, która początkowo nie chciała go wpuścić. - Na początku nikt nie chciał otworzyć mi furtki. Zapadł już zmrok, więc dopytywali, czy to na pewno ja. W końcu podszedł do mnie ojciec chrzestny, zaczął płakać i mnie przytulać. Zupełnie nie wiedziałem, o co mu chodzi. Myślałem, że albo zwrócono majątki rodzinne, albo ustrój w kraju się zmienił – opowiadał aktor.

Okazało się, że 16-letni wówczas Zdzisław przyszedł na stypę po własnym pogrzebie. Widział swoje zdjęcie w ramce z czarną przepaską, zapłakaną mamę i akty zgonu. - Przez dwa i pół miesiąca z prawnego punktu widzenia byłem nieżywy. Musiała odbyć się sądowa rozprawa, na której zakwestionowano moje akty zgonu. Dopiero po niej oficjalnie zostałem przywrócony do życia – powiedział Wardejn.

Zobacz też:  Quiz. Jak dobrze znasz film „Kogel-Mogel”? Oby nie zwiodło Cię 4. pytanie

Na podstawie tej makabrycznej historii Michał Dudziewicz w 1997 roku nagrał film „Paradoks o konduktorze”. - Dzięki pracy nad tym filmem zrozumiałem, co przeżyła wówczas moja mama i jak bardzo cierpiała. Kompletnie nie zdawałem sobie z tego sprawy. Z mojej perspektywy wszystko wyglądało zupełnie inaczej – po prostu złapali mnie, trzy dni mnie przesłuchiwali, a potem wypuścili do domu. Ona w tym czasie przeżywała dramat – wspomina dziś Zdzisław Wardejn.

Źródło: Radio ZET/Plejada

Nie przegap