0
topscrollRun:
Obserwuj w Google News

Smutne wieści z domu Szymona Hołowni. Tuż przed śmiercią zdiagnozowano nowotwór

2 min. czytania
25.11.2023 16:23

Szymon Hołowni podzielił się poruszającym wpisem w mediach społecznościowych. Marszałek Sejmu pożegnał ukochanego domownika, który towarzyszył jego rodzinie przez wiele lat. Kilka dni wcześniej zdiagnozowano u niego nowotwór. 

Szymon Hołownia powiadomił, że nie żyje jego pies
fot. Paweł Wodzyński/East News

Szymon Hołownia święci pierwsze sukcesy w polityce. Po świetnym wyniku w wyborach parlamentarnych były prowadzący "Mam talent" został wybrany na marszałka Sejmu. W życiu prywatnym też wiedzie mu się całkiem nieźle - w zeszłym roku z żoną, pilotem myśliwca  Urszulą Brzezińską-Hołownią, doczekali się drugiego dziecka, córki Wandy. Niestety w ostatnim czasie szczęście polityka zmąciły dwie nagłe śmierci w jego rodzinie. Szymon Hołownia właśnie poinformował, że nie żyje drugi z jego ukochanych pupili. 

Redakcja poleca

Szymon Hołownia przeżywa śmierć wśród domowników 

Zaledwie w lipcu polityk pożegnał psa Wanię, a zaraz potem Żelka, a już musiał zmierzyć się z kolejną stratą. Szymon Hołownia zamieścił na Facebooku wpis, w którym pożegnał 12-letniego Dziuńka. Trzy dni przed śmiercią u psa zdiagnozowano nowotwór, ale było już za późno na pomoc.  

"W lipcu odszedł jeden pies moich rodziców, Wania. Jeszcze nie zagoiła się rana po tym, jak tygodnie temu na drugą stronę pobiegła nasza Żelka. Dziś po południu na wieczny spacer poszedł Dziuniek, drugi domownik moich Mamy i Taty. U Wani i u Żelki - serce. U Dziuńka nowotwór, wykryty trzy dni temu, bez żadnych objawów wcześniej, dramatyczne pogorszenie, i kres" - przekazał Szymon Hołownia. 

Nie żyje ukochany pupil marszałka Sejmu 

Dziuniek był pierwszym psem Hołowni. Marszałek Sejmu podzielił się z internautami jego historią, odkąd rodzina dostała szczeniaka od znajomej ze wsi pod Sokołowem. "Został Dziuńkiem, bo "Pierdziuniek" (nietrudno domyśleć się pochodzenia tego przezwiska) był mało wygodny w użyciu. To był charakterny szczeniak. Bez agresji, ale z uporem 200" - wspomina Hołownia. 

"Bodaj drugiego dnia zjadł mi baterię do telefonu, bo generalnie był wtedy w fazie jedzenia wszystkiego. Źle znosił moją długą nieobecność gdy szedłem do pracy, więc uznaliśmy, że lepiej będzie mu u moich rodziców. Pół roku na wsi, bycie oczkiem w głowie 24/7. Oni go kochali, i on ich kochał. Psi raj" - dodał.

Politykowi został już tylko pies Grafit, który też choruje, ale rodzina chucha i dmucha, żeby żył jak najdłużej. Na koniec polityk podzielił się gorzką refleksją na temat odchodzenia ukochanych czworonogów. "Z tymi naszymi psami, z tym ich za krótkim życiem to naprawdę zostało źle pomyślane, coś tu jest cholernie nie tak..." - podsumował. 

Nie przegap
Maja Rutkowski pokazuje prezenty syna na 10. urodziny. „Najwięcej kopert”
6 Zobacz galerię
fot. instagram.com/detektywkrzysztofrutkowski