Marcin Bosak zabrał głos po pobiciu. „Mój przypadek nie jest jedyny”
Marcin Bosak skomentował ostatnie doniesienia dotyczące zatrzymania dwóch osób, które mogły wziąć udział w ataku na jego osobę. Gwiazdor „M jak miłość” mówił o konieczności uregulowania prawa dotyczącego przewozu osób. Zdradził też, że nie jest jedynym mieszkańcem Warszawy, którego ostatnio spotkała przemoc ze strony agresywnych kierowców.
Marcin Bosak kilka dni temu poinformował, że został pobity przez grupę kierowców. Wszystko przez to, że wyraził swój sprzeciw, gdy jeden z nich omal nie przejechał jego młodszego syna. Na Instagramie aktora znalazła się relacja, na której pokazał obrażenia po bójce. Wkrótce był już po pierwszych przesłuchaniach. Pochwalił pracę policji i ostro skrytykował firmy zatrudniające agresywnych kierowców, których nazwał „bandytami i przestępcami”. Komentarza w sprawie zdążył już też udzielić rzecznik prasowy Komendy Stołecznej Policji.
Marcin Bosak został pobity na ulicy. Teraz apeluje o zmiany w prawie
Kilka dni po niebezpiecznym zajściu media przekazały informacje o zatrzymaniu dwóch osób, które mogły być zamieszane w sprawę pobicia aktora. - W sprawie zostało przyjęte zawiadomienie. Policjanci z Komendy Stołecznej Policji wspólnie z policjantami Komendy Rejonowej Policji Warszawa-Ochota do sprawy zatrzymali dwie osoby. W dniu dzisiejszym materiały sprawy zostały przekazane do prokuratury — mówiła w TVN24 podkomisarz Małgorzata Wersocka z zespołu prasowego Komendy Stołecznej Policji.
W końcu głos w sprawie zabrał też Marcin Bosak. - Niezbędne jest uregulowanie prawa dotyczącego przewozu osób! Na terenie Warszawy doszło w ten weekend do kilku poważnych „incydentów” z udziałem kierowców popularnych aplikacji - zaapelował o zmiany w prawie gwiazdor „ M jak miłość”. Aktor miał dowiedzieć się, że nie jest jedynym poszkodowanym, którego spotkały podobne nieprzyjemności.
- W mojej sprawie wiem tylko tyle, że zostały zatrzymane jakieś osoby. Zobaczymy, czy to są te osoby, które uczestniczyły w zajściu, w piątek na Ochocie. Chcę wam też powiedzieć, uświadomić, że mój przypadek nie jest jedyny z tego weekendu, gdyż nie znam imienia ani nazwiska, ani też bym go tutaj nie podał. Pani, która została zaatakowana przez kierowcę jednej z tych aplikacji, była duszona, została okradziona i wiem też o człowieku, który został pobity. Tych przypadków jest coraz więcej. Uważam, że powinniśmy uregulować to prawo, żeby nie było tutaj jakiegoś dzikiego zachodu - tłumaczył.
Firma Bolt, która jest podejrzana o zatrudnienie agresywnych kierowców, wydała już oświadczenie w tej sprawie. Szybko zostało ono skrytykowane przez byłego rzecznika praw obywatelskich, Adama Bodnara.
- Sprawa pobicia Marcina Bosaka pokazuje, niestety po raz kolejny, jak ważne jest uregulowanie pracy wykonywanej za pomocą platform cyfrowych. Rozczulające jest oświadczenie przedstawicieli Bolta, że „...nie możemy w tej sytuacji mówić o kierowcy lub kierowcach Bolta, ponieważ do momentu identyfikacji sprawców, nie można ustalić, iż była to osoba współpracująca z naszą platformą, ani czy w momencie zdarzenia kierowca wykonywał przejazd z naszą aplikacją”. To jest jeden z problemów - kierowcy korzystają z kilku aplikacji na raz. Jak się to ma do poczucia bezpieczeństwa pasażerów czy to przestrzegania norm prawa pracy? - pytał, popierając Marcina Bosaka, który podziękował mu za zainteresowanie jego sprawą.