0
topscrollRun:
Obserwuj w Google News

Maja Ostaszewska punktuje na nowy rząd. "Niewiele się zmieniło"

3 min. czytania
07.03.2024 10:12

Tuż po niedawnej gali wręczenia Orłów Maja Ostaszewska udzieliła wywiadu, w którym poruszyła kilka ważnych tematów. Odniosła się m.in. do sytuacji na granicy polsko-białoruskiej. Nie jest zadowolona z działania władz w tym zakresie.

Maja Ostaszewska punktuje na nowy rząd
fot. Artur Zawadzki/REPORTER/EAST NEWS

" Zielona granica" Agnieszki Holland została okrzyknięta najlepszym polskim filmem na niedawnym rozdaniu Orłów. W jednej z ról w tym dziele widzimy Maję Ostaszewską. Gwiazda bardzo dobrze pasowała do tej roli, bo żywo interesuje się tym, co dzieje się na polsko-białoruskiej granicy od miesięcy. Wielokrotnie angażowała się w pomoc osobom, które przemoczone, zziębnięte, bez jedzenia, leków i podstawowych środków egzystencji koczują w lasach. Po gali Orłów aktorka udzieliła wywiadu, w którym odniosła się do przemówienia reżyserki. Ostaszewska wspomniała nie tylko nagrodzony film, ale też nie omieszkała wypunktować polskie władze.

Maja Ostaszewska punktuje na nowy rząd. "Niewiele się zmieniło"

Maja Ostaszewska na łamach Pudelka odniosła się do treści przemówienia Agnieszki Holland. Uważa, że reżyserka skupiła się przede wszystkim na sytuacji na polsko-białoruskiej granicy — do tego przecież nawiązuje jej film. W słowach Ostaszewskiej można wyczuć zarzut w stronę obecnych władz, które stosują metody poprzedników. - Najważniejszy przekaz jej przemówienia to jednak nie były tantiemy, a to, że zrobiliśmy film w obronie praw człowieka. Przeciwko nielegalnym praktykom, które mają miejsce na granicy polsko-białoruskiej i warto podkreślić, że tam się niewiele zmieniło. Nadal stosowane są push backi, które są przemocą. Są nielegalne, zarówno w świetle prawa międzynarodowego, jak i polskiego. I będziemy mówić o tym dopóty, dopóki się to nie zmieni. Nadal apelujemy o zmianę — zaznaczyła Ostaszewska.

Redakcja poleca

W kolejnych słowach Maja Ostaszewska skomentowała walkę aktorów o należne im tantiemy z twórczości publikowanej na platformach streamingowych. Niedawno rządzący zaproponowali przepisy, które nie satysfakcjonują branży filmowej, bo odbierają im prawa do ważnego składnika wynagrodzenia twórców. - Nie wyobrażam sobie, żebyśmy nie mieli tych tantiem. To jest ostatnia rata naszego wynagrodzenia. To jest upominanie się o sprawiedliwość. Nie o coś dodatkowego. W całej Europie wszyscy nasi koledzy mają zapewnione takie bezpieczeństwo, więc czekamy, żeby te zapisy po prostu weszły w życie — tłumaczyła gwiazda "Zielonej granicy".

Maja Ostaszewska daje sobie sprawę z tego, że w Polsce przez lata rządów PiS wiele spraw było zaniedbanych. Zaapelowała do partii rządzących o to, by zabrały się do sprzątania postpisowskiego bałaganu. - W Polsce przed osiem ostatnich lat wiele rzeczy zostało zaniedbanych, w różnych dziedzinach życia działy się rzeczy zupełnie nieakceptowalne, naruszające nasze bezpieczeństwo, nasze prawo do wolnych sądów, do decydowania o sobie, to, co działo się w zakresie praw kobiet. Wszystko to było zatrważające, ale również w przestrzeni kultury. Mieliśmy telewizję, która była telewizją partyjną, w której szczuto na grupy społeczne, na mniejszości, na kobiety. Nasza ekipa, z naszym filmem, doświadczyła niewyobrażalnej fali agresji propagandowej. Taki czas za nami. Teraz mamy dużo rzeczy do naprawienia, do posprzątania i wszyscy musimy brać się porządnie do pracy. Szczególnie apeluję tu do polityków, którzy reprezentują partie prodemokratyczne — podsumowała Ostaszewska.

Źródło: Radio ZET/Pudelek

Nie przegap