Obserwuj w Google News

Kurski chciał wrócić do TVP? Uknuto intrygę wymierzoną w Matyszkowicza

3 min. czytania
03.01.2023 15:27

Jacek Kurski miał liczyć na to, że po aferze z tęczowymi opaskami zespołu Black Eyed Peas na „Sylwestrze Marzeń” powróci do TVP. Informatorzy Press i Wirtualnej Polski potwierdzają uknucie intrygi. Sprawę w końcu skomentował też sam były prezes stacji.

kurski-chciał-wrócić-do-tvp-uknuto-intrygę-przeciwko-matyszkowiczowi
fot. Piotr Molecki/East News, Wojciech Strozyk/East News

Black Eyed Peas podczas „ Sylwestra Marzeń” TVP pojawili się na scenie z tęczowymi opaskami na ramionach, co wywołało kontrowersję, zważywszy na powody rezygnacji z występu Mel C. Do prawdziwego skandalu doszło jednak dopiero, gdy członkowie zespołu ogłosili, że nie są „Black Eyed PiS”. Okazuje się, że aferę tę miał chcieć wykorzystać sam Jacek Kurski, który podobno liczył, że powróci na stanowisko prezesa Telewizji Polskiej.

Zobacz także:  Joanna Kurska odchodzi z TVP. Miała zaważyć jedna rzecz

Mateusz Matyszkowicz wprowadza nowe zasady w TVP. Nie jest jak Jacek Kurski

Zdaniem osoby od lat pracującej w TVP, z którą rozmawiali dziennikarze Wirtualnej Polski, władze stacji wcale nie były zdesperowane i nie szukały zagranicznego artysty na ostatnią chwilę. Nieprawdziwe mają być też doniesienia o ultimatum postawionym Mateuszowi Matyszkowiczowi przez członków Black Eyed Peas.

- Wcale nie jest tak, jak się o tym mówiło, że zespół Black Eyed Peas pojawił się w ostatniej chwili w zastępstwie Mel C. O tym, że grupa będzie największą gwiazdą imprezy, było wiadomo już od dawna, ale telewizja utrzymywała to w tajemnicy do ostatniej chwili, żeby zrobić niespodziankę widzom. Co więcej, w umowie dotyczącej koncertu, grupa zagwarantowała sobie możliwość wypowiedzi na temat sytuacji mniejszości w Polsce i wykorzystania symbolicznych elementów kostiumów. TVP się na to zgodziło, ale chyba nikt się nie spodziewał, że zespół wykorzysta te możliwości w tak radykalny sposób - przekonywał informator WP, dodając, że również Melanie C mogłaby liczyć na podobne ustalenia, gdyby tylko o to poprosiła.

Wieloletni pracownik TVP zapewnia, że Mateusz Matyszkowicz „ma inne podejście od swojego poprzednika” oraz nie jest politykiem, więc nie musi na swoim stanowisku realizować własnych politycznych ambicji i może po prostu działać na rzecz widzów TVP.

Plotek potwierdzenia wieści o wcześniejszym poinformowaniu pracowników stacji o tęczowych planach na „Sylwestra Marzeń” doszukuje się natomiast we wpisie szefa TVP Info, Samuela Pereiry. Ku zaskoczeniu wielu, zapraszał on na „imprezę dla ludzi wszystkich ras, wyznań, orientacji i płci”. Powszechna wiedza o szczegółach występu Black Eyed Peas miała z kolei rozpocząć przygotowania do uknucia intrygi, której celem był powrót do Telewizji Publicznej byłego prezesa.

- Ludzie z TVP o tym, że sytuacja z opaskami nastąpi, dobrze wiedzieli, a na Woronicza wciąż jest wielu ludzi Kurskiego - poinformował informator portalu Press.

Redakcja poleca

Jacek Kurski liczył na powrót do TVP. Spiski i intrygi wymierzone w Mateusza Matyszkowicza

Zaczęło się od kpin Jacka Kurskiego, który po cichu wyśmiał aferę, do której doszło na „Sylwestrze Marzeń” TVP. Nie umknęło to jednak czujnym internautom. Głośno występ Black Eyed Peas krytykowali natomiast politycy Solidarnej Polski.

- Proszę zwrócić uwagę, kto podniósł głos, kto się wypowiadał. Janusz Kowalski, Marcin Warchoł - to przecież ważni politycy Solidarnej Polski, czyli partii, do której należał Jacek Kurski - zauważa pracownik TVP, z którym rozmawiało WP.

Zdaniem informatorów portalu Mateusz Matyszkowicz „od razu zinterpretował sytuację jako próbę uderzenia w niego”.

- Jacek Kurski chciał wrócić na tej aferze do TVP. Akcja nakręcona wspólnie z Solidarną Polską nie powiodła się jednak, dla ludzi była niezrozumiała. Intryga nie powiodła się, ale zamysł był dobry - potwierdzają te domysły osoby, z którymi rozmawiali dziennikarze Press.

Były prezes nie chce wypowiadać się na temat tych doniesień, a poproszony przez portal o komentarz, zdecydował się jedynie na lakoniczną odpowiedź.

- Uprzejmie proszę nie używać mojego nazwiska w kontekście spraw, z którymi nie mam nic wspólnego. Proszę nie robić za cyngla - powiedział Jacek Kurski i zakończył rozmowę.

Dziennikarze Wirtualnej Polski zastanawiają się, czy wydarzenia na Woronicza to jedynie próba odświeżenia wizerunku stacji i złagodzenia jej propagandowego charakteru, czy zwiastun głębszych zmian publicznego nadawcy.

- Widzę tylko dwie możliwości: albo Matyszkowicz działał w porozumieniu i za zgodą partyjnej centrali, albo mogło być też odwrotnie. Dostał sygnał, że jest „na wylocie”, dlatego zagrał w taki sposób, żeby zapewnić sobie miękkie lądowanie i przygotować grunt do ewentualnych rozmów z drugą stroną - mówią rozmówcy portalu pracujący w TVP, przekonując, że w przeciwieństwie do Jacka Kurskiego nowy prezes TVP nie jest „ideowcem i etosowcem, ale osobą bardzo pragmatyczną”.

Nadążacie jeszcze za kolejnymi skandalami w TVP? Czy liczycie, że w Telewizji Polskiej może dojść do radykalnych zmian na lepsze?

Gwiazdy zwolnione z TVP
8 Zobacz galerię
fot. Mateusz Grochocki/East News, VIPHOTO/East News, VIPHOTO/East News