Mateusz Banasiak ujawnia surowe zasady na planie "Mask Singer". "Każdy utrzymywał dyscyplinę"
Mask Singer to nowe telewizyjne show, które od początku wywołuje duże zaciekawienie. Pierwszym uczestnikiem, który odpadł, jest Mateusz Banasiuk. Aktor ujawnił, w jak nietypowych warunkach powstaje program. Zachowanie w tajemnicy, kim są poszczególni uczestnicy, wymaga bardzo dużej dyscypliny. Jak twierdzi aktor, czuł się jak świadek koronny.

Mateusza Banasiuk to aktor, którego dobrze znamy z wielu ról serialowych i filmowych, na przykład z serialu "Plebania", "Ojciec Mateusz", czy "Barwy szczęścia", a także filmów, takich jak "Furioza", "Pitbull. Ostatni pies" oraz "Płynące wieżowce". Jak się okazuje, aktor wziął udział w nowym formacie TVN, zatytułowanym "Mask Singer". W show, z którym w roli jurorów pojawili się Julia Kamińska, Joanna Trzepiecińska, Kacper Rusiński oraz Kuba Wojewódzki, udział bierze dwunastu uczestników ze świata show-biznesu, których tożsamość nie jest ujawniana, a w programie występują oni w przebraniach. Rolą jurorów jest ustalenie, kto kryje się pod danym przebraniem. W czasie programu odbywa się także głosowanie widzów, a ten wykonawca, który uzyska najsłabszy wynik, przegrywa i musi zdjąć maskę.
Premiera show już miała miejsce, a w pierwszym odcinku pożegnaliśmy pierwszego uczestnika. Jak się okazało, za tort przebrany był Mateusz Banasiuk i to właśnie on zakończył udział w show.
Zobacz także: Ewa Farna urodziła. Pokazała pierwsze zdjęcie i ujawniła płeć oraz imię dziecka [FOTO]
Mateusz Banasiuk odpadł z "Mask Singer". Ujawnia surowe zasady na planie
Aktor "Barw szczęścia" w najnowszym wywiadzie opowiedział o zaskakujących dość kulisach pracy na planie "Mask Singer". Jak twierdzi, twórcy programu bardzo dbają o to, by tożsamość uczestników nie została ujawniona. Banasiuk przyznał, że czuł się jak świadek koronny.
Od początku każdy utrzymywał dyscyplinę, która była tutaj najistotniejsza. Strasznie mi się chciało śmiać, kiedy byłem w tej przyłbicy, w kapturze, w 30 warstwach czarnych. Byliśmy też w czarnych rękawiczkach, żeby nie można było odróżnić, czy mam ręce damskie, czy męskie, czy pomalowane paznokcie, czy nie, czy mamy jakieś charakterystyczne tatuaże. Chodziło o to, żeby żaden skrawek ciała nie wyszedł - powiedział.
Banasiuk ujawnia, że uczestnicy nie mogli się do nikogo odzywać, a za kulisami towarzyszyli im wojskowi.
Widziałem znajomych ludzi z ekipy, którzy mnie przejmowali, ale cały czas byłem w asyście wojskowych, którzy byli ubrani w moro i mega poważnie traktowali swoją pracę. Mieli słuchawki, komunikowali się ze sobą, nie można było się mijać w żaden sposób, więc czułem się jak świadek koronny, albo jakbym grał w jakimś filmie szpiegowskim. Strasznie mi się pod tą przyłbicą chciało śmiać, bo nawet do toalety bez niej nie mogłem wyjść - zdradził aktor.