0
topscrollRun:
Obserwuj w Google News

Jacek Łągwa zmagał się z tętniakiem mózgu. Otarł się o śmierć: „To cud, że przeżyłem”

Klaudia Bochenek
3 min. czytania
13.05.2022 14:39

Jacek Łągwa już od 25 lat jest członkiem Ich Troje. Jest jednak całkowitym przeciwieństwem Michała Wiśniewskiego i nie kąpie się w blasku fleszy. Stąd ogromne poruszenie tuż po tym, jak wyznał, że niemal otarł się o śmierć. U muzyka wykryto tętniaka mózgu.

Jacek Łągwa
fot. Tadeusz Wypych/REPORTER/East News

Jacek Łągwa udzielił niezwykle szczerego wywiadu dla „Plejady”. Zdradził, że chociaż z Ich Troje nie zawsze było mu po drodze, szykuje się kilka większych koncertów, a nawet wydanie płyty z premierowymi piosenkami. Wydaje się więc, że wszystkie niesnaski i negatywne przeżycia zostały daleko z tyłu. Jedno, dotyczące zdrowia, na długo pozostanie w pamięci muzyka.

Zobacz także:  Jacek Łągwa nie do poznania. "Zerwijcie stare plakaty ze ścian". Tak dziś wygląda muzyk Ich Troje [FOTO]

Jacek Łągwa miał tętniaka mózgu. Przeszedł operację

W 2009 roku ukazał się pierwszy solowy album Jacka Łągwy „Rozdział Drugi”. Mało kto miał pojęcie, że rok wcześniej artysta zmagał się z poważnymi problemami zdrowotnymi. Pierwsze objawy odczuł tuż po powrocie z Kuby.

- W środku nocy zaczął strasznie boleć mnie łeb. Wyłem z bólu. W życiu czegoś takiego nie czułem. Stwierdziłem, że to pewnie malaria i następnego dnia pojechałem do szpitala zakaźnego w Łodzi. Tam nie chcieli mnie przyjąć, gdyż uznali, że minęło za mało czasu i jeszcze nie mam prawa czuć objawów. Odesłali mnie do lekarza pierwszego kontaktu, który stwierdził, że mam grypę kolumbijską – wspomina Jacek Łągwa w rozmowie z portalem „Plejada”.

Muzyk powiedział, że dostał leki i po nich ból ustąpił. Następnie udał się do klubu, aby wypić coś mocniejszego. Po pewnym czasie głowa zaczęła boleć go jeszcze bardziej i znów trafił do szpitala. Tym razem nie chciał dać się zbyć i utrzymywał, że na pewno zachorował na malarię. Zamknięto go w izolatce i zaczęto wykonywać badania.

Redakcja poleca

- W końcu lekarz zadecydował o wysłaniu mnie na punkcję kręgosłupa. Okazało się, że w płynie mózgowo rdzeniowym mam ślady krwi. Zabroniono mi wstawać z łóżka. Szybko zabrano mnie na tomografię, po której wyszło, że mam tętniaka mózgu. Lekarz powiedział mi, że to cud, że przeżyłem. Po moim powrocie z Kuby tętniak był już napuchnięty, a ja wlałem w siebie pół litra wódki jednego i drugiego dnia. Powinien mnie trafić szlag na miejscu – mówi Jacek Łągwa.

Początkowo nie chciał uwierzyć w diagnozę lekarzy. Poza tym był bardzo zakochany i dla swojej dziewczyny chciał „jeszcze trochę pożyć”. Po kilku dniach Jacek Łągwa trafił na stół operacyjny. Tętniak został usunięty i obyło się bez poważnych skutków ubocznych.

- Czasem oko zezuje mi po tej stronie, po której byłem krojony. Ale lekarz uprzedzał mnie, że tak może być. Poza tym miewam problemy z koordynacją prawej i lewej ręki, gdy gram na pianinie czy gitarze. Na szczęście, jest to do opanowania. Od tej operacji minęło już 14 lat i staram się do niej nie wracać. Mimo że prawnik mi to proponował, nie chciałem tego wykorzystywać nawet przy rozprawie upadłościowej. Po co miałbym kłamać, że coś mi jest? Naprawili mnie, poskładali i żyję dalej – kwituje Jacek Łągwa.

RadioZET.pl/Plejada.pl

Polskie gwiazdy
10 Zobacz galerię
fot. East NEWS