Obserwuj w Google News

Łzy i szlochy na nowym „Znachorze”. To Netflix zrobił z kultowym filmem

2 min. czytania
27.09.2023 20:00

„Znachor” to jeden z ważniejszych filmów w polskiej kinematografii, dlatego wielu obawiało się tego, jak wypadnie netflixowa wersja tej produkcji. Platforma ma na koncie niejedną porażkę związaną z rekonstrukcją klasyków.

Łzy i szlochy na nowym „Znachorze”. To Netflix zrobił z kultowym filmem
fot. Instagram @leszeklichota_official

Trudno chyba znaleźć osobę, która potrafi powstrzymać łzy, gdy widzi scenę, w której padły kultowe słowa: „Proszę państwa, to jest profesor Rafał Wilczur!”. Historia profesora Rafała Wilczura, który traci rodzinę i pamięć, a później po kilku latrach wędrówki trafia do malutkiej wsi, została zekranizowana właśnie po raz trzeci. Niewiele osób wie, że pierwsza wersja ekranowa „Znachora” powstała w 1937 roku. Ta najpopularniejsza z Anną Dymną i Jerzym Bińczyckim została nagrana w 1981 roku.

Zobacz też: Jerzy Bińczycki rozkochał w sobie studentkę. Gwiazdor „Znachora” długo szukał miłości

Znachor na Netflixie – są pierwsze recenzje internautów

Wielu osobom nie spodobał się pomysł odnowienia „Znachora” i to jeszcze w wykonaniu Netflixa. Pokazy przedpremierowe przyciągnęły więc do kin masę osób – i tych pozytywnie nastawionych, i sceptyków gotowych do wystawienia surowej oceny w sieci. Jednak jak relacjonuje „Super Express”, w kinach można było usłyszeć szlochy ze wzruszenia i kilkuminutowe owacje. Próżno było szukać osób, które miały negatywne odczucia co do produkcji.

Nie od dziś jednak wiadomo, że ostatnie słowo należy do internautów. Ci już zaczęli zamieszczać pierwsze komentarze dotyczące nowego „Znachora” na portalach społecznościowych. Netflix zdał egzamin, czy zmarnował potencjał scenariusza tak, jak zrobił to w przypadku „Wiedźmina”?

Redakcja poleca

Czy warto obejrzeć nowego „Znachora”?

Nowy „Znachor” premierę miał 27 września i można go obejrzeć na Netflixie. Czy produkcja z Leszkiem Lichotą w roli profesora Rafała Wilczura ma szanse na takie samo uznanie jak ta, w której wspomnianą postać zagrał Jerzy Bińczycki? Wiele wskazuje na to, że tak.

- Idealnie dobrani aktorzy, muzyka, kostiumy; - Najlepszy film tego roku; - Leżę i tonę we łzach; - Nowa adaptacja, bardziej trzymająca się fabuły, wypadła rewelacyjnie – czytamy w komentarzach na Instagrame. Nie da się jednak nie zauważyć, że najczęściej w recenzjach czy w komentarzach na innych portalach powtarza się fraza: - Znów płakałem/płakałam na „Znachorze”.

Nie przegap
Znachor - Leszek Lichota, Jerzy Bińczyk
8 Zobacz galerię
fot. materiały prasowe/Netflix/Zjednoczenie Rozpowszechniania Filmów