0
topscrollRun:
Obserwuj w Google News

Zbuntowali się przeciwko koncernom farmaceutycznym. Czwórka anarchistów sama produkuje leki i rozdaje je za darmo

Redakcja
5 min. czytania
27.07.2018 19:04

Nie czekają na rewolucję, sami ją tworzą. Nie są farmaceutami ani lekarzami, ale sztukę produkcji leków DIY opanowali do perfekcji. "Zdrowie nie powinno mieć ceny" - mówią o swoim projekcie Four Thieves Vinegar.

Zbuntowali się przeciwko koncernom farmaceutycznym. Czwórka anarchistów sama produkuje leki i rozdaje je za darmo
fot. YouTube

Sami produkują leki i rozdają je za darmo

Four Thieves Vinegar to projekt, który przeciwstawia się wielkim koncernom farmaceutycznym, godząc w to, na czym zależy im najbardziej - zyski ze sprzedaży leków. Zastanawialiście się kiedyś nad ich ceną? "Zdrowie nie powinno mieć ceny. Załozyłem projekt blisko dekadę temu, aby zebrać podobne do mnie osoby, przekonane o tym, że tak być nie powinno. Obecnie na niektóre lekarstwa stać tylko najbogatszych. Chorzy na specyficzne mutacje genetyczne wydają rocznie majątek na leczenie, a rodzice cierpiących dzieci błagają o pomoc, gdzie mogą i zadłużają się na tysiące dolarów. Tymczasem Big Pharma bogaci się w najlepsze" - komentuje wzburzony Michael Laufer. "Historia Martina Shkreliego obiegła wszystkie media, a potem przycichła. Tymczasem nienaturalnie podniesiona cena Daraprimu (lek na wirus HIV, przyp. redakcji) pozostała. Lepiej, jak jeszcze rozdam parę moich opakowań" - Laufera dziennikarz serwisu Motherboard spotkał na konwencie dla biohakerów w Nowym Jorku, kiedy właśnie częstował jego gości opakowaniami darmowej, zrobionej przez niego samodzielnie w domu wersji leku, który "najbardziej znienawidzony człowiek świata" uczynił przedmiotem swojej zabawy. Tyle, że z jej powodu codziennie umierają setki osób. 

Naukowiec i...okultysta. Dzięki niemu wysyłamy rakiety w kosmos

 

"Ten sam lek można wyprodukować za 25 centów"

Kiedy widzisz czwórkę brodatych, wytatuowanych anarchistów, twoim pierwszym skojarzeniem na pewno nie są altruiści, którzy naprawdę mają szansę zmienić świat. Tymczasem to oni opublikowali w sieci webinar, na którym uczą jak samodzielnie wyprodukować zamiennik Daraprimu. Oryginalna wersja kosztuje obecnie 750 dolarów za opakowanie, podczas gdy ta "czwórki złodziei" zaledwie 25 centów za jedną tabletkę. "Wznieśmy toast za wszystkie bliskie osoby, jakie straciliście w wyniku choroby, wszystkie dzieci które umarły na AIDS i HIV - wznieśmy ten toast i wiecie co jeszcze? Zbuntujmy się. Oni nie musieli umierać. Lek istnieje, tylko was na niego nie stać" - takie hasła to codzienność tej grupy. "Terapią szokową" chcą docierać do kolejnych osób, często nieświadomych, ja bardzo przepłacają za korporacyjny produkt.

 

epiepn
fot.

Problemem jest nie tylko cena

Partyzancka organizacja nie krytykuje tylko gigantycznych marż koncernów, ale także ograniczony dostęp do ratujących życie lekarstw. Świetnym przykładem jest EpiPen, auto-strzykawka jednorazowa, dzięki której chory może zaaplikować sobie dawkę adrenaliny (epinefryny, przyp. redakcji) w wypadku wstrząsu anafilaktycznego. Oryginalna wersja kosztuje około 300 dolarów, jej droższe zamienniki osiągają natomiast zawrotne ceny nawet do...600 dolarów. Jednak nawet ci, których stać na poniesienie takich kosztów, mają problem ze zdobyciem leku, którego zwyczajnie wiecznie brakuje na rynku. Dlatego czwórka działaczy wymyśliła sposób, jak bezpiecznie i samodzielnie stworzyć w domu dokładnie taką samą strzykawkę - całość kosztuje zaledwie 30 dolarów, a wymiana wkładu - 3 dolary. Nikogo pewnie nie zdziwi fakt, że to właśnie ten projekt przysporzył grupie wielu wrogów. Przede wszystkim w osobie samego producenta oryginalnej wersji, firmy Mylan. Pełne oburzenia komentarze o "ryzykownej zabawie w domorosłego aptekarza" i "lekomanach, którym brak wykształcenia" słychać też było ze środowisk uniwersyteckich, laboratoriów chemicznych, ośrodków naukowych i samych lekarzy, nierzadko korzystających finansowo na przepisywaniu recept na określony produkt.

Tajemnica zwierzęcych samobójstw. Czy pies może mieć depresję? Najmniejszy żyjący pies na świecie. Sklonowali go 49 razy!

Środowisko naukowe się boi

Dyktowane strachem komentarze akademickich specjalistów akurat nie dziwią. Samodzielna produkcja leków nie jest perfekcyjną metodą na zwalczenie problemu dominacji firm "Big Pharmy" na rynku, nie jest jednak też aż tak ryzykownym rozwiązaniem, jak się je opisuje. Zapewnia o tym sam Laufer. "To są komentarze ludzi, którym chyba wydaje się, że robimy to w kuchni i przy pomocy łyżki" - śmieje się mężczyzna. "Prawda jest taka, że udało nam się po prostu opracować tańszą wersję urządzenia, które jest na standardowym wyposażeniu każdego laboratorium zajmującego się produkcją leków. MicroLab może i powstał w domowych warunkach i tak, użyliśmy m.in. zwykłego słoika, ale efekty są porównywalne. Uprzejmie przypominam, że ludzie korzystają z naszych leków i one działają. Wcale nie gorzej niż ich komercyjne wersje. Pytanie jest proste: wolisz być posłusznym obywatelem i trupem, czy może obejść prawo?" - Laufer podobne jak inni zaangażowani w projekt wierzą w brutalną szczerość. Nie unikają niewygodnych pytań, na niemal każde odpowiadają podpierając się naukowymi argumentami.

Michael Laufer, prototyp MicroLab
fot. Michael Laufer, prototyp MicroLab

"Praktycznie nie łamiemy prawa"

FDA musi wydać zgodę na dystrybucję praktycznie każdego leku na terenie Stanów Zjednoczonych. Jak więc "czwórka złodziei" ominęła ich pozwolenie? Cóż, nie zarabiają na swojej działalności ani grosza. Kiedy rozdają darmowe opakowania, zaznaczają, że robią to tylko "w celach edukacyjnych". A więc praktycznie nie łamią prawa. "Nie robimy tego dla pieniędzy, nie sprzedajemy ani nie zajmujemy się dystrybucją żadnej z 5 substancji, jakie udało nam się z sukcesem otrzymać. Będziemy to robić dalej. Chcesz wiedzieć, dlaczego? Podam ci przykład stanu Kentucky, zdominowanego przez konserwatystów. Jest niestety więcej niż prawdopodobne, że niedługo uda im się zrealizować swój podły plan i staną się pierwszym stanem z całkowitym zakazem aborcji. Dlatego my już w tej chwili pracujemy nad sposobem samodzielnego uzyskania środka poronnego. Uważamy, że to ważne, aby dać kobietom jakąkolwiek szansę. Prawo decyduje o życiu, ale nie dostrzega jednostki" - z pasją argumentuje Laufer.

Jakie bakterie żyją na naszej twarzy? Stąd bierze się trądzik!

 

"Nazywają nas złodziejami ale to pokrętna logika"

Jak tłumaczy, najczęstszą wymierzoną przeciw nim retoryką jest ta o kradzieży własności intelektualnej. "To pokrętna logika. Nazywają nas złodziejami, bo kradniemy recepturę leków, ich skład i sposób produkcji. Proszę bardzo, idąc tym tokiem rozumowania możemy też uznać blokowanie dostępu do leku, który ratuje komuś życie, morderstwem. Naprawdę nie trafiają do nas takie argumenty. Tak, wykorzystujemy techniki otrzymywania substancji, które wymyślili np. dilerzy w latach 90. Czy to źle? Gorsze jest bezczynne patrzenie, jak umierają ludzie" - Laufer zacięcie walczy z marketingowymi zagrywkami koncernów, które próbują za wszelką cenę zdyskredytować działalność dobroczynną grupy. Na szczęście średnio im się to udaje - w końcu gdyby Alexander Fleming, wynalazca penicyliny, myślał tak samo, jak oni, kto wie, jakie byłyby losy ludzkości. Na koniec przypomnimy jego własny cytat: "To natura stworzyła penicylinę. Ja ją tylko odkryłem" - nic dodać, nic ując.

RadioZET.pl/źródło:Motherboard/AG

Przełomowe odkrycie naukowe. Znaleziono komórkę, zdolną do odbudowania całego organizmu Historia jak z „Frankensteina”: ożywili mózg martwej świni. Naukowcy w pogoni za nieśmiertelnością