Obserwuj w Google News

Szokujące kulisy "Azji Express". Interweniowała policja

2 min. czytania
14.05.2023 15:07

Tysiące widzów z zapartym tchem śledzą losy uczestników programu "Azja Express", którego piątą edycja emitowana jest właśnie w TVN. Okazuje się, że nie tylko uczestnicy formatu borykają się z problemami i doświadczają różnych przygód. Tak samo bywa z ekipą realizatorską. Daria Ładocha opowiedziała o nieprzyjemnej sytuacji z udziałem policji, której doświadczyli.

Policja na planie show TVN
fot. Artur Zawadzki/REPORTER/EAST NEWS

Widzowie TVN oglądają kolejny już sezon programu " Azja Express". Format ten od początku cieszy się dużym zainteresowaniem widzów i nie inaczej jest tym razem. Interesujące szczegóły z planu w swoich mediach społecznościowych co pewien czas ujawnia Daria Ładocha, która w roli prowadzącej zastąpiła Agnieszkę Woźniak-Starak. W niedawnym wpisie Ładocha opisała dość zabawną sytuację, która miała miejsce na planie jednego z odcinków bieżącego, piątego sezonu programu. Wszystko skończyło się dość dramatycznie, kiedy niespodziewanie pojawiła się policja. Co się stało?

Policja na planie "Azja Express". Daria Ładocha ujawniła szczegóły

W swoim niedawnym wpisie na Instagramie Daria Ładocha opisała, jak wygląda jej dzień na planie "Azji Express". Przyznała, że praca ta jest bardzo wyczerpująca, bo jej obowiązkiem jest ciągłe ściganie uczestników programu. Wszystkiemu towarzyszą różnego rodzaju trudności, związane z brakiem wygodnego łóżka, ciągłym pośpiechem, a nawet brakiem wody.

- Jeśli zastanawiacie się jak wygląda mój dzień na planie Azja Express... Cały czas gonię uczestników. Mój dzień zaczyna się o 3:30. Chyba, że nie ma wody, prądu i słabo z ogrzewaniem. Wtedy nie mogę umyć włosów i zaczynam o 4:00. Mieszkam w vanie. Są zdjęcia w tym poście jak jem kanapki w tym vanie, śpię. Tam rozwiązuję różne problemy, uczę się scenariusza. Mój van pędzi, ponieważ musi dogonić uczestników, którzy również pędzą - zdradziła prowadząca.

Redakcja poleca

Jednak największym wyzwaniem są nieprzewidziane sytuacje na planie. Jedna z nich przydarzyła się ekipie w Turcji. Wszystko przez to, że dźwiękowiec, by przyczepić mikroport, musiał wejść pod sukienkę prowadzącej. Bylo to na placu przy meczecie. Policja zjawiła się po trzech minutach.

W Turcji, staliśmy na placu przy meczecie. Musiałam mieć podpięty mikroport. Aby go ładnie podpiąć, musimy go zwykle sprytnie ukryć. Dźwiękowiec wszedł mi pod sukienkę, żeby pięknie zapiąć ten mikroport. Trzy minuty później przyjechała policja. Na szczęście go nie zaaresztowali, ale to był taki pierwszy moment, kiedy zauważyliśmy, że musimy bardzo uważać na różnice kulturowe

- opisała zdarzenie Daria Ładocha.

Na szczęście wszyscy tylko najedli się strachu. Nikt nie został aresztowany, ale prowadząca zaznacza, że wtedy pierwszy raz zdali sobie sprawę z tego, że trzeba zwracać uwagę na różnice kulturowe.

Choć o tym nieprzyjemnym zdarzeniu Daria Ładocha w mediach społecznościowych opowiedziała dopiero teraz, to już wcześniej poruszyła ten temat na antenie RadiaZET. Przyznała wtedy, że było to na początku realizacji, dzięki czemu wiedzieli, że w takich sytuacjach nie ma żartów.

- Dla nas to było coś zabawnego, ale na szczęście to było pierwszego dnia zdjęć, więc wiedzieliśmy, że tam nie ma żartów. Trzeba bardzo uszanować religię, status tego kraju i to jakie oni mają obyczaje - skomentowała.

Galeria
9 Zobacz galerię
fot. EAST NEWS