Obserwuj w Google News

Świadkowie przerywają milczenie po śmierci Seweryna. Skandaliczna sytuacja przy karetce

3 min. czytania
29.11.2023 21:41

Gabriel Seweryn z "Królowych życia" zmarł nagle na głogowskim SORze. Wypływają kolejne wstrząsające szczegóły zdarzenia. Świadkowie twierdzą, że nikt z karetki nie udzielił pomocy krzyczącemu z bólu projektantowi. Jednocześnie nie potwierdzają wersji o tym, że Seweryn i jego partner zachowywali się agresywnie, co miało uniemożliwić podjęcie działań ratunkowych. 

Gabriel Seweryn zmarł na SORze w Głogowie
fot. NewsLubuski/East News,

Gabriel Seweryn zmarł w środę 28 listopada po tym, jak przyjęto go na SOR Szpitala Powiatowego w Głogowie. Przedtem w sieci można było obejrzeć relację z wezwania karetki pod pracownię projektanta. Na nagraniu widać, jak 56-latek w stanie silnego pobudzenia krzyczy, że go dusi i zaraz umrze. Ratownicy ze stojącej obok karetki mieli nie reagować na prośby Gabriela i jego partnera Kamila, który nagrywał zajście. Świadkowe zdarzenia potwierdzają bezczynność pracowników pogotowia. Donoszą także o zachowaniu samego Seweryna. 

Redakcja poleca

Pogotowie nie pomogło Gabrielowi Sewerynowi? "Stali i nie reagowali"

W relacji na żywo sprzed pracowni Gabriel Seweryn krzyczał: - Ja sobie nie wymyślam! Przyjechali i co? Boże... Zobaczcie, k***a, stoją. Mnie tu dusi i nie chce mi nikt pomóc. Słuchajcie, ja naprawdę umrę!. Projektant poganiał partnera, żeby załatwił taksówkę, która miała go zabrać do szpitala. Seweryn nie mógł bowiem liczyć na pomoc pracowników karetki. Niestety spotkał się także z odmową taksówkarza - informują świadkowie zdarzenia. 

- Chłopaki (Gabriel i jego partner Kamil) podeszli do taksówki błagając o pomoc taksówkarza. Pytali, czy jest możliwość zawiezienia na SOR, ponieważ Gabryś bardzo źle się czuł. Taksówkarz miał już jedną pasażerkę i z tego, co słyszałam, odmówił kursu - cytuje mieszkankę Głogowa "Fakt". 

Kobieta stojąca nieopodal widziała, w jakim stanie był projektant. Tym bardziej zdziwiło ją, że nikt z karetki nie podchodzi. - Miałam wrażenie, że nie chcieli im pomóc, bo stali i nie reagowali - relacjonuje w rozmowie z "Faktem" świadek i dodaje, że wóz pogotowia stał jeszcze z dobre pół godziny po tym, jak Gabriel i Kamil odjechali taryfą na SOR. 

Zobacz także: Będzie śledztwo po śmierci Gabriela Seweryna. Prokuratora zabrała głos

Gabriel Seweryn miał zachowywać się agresywnie. Świadek nie potwierdza 

Sprawę skomentował w rozmowie z Radiem ZET rzecznik Pogotowia Ratunkowego w Legnicy. Stwierdził, że interwencja została podjęta, lecz agresywne zachowanie pacjenta uniemożliwiło przeprowadzenie czynności ratunkowych. 

Interwencja została podjęta. Lecz z uwagi na agresje ze strony pacjenta jak i osób, które znajdowały się na miejscu zdarzenia, zespół wycofał się z udzielania medycznych czynności ratunkowych. Na miejsce została wezwana policja - powiedział Radiu ZET Szymon Czyżewski. 

Gabriel Seweryn miał być mocno pobudzony i wygrażać ratownikom. Ci z obawy o swoje bezpieczeństwo zaniechali działań. Tymczasem świadkowie twierdzą, że owszem, Seweryn był zdenerwowany, ale nie agresywny, i przy odrobinie dobrej woli można było go uspokoić. Jego partner także nie sprawiał wrażenia osoby agresywnej. - Widziałam, że ten chłopak, z którym był, bardzo się tym przejmował i prosił tego taksówkarza o pomoc. Mówił, że to jest bardzo pilne. Ale nie widziałam jakiś agresywnych zachowań - stwierdzilła rozmówczyni "Faktu", która widziała zajście na rynku w Głogowie. 

Źródło: Fakt.pl/Radio ZET

Nie przegap
Gabriel Seweryn nie żyje
5 Zobacz galerię
fot. screen Instagram gabriel_seweryn