0
topscrollRun:
Obserwuj w Google News

Rock’a’roll, alkohol i narkotyki zawładnęły życiem Muńka Staszczyka. W czas się opamiętał

2 min. czytania
21.10.2023 22:16

Muniek Staszczyk nie wszystkim może kojarzyć się z Kościołem i różańcem. Lider T.Love nie ukrywa, że zachłysnął się przed laty rock’n’rollem i hulaszczym stylem życia. W pewnym momencie dzięki młodym ludziom zwrócił się ku Bogu. Dziś sam dzieli się swoim świadectwem.

Alkohol i narkotyki zawładnęły życiem Muńka Staszczyka. Nagle zwrócił się do Kościoła
fot. Karol Makurat/REPORTER

Muniek Staszczyk na scenie występuje od wielu dekad, jednak znaczna większość publiczności kojarzy go z występami z grupą T.Love, a treściami dla katolików. Okazuje się, że muzyk i w tej kwestii ma doświadczenie. Jak podaje portal stacja7.pl, Staszczyk odwiedził niedawno Szkołę Sióstr Nazaretanek w Warszawie, gdzie opowiedział o swoim nawróceniu.

Zobacz też: Muniek Staszczyk dał show w wulgarnej koszulce. Produkcja była bezsilna

Muniek Staszczyk dał się ponieść hedonizmowi. Uratował go różaniec

Muniek Staszczyk dziś otwarcie mówi o tym, że odmawianie różańca jest dla niego jedną z ważniejszych w ciągu dnia czynności. Nie zawsze tak było, choć warto mieć na uwadze, że lider T.Love nigdy nie zadeklarował się jako niewierzący. Raczej wpisywał się w ramy „wierzących a niepraktykujących”.

- 40 lat musiało minąć prawie żebym w ogóle wrócił do Maryi, ale to jest historia późniejsza. Czy ja byłem blisko Boga? Chodziłem do kościoła jak każdy dzieciak, święta wszystkie najważniejsze etc. Nie byłem daleko, w sensie takim, że nie wyparłem się nigdy Boga – relacjonuje słowa Staszczyka portal stacja7.pl. - Rodzice nie byli nigdy gorliwymi katolikami, pochodzę z przeciętnej polskiej katolickiej rodziny. W liceum żeśmy się śmiali, z tych pielgrzymek, że idą babcie i różańcem się modlą. Teraz różaniec to jest dla mnie podstawa, jedna z ważniejszych modlitw, ale teraz mam 60 lat, a wtedy miałem 19. Inna perspektywa – czytamy dalej.

Redakcja poleca

Rock’n’roll, alkohol i narkotyki prostą drogą do zguby. Nagle zadzwonił telefon

Muniek Staszczyk nie kryje się z tym, że dał się ponieść błędom młodości. Spodobał mu się hulaszczy tryb życia, co niewiele miało wspólnego z Bogiem. Wszystko miło się zmienić po telefonie od pewnego duchownego, który postanowił zaprosić muzyka na spotkanie z młodzieżą.

- Jak założyłem T.Love, a następnie przeprowadziłem się do Warszawy, to byłem mocno wkręcony w rock’n’rolla; w to wszystko, co się z tym wiąże czyli używki, alkohol, a potem narkotyki. Tutaj rozpoczęła się moja droga, taka mocno hedonistyczna. Nie omijałem kościoła, czasami wpadałem, ale na własnych warunkach. Tak często ludzie robią – opowiadał licealistom z warszawskiego katolickiego liceum. - Wiadomo jednak, że żeby się nawrócić tak jak syn marnotrawny, to trzeba dostać strzała (...). Nawrócenie nastąpiło w 1998 roku, jak zadzwonił do mnie pewien Dominikanin, który zaprosił mnie na spotkanie z młodzieżą – dodał.

Nie przegap
Te-gwiazdy-nie-wstydzą-się-Boga-Niektóre-nawet-zawdzięczają-mu-życie
21 Zobacz galerię
fot. JACEK KOZIOL/East News