Stanowski wydał oświadczenie i uderzył w Janoszek. „Nie mam obsesji”
Krzysztof Stanowski wydał oświadczenie, w którym podsumował jego działania wymierzone w Natalię Janoszek. Twórca „Kanału Sportowego” zapewnił, że nie ma obsesji na punkcie gwiazdy i wyjaśnił, dlaczego zdecydował się na publikację kolejnego materiału o aktorce.
Natalia Janoszek przechodzi prawdziwy kryzys wizerunkowy. Wszystko zaczęło się od materiału, w którym Krzysztof Stanowski zarzucił jej zmyślenie kariery w Bollywood. Od tego czasu na „Kanale Sportowym” pojawiło się kilka publikacji na temat aktorki. Nagranie „ Bollywoodzkie zero: Natalia Janoszek. The End” w krótkim czasie dobiło do ponad 2 milionów wyświetleń. Przez aktywność dziennikarza Janoszek miała „stracić wszystkie zlecenia”. Choć większość internautów z podziwem przygląda się pracy Stanowskiego, część z nich zarzucała mu obsesję na punkcie gwiazdy. W najnowszym oświadczeniu dziennikarz wyjaśnił, dlaczego tak skrupulatnie prześwietlił karierę aktorki.
Krzysztof Stanowski miażdży Natalię Janoszek. „Sam jej głos przyprawiał mnie o mdłości”
Twórca „Kanału Sportowego” nie zostawił na Janoszek suchej nitki i w ostrych słowach opisał jego pracę nad materiałem poświęconym jej medialnej działalności. - Cieszę się, że finałowy odcinek o Natalii Janoszek został już wyemitowany, bo rzygałem już tym tematem, obejrzałem tyle wywiadów z tą dziewczyną, że sam jej głos przyprawiał mnie o mdłości. Wbrew temu, co niektórzy próbują mi wmówić, nie mam obsesji związanej z naszą „gwiazdą”. Po prostu wykonałem pracę, do której ona mnie zmobilizowała lub wręcz zmusiła - zaczął Stanowski.
Dziennikarz podkreślił, że choć mógł nieco mniej przyłożyć się do pracy nad wideo, z każdą chwilą czuł, że powinien poświęcić Janoszek jeszcze więcej uwagi. - To jest po prostu interesujące - nie tylko dla mnie, ale dla wszystkich. I popularność filmu szybko to potwierdziła. Jestem dziennikarzem, w tym wypadku pozwanym dziennikarzem, ale też twórcą internetowym, który ma swój nos i swoje wyczucie - tłumaczył.
Krzysztof Stanowski piętnuje „kulturę fejku”. Natalia Janoszek jest jak Oszust z Tindera?
Stanowski zareagował także na krytykę internautów, którym nie spodobało się jego duże zaangażowanie w aferę z Janoszek w roli głównej. - Co jakiś czas natrafiam na komentarz w stylu: „Kto ją w ogóle zna? Po co tracić czas na takiego Anonima?”. Takiej osobie odpowiadam tutaj: „To, że ty jej nie znasz, nie znaczy, że nikt jej nie zna”. Ale jest też odpowiedź lepsza: „Nikt nie znał Simona Levieva, ale cały świat poznał Oszusta z Tindera. Bo czasami główny bohater jest tylko przeciekiem do czegoś szerszego. To jest historia o niej, ale także o naszych czasach”.
- Żyjemy w kulturze w fejku. (…) Ludzie w internecie podkręcają swoje życie, by wyglądać na piękniejszych, szczęśliwszych, bogatszych. Kłamstewka są wpisane w codzienność. Media społecznościowe służą do eksponowania wyłącznie tych dobrych momentów w naszych życiach, nawet jeśli te momenty przydarzają się smutnie rzadko. Tacy się staliśmy. Robimy zdjęcia w cudzych furach, przy nie naszych samolotach, na tle nienależących do nas jachtów, albo chociaż przy jedynej palmie w okolicy, która nie uschła i pod którą nie leżą śmieci - pisał.
Twórca „Kanału Sportowego” twierdzi, że w dzisiejszych czasach, zamiast podziwiać mądrość i inteligencję, gloryfikujemy ludzi sprytnych i cwanych. - Stąd tyle głosów: „Ej, ona przecież nikomu krzywdy nie zrobiła!”. Bo my - nie wszyscy, ale wielu z nas - się z nią identyfikujemy. Wiedząc, że pewne drzwi są dla nas zamknięte, podziwiamy kogoś, kto potrafi to obejść. Oszukać system - snuł przypuszczenia Stanowski.
W dalszej części wpisu dziennikarz ze smutkiem zauważył, że media nie mają obecnie czasu na zgłębianie różnych tematów, a rzetelną informację zastąpiła rozrywka. - Temat goni temat, wszystko jest powierzchowne. Prawdy albo się nie docieka, albo schodzi ona na drugi plan, bo zawadza. (…) Natalia Janoszek z tego filmu musi wyciągnąć wnioski i znaleźć sposób na funkcjonowanie w społeczeństwie, ale wnioski może też wyciągnąć każdy z nas - podsumował.