Marianna Dufek nie wiedziała tego o Kamilu Durczoku. Zaskakujące, co odkryła w aktach sądowych
Marianna Dufek opowiedziała o tym, co zniszczyło jej związek z Kamilem Durczokiem. Dopiero po śmierci dziennikarza poznała prawdę na temat jego zarobków jako szefa "Faktów".
![Marianna Dufek i Kamil Durczok](https://gfx.rozrywka.radiozet.pl/var/radiozetsg/storage/images/rozrywka/plotki/marianna-dufek-nie-wiedziala-tego-o-kamilu-durczoku-zaskakujace-co-odkryla-w-aktach-sadowych/18519283-1-pol-PL/Marianna-Dufek-nie-wiedziala-tego-o-Kamilu-Durczoku.-Zaskakujace-co-odkryla-w-aktach-sadowych_content.jpg)
Marianna Dufek udzieliła pierwszego obszernego wywiadu od śmierci Kamila Durczoka. W rozmowie z Mateuszem Szymkowiakiem dla "Fashion Magazine" opowiedziała m.in. o małżeństwie z dziennikarzem oraz o tym, co się z nim działo po stracie pracy w TVN.
Marianna Dufek o Kamilu Durczoku
Po wyjeździe Kamila Durczoka do stolicy małżonkowie żyli na odległość - on w Warszawie, ona z synem na Śląsku. Pojawiali się czasami wspólnie na branżowych galach. Sprawiali wówczas wrażenie silnej i niezłomnej pary. W rzeczywistości w ich relacji pogłębiał się kryzys.
Intensywne życie w Warszawie pochłonęło dziennikarza. Marianna Dufek wspomina w wywiadzie o kłopotach męża z wiernością i jego uzależnieniach. Punktem zwrotnym w małżeństwie miał być czas, gdy Durczok został redaktorem naczelnym "Faktów".
Był wybitnym dziennikarzem i słabym człowiekiem. Wiele razy zastanawiałam się, w którym momencie pojawił się problem. Myślę, że początkiem był moment, kiedy został szefem "Faktów". Dla niego "Fakty" stały się rodziną. Porzucił mnie i syna na rzecz redakcji - wyznała Marianna Dufek.
Potem odkryła, że mąż "nie rozstawał się z nią dla jednej kobiety, ale dla wielu". Z pewnością zaszumiało mu w głowie także od zarobków. Dopiero niedawno Marianna Dufek miała okazję przekonać się, jakie sumy zarabiał Durczok jako szef "Faktów".
Miałam wtedy luksus pracy wyłącznie dla przyjemności. W domu nie było problemu z pieniędzmi. Nie wiedziałam, ile zarabia mój mąż. Tego dowiedziałam się niedawno z akt sądowych sprawy o podrobienie weksla. To była nieprzyzwoita kwota, grubo ponad sto tysięcy złotych miesięcznie, gdy był redaktorem naczelnym "Faktów". Dostawałam od niego, w moim rozumieniu, duże pieniądze na życie. Z tego utrzymywałam całą rodzinę, opłacałam nasze wyjazdy zagraniczne, odkładałam na polisę syna i byłam w stanie jeszcze zaoszczędzić. Dzięki temu po latach to ja płaciłam ogromne opłaty sądowe za procesy z "Wprost" - powiedziała Mateuszowi Szymkowiakowi.