Obserwuj w Google News

Jarosław Bieniuk wyznał, co działo się z dziećmi po śmierci Anny Przybylskiej. Ta scena łamie serce

3 min. czytania
01.12.2021 14:33

Jarosław Bieniuk w nowej "Vivie!" wrócił pamięcią do śmierci Anny Przybylskiej i opowiedział, co po odejściu aktorki działo się w ich domu. Do dzisiaj żałuje jednej decyzji odnośnie najmłodszego Jasia, który bardzo przeżył stratę mamy.  

Jarosław Bieniuk z dziećmi
fot. TRICOLORS/East News

Anna Przybylska zmarła 5 października 2014 roku po ciężkiej chorobie nowotworowej trzustki. Uwielbiana gwiazda "Złotopolskich" miała wówczas 35 lat. Dla całej rodziny aktorki był to olbrzymi cios. Jarosław Bieniuk musiał stawić czoła samodzielnemu rodzicielstwu i zająć się wychowaniem trojga dzieci: dorastającej córki i dwóch kilkuletnich synów. Najmłodszy Jaś miał wówczas zaledwie trzy lata. Na szczęście sportowiec mógł liczyć na wsparcie rodziny Ani oraz swojej mamy, która zamieszkała na jakiś czas z nim i dziećmi. 

W przeciągu siedmiu lat od śmierci Anny Przybylskiej sporo zmieniło się w rodzinie Bieniuków. Jarosław doczekał się jeszcze jednego dziecka, którego mamą jest jego była partnerka Martyna Gliwińska. Oliwia wkroczyła w dorosłość i powoli rozwija karierę w social mediach jako influencerka. Ostatnio 19-latka wzięła udział w programie "Taniec z gwiazdami", gdzie mimo nieprzychylnych opinii Iwony Pavlović zabrnęła dość wysoko. W jednym z odcinków show Oliwia wystąpiła razem z bratem, 15-letnim Szymonem Bieniukiem, a występ rodzeństwa podziwiał dumny tata oraz najmłodszy z trójki - Jaś, który w tym roku skończył 10 lat. 

Redakcja poleca

Jarosław Bieniu w poruszającym wyznaniu na temat dzieci 

Były piłkarz Arki Gdynia do dzisiaj pamięta, jak dzieci zareagowały na śmierć Anny Przybylskiej, lecz jak przyznał, w tamtym czasie starał się robić wszystko, żeby Oliwka, Szymon i Jaś w jak najmniejszym stopniu odczuli stratę matki. W najnowszym wywiadzie magazynu "Viva!" Jarosław Bieniuk wyznał, co działo się w ich domu przez kilka miesięcy po pogrzebie. 

Jeszcze pół roku po śmierci Ani spaliśmy we czwórkę w jednym łóżku. W końcu Oliwia się zbuntowała, powiedziała, że jej niewygodnie i wróciła do swojego pokoju - powiedział.  

Staraliśmy się, aby koncentrowały się na codzienności, a nie na rozpamiętywaniu - mówił o dzieciach. Były jednak bardzo trudne sytuacje, jak na przykład Dzień Matki obchodzony w przedszkolu. 

Bieniukowi pękało serce, gdy na przedszkolnym przedstawieniu Jaś śpiewał piosenkę dla mamy, a po policzkach spływały mu łzy. 

Popełniłem błąd i zamiast zatrzymać wtedy Jasia w domu, to pozwoliłem mu być w przedszkolu. Tam śpiewał piosenkę dla mam z innymi dziećmi, a ja widziałem, jak po policzkach lecą mu łzy, choć nie potrafił chyba nazwać tych emocji, miał trzy lata. A dla mnie to był jeden z najgorszych dni w życiu. Czułem się, jakby ktoś moje serce kroił na kawałki. Niepotrzebnie posłałem go do przedszkola. Powinienem wcześniej porozmawiać z nauczycielkami. Z drugiej strony jednak pamiętam, jak mówiły, że Jasio też "ma mamę", ładnie śpiewa te piosenki i że musiał się przecież ich nauczyć. Wiedział więc, że będą śpiewane dla matek naszych uczniów - wyjawił w rozmowie.

Oliwia miała 12 lat, gdy zmarła Anna Przybylska. Jak powiedziała w rozmowie z "Vivą!", z tamtego czasu pamięta niewiele. Do końca wierzyła, że mamie uda się wyjść z ciężkiej choroby, dlatego była w szoku, gdy tak się nie stało. Niemniej jako najstarsza z rodzeństwa najszybciej  poradziła sobie z traumą. Dzisiaj wspomina mamę głównie przy okazji kolejnych rocznic jej śmierci, lecz jak zaznacza, męczy ją ciągłe porównywanie do Anny Przybylskiej. 

TZG: Oliwia Bieniuk jak Marylka ze "Złotopolskich". Piękny gest na cześć Anny Przybylskiej [FOTO]