slot: premiumboard
slot: topscroll
topscrollRun:
Obserwuj w Google News

Adam Konkol z zespołu Łzy walczy ze śmiertelną chorobą. Zdradził dramatyczne szczegóły

2 min. czytania
23.12.2020 14:00

Adam Konkol to jeden z członków zespołu Łzy, który stoi za sukcesem zespołu. Mało kto wie, że muzyk od dzieciństwa walczy ze śmiertelną chorobą. Zdradził dramatyczne szczegóły jej przebiegu.

Adam Konkol
fot. PIOTR GRZYBOWSKI/East News
slot: billboard
slot: billboard

Adam Konkol to - oprócz wokalistki Ani Wyszkoni - osoba, która stoi za sukcesem popularnego przed laty zespołu Łzy. To właśnie Konkol jest autorem największych hitów grupy, takich jak "Agnieszka już dawno tutaj nie mieszka", "Narcyz się nazywam" czy "Oczy szeroko zamknięte". Oprócz Łez artysta angażował się i nadal się angażuje w działalność innych artystów oraz zespołów. Właśnie muzyk kończy 45 lat i z tej okazji udzielił wywiadu "Super Expressowi". Zdradził w nim, jak wygląda życie ze śmiertelną chorobą.

Zobacz także:

Adam Konkol z Łez kończy 45 lat. Opowiedział o swojej chorobie

W jednym z wywiadów, których artysta udzielił przed rokiem, wyznał, że bardzo trudno mu było pogodzić się z chorobą - szczególnie że chorował od dziecka, a na przypadłość tę rocznie zapada zaledwie sto osób.

"Ja mam pecha, bo żyję z tą chorobą od urodzenia. Mam 44 lata, a średnia życia z taką chorobą to 2,5 roku" - powiedział wtedy.

Okazuje się, że przebieg zespołu Eisenmengera może być wyjątkowo dramatyczny, a śmierć może przyjść w każdej chwili.

"W wieku 18 lat miałem poważny krwotok płucny i prawie się udusiłem krwią. Takich krwotoków miałem wiele w swoim życiu" - powiedział. Dodał, że trudno przewidzieć, w jakiej sytuacji dojdzie do krwotoków. "Zdarzało mi się też na scenie w trakcie koncertu, że miałem krwotok. Chowałem się za głośnik i plułem krwią. Był czas, gdy zespół występował beze mnie albo z zastępstwem jak w eliminacjach do Eurowizji, kiedy to oglądałem ze szpitala, jak występują".

Na szczęście dzięki postępowi medycyny Konkol wiedzie już zupełnie inne, prostsze życie. Jak wyjaśnił, były takie momenty, w których gdyby mógł, to wziąłby "tabletkę na eutanazję", gdyby taka była. Dziś ma rodzinę i funkcjonuje prawie tak, jak inni.

"Czuję się lepiej, niż kiedy miałem 25 lat, a mam już 45. Wciąż biorę mnóstwo leków, ale medycyna, jeśli chodzi o moją wadę serca, znacznie poszła do przodu. Dzięki temu po raz kolejny podarowano mi życie. Codziennie zażywam lek, który pozwala mi funkcjonować prawie tak samo jak zdrowemu człowiekowi. Moje leczenie jest kosztowne, ale już refundowane. Kiedyś tak nie było i znaczną część zarabianych na muzyce pieniędzy wydawałem, żeby ratować siebie. Na szczęście szybka popularność sprawiła, że na finanse nie mogłem narzekać, więc udało mi się przetrwać najgorsze czasy. Teraz już nie muszę się martwić, bo leki są na NFZ" - cytuje Plejada.

RadioZET.pl/Plejada/AS

slot: leaderboard_pod_art