Z Wysp Galapagos skradziono 123 żółwie zagrożone wyginięciem

Kłusownicy porwali 123 żółwie z Wysp Galapagos

Żółwie żyjące na Wyspach Galapagos należą do jednych z największych na świecie. Część z tutejszych podgatunków gigantycznych gadów to tzw. gatunki endemiczne, czyli te, które występują tylko na danym obszarze. Należą do nich m.in. żółwie słoniowe jaskiniowe i żółwie słoniowe Gunthera. To właśnie przedstawiciele tych zwierząt zostały porwane z Wysp przez kłusowników, z którymi wciąż bezskutecznie walczą lokalne społeczności i organizacje zajmujące się ochroną dziko żyjących zwierząt. Według informacji podanych przez Ministerstwo Środowiska Ekwadoru skradziono aż 123 osobniki. 

Kłusownictwo to wciąż nierozwiązany problem

Kradzież na taką skalę to najlepszy dowód na to, że lokalny rząd nadal nie podjął się odpowiednich działań, które zapobiegłyby podobnym przypadkom. Ministerstwu nie szczędzą z tego powodu przykrych słów ekolodzy, ale i i inni politycy. "Najprawdopodobniej skradziono je wszystkie na raz. To były głównie młode osobniki, które z racji ich lżejszej wagi było łatwiej porwać, niż dorosłe żółwie. Głównym problemem jest to, że nikt nie obejmuje tu tych zwierząt odpowiednim nadzorem. Żółwie po prostu tu są i każdy, kto nocą zakradnie się, aby je porwać, może to zrobić bez większych trudności" - komentował jeden z nich, Washington Paredes Torres. Żółwie dzieci, pochodzące z odmiany Chelonoidis od dawna są łakomym kąskiem dla nielegalnych handlarzy zwierzętami. Również z tego względu, że nadal znajdują się chętni, aby na domowego pupila wybrać egzotyczne stworzenie. Co gorsza to nie pierwsza tego typu kradzież, jaka miała miejsce w Ekwadorze. Już w 2017 roku z Parku Narodowego Galapagos wywieziono 26 żółwi, które przemycono do Peru.

RadioZET.pl/źródło:BBC;Gazeta.pl/AG