Obserwuj w Google News

Nowy superfood w Kolumbii? Liście koki!

Redakcja
4 min. czytania
19.12.2018 14:59

Liści koki jako m.in. lekarstwa na chorobę wysokościową od lat używają mieszkańcy Ameryki Południowej. Z racji powiązania uważanej tradycyjnie za leczniczą rośliny z przemysłem narkotykowym władze Kolumbii współpracowały dotychczas z amerykańskim wojskiem, aby te mogły regularnie niszczyć dziko żyjące krzewy koki. Teraz to się może zmienić. Wiedzieliście, że liście koki można z powodzeniem dodawać do potraw?

Nowy superfood w Kolumbii? Liście koki!
fot. Wikimedia Commons

Do czego służą liście koki?

Wcale nie do tego, co prawdopodobnie jako pierwsze przychodzi wam na myśl. Tym, którzy już nucą pod nosem tytułową melodię serialu „Narcos”, przypomnimy, że liście koki od dziesiątek lat były uważane w krajach Ameryki Południowej za lekarstwo, m.in. na chorobę wysokościową. Wszystko zmieniło się jednak w 1961 roku wraz z zawarciem jednolitej konwencji o środkach odurzających. Międzynarodowa umowa miała na celu ograniczyć dostęp do substancji takich jak morfina czy kokaina, a także marihuany, w związku z czym powzięto zamiar wykorzeniania wszystkich krzewów koki, zarówno tych nielegalnie uprawianych, jak i tych dziko rosnących. Podczas gdy kraje takie jak Peru czy Boliwia intensywnie walczyły z tym kulturalnie krótkowzrocznym prawem, zakładającym przy okazji brutalną, neokolonialną wręcz z charakteru ingerencję w sprawy wewnętrzne innych państw, prosząc nawet ONZ o próbę wywarcia wpływu na kształt umowy, Kolumbia pragnęła dostosować się do konwencji. Przez to całymi latami zezwalano na opryskiwanie krzewów koki z powietrza pestycydami, a także inne manewry wojskowe mające na celu zniszczenie jej upraw. Jak na ironię, kiedy w 2017 roku WHO ogłosiło, że jeden z najczęściej wykorzystywanych w tym celu rodzajów pestycydów, glifosat był wysoce rakotwórczy, Kolumbijczycy postanowili się wreszcie zbuntować.

Flickr/ Herbata z liści koki to popularny napój w Kolumbii
fot. Flickr/ Herbata z liści koki to popularny napój w Kolumbii

LEPIEJ WIEDZIEĆ WIĘCEJ:

„Chcemy bronić rodzimej tradycji”

Radykalną zmianę podejścia do hodowli koki i jednoczesny powrót przy tym do dawnych tradycji dobrze obrazują współcześni mieszkańcy Bogoty, stolicy kraju. „Staramy się po prostu ponownie wypromować prawidłowy sposób korzystania z właściwości tej rośliny. Jej znaczenie było wypaczane od lat i wiedza na ten temat jest obecnie niewielka. Przypominamy, jak wyglądała rodzima tradycja z tym związana, jednocześnie wdrażając nowe rozwiązanie, polegające na ekologicznej hodowli krzewów koki w celach spożywczych” – tłumaczy Ximena Robayo, prowadząca w Bogocie sklep ze zdrową żywnością w sercu dzielnicy artystycznej La Candelaria. Ximena produkty z liści koki trzyma na półce zaraz obok kaszy quinoa. Jak dodaje, obie rośliny były uprawiane już przez starożytne cywilizacje, współtworzące rozległy łańcuch górski w tej okolicy. 

Harina z liści koki

Okazuje się, że liście mają też wiele innych zastosowań niż dosyć znane żucie ich czy warzenie z nich napojów herbacianych. Mogą też urozmaicić smak wielu gotowanych i pieczonych potraw – wystarczy, że dodamy do nich harinę (zazwyczaj mąka kukurydziana wykorzystywana do przygotowania ciasta np. na tortille, przyp. red.), czyli mąkę ze zmielonych liści koki. Mąkę tę można również wykorzystać jako dodatek do soków czy zdrowych koktajli. Coraz większą popularnością w kolumbijskich restauracjach cieszą się także naleśniki z hariny, najczęściej podawane w wytrawnym nadzieniem, np. z pikantnie doprawionego mięsa kurczaka. „To inny sposób na wykorzystanie leczniczych właściwości tej rośliny. Jeszcze w 1957 roku na Uniwersytecie Harvarda, niedługo przed zakazem kontynuacji tych badań sprawdzano zdrowotny potencjał wykorzystywania liści w kuchni. Choć wyniki mówiły o wysokiej zawartości witamin i pożytecznych mikroelementów w liściach, nie wzięto ich pod uwagę” – ze smutkiem zauważa Robayo. 

Flickr/Tak wygląda harina przygotowana z liści koki
fot. Flickr/Tak wygląda harina przygotowana z liści koki

SPRAWDŹ TEŻ: 

Czy liście koki są zdrowe?

Wyniki wspomnianych badań wskazywały jednoznacznie na nie tylko wyższą zawartość białka, żelaza, witaminy A, błonnika, ryboflawiny oraz fosforu niż w 50 innych rodzajach warzyw, ale również rekordową zawartość wapnia w liściach koki. Na 100 gram liści przypada aż 2 tys. miligramów wapnia, co plasuje je w czołówce produktów tego typu według wszystkich międzynarodowych baz żywieniowych. Badania przeprowadził światowej sławy etnobotanista, James A. Duke, którego zainspirował przypadek jednego z najdłużej żyjących ludzi na ziemi, 123-letniego Boliwijczyka, który jako sekret swojej długowieczności wskazał codzienne żucie liści koki. Czy roślina ma więc szansę stać się nowym superfoodem nie tylko w krajach Ameryki Południowej, ale i poza nią? Niestety, to nie kurkuma... „Mamy nadzieję, że w przyszłości przykłady miejsc takie jak nasze i tego, co dzieje się pozytywnego wokół wielkiego powrotu liści koki na rodzime stoły, przekonają władze krajów takich jak Stany Zjednoczone do rezygnacji z fałszywej »walki z narkotykami«. Nie postrzegamy tak tej rośliny i głęboko wierzymy, że znowu stanie się wartościowym pożywieniem i lekarstwem dla wielu” – podkreśla Robaya, która najwidoczniej świetnie rozumie, że każdą małą rewolucję najlepiej zacząć od siebie.

RadioZET.pl/źródło:Munchies/AG