Obserwuj w Google News

Sadowska żali się na los polskich artystów. „Nie dostajemy ani grosza z tego”

3 min. czytania
23.02.2024 09:48

Maria Sadowska ma na koncie kilka filmów, które podbiły serca zarówno polskich jak i zagranicznych widzów. „Sztuka kochania. Historia Michaliny Wisłockiej” i „Dziewczyny z Dubaju” wciąż doskonale radzą sobie na Netfliksie. Artystka wyznała w rozmowie z Plejadą, że choć jej produkcje obejrzały na platformie miliony widzów, ona sama nie zarobiła na nich nawet złotówki. Wszystko przez przestarzałe przepisy prawne.

Maria Sadowska
fot. Michal Wozniak/East News

Reżyserka, podobnie jak wielu innych polskich artystów, postanowiła zaprotestować przeciwko ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych. W Polsce nie wprowadzono dyrektywy o tantiemach z platform streamingowych, w związku z czym polscy twórcy nie mogą czerpać dochodów z tytułu rozpowszechniania filmów na tych platformach.

Maria Sadowska w rozmowie z Plejadą przyznała, że polskie prawo w tym aspekcie jest mocno przestarzałe i nie dorównuje kroku zmianom, jakie od dawna są wprowadzane w innych państwach Unii Europejskiej. - Świat się zmienia, a nasze zapisy prawne, mające za zadanie chronić artystów, są 30 lat wstecz. Mamy tam napisane, że dostaniemy tantiemy z VHS-ów – mówiła.

Maria Sadowska naświetla sytuację polskich artystów

Choć filmy reżyserki doskonale sobie radzą na Netfliksie, ona, jak przyznała w rozmowie z serwisem, nie dostała za to nawet grosza. - Ja mam kilka filmów w tej chwili na platformach, również są to "Dziewczyny z Dubaju", które były przez wiele miesięcy na pierwszym miejscu najchętniej oglądanych filmów nie tylko w Polsce, ale na całym świecie. I chciałabym, żebyście państwo mieli świadomość, że ja z tego nie dostaję ani złotówki. Nic. Kompletnie – wyznała. - Największym w tej chwili dystrybutorem filmów są platformy streamingowe, a więc Netflix, Amazon Prime, Disney+ i tam nadal po prostu nie są honorowane nasze prawa. My nie dostajemy ani grosza z tego, a szczególnie młodzi - dodała.

Redakcja poleca

Sadowska przyznała również, że taka sytuacja bardzo źle wpływa na młodych twórców, którzy dopiero rozpoczynają swoje kariery. Krzywdząca ustawa może podciąć im skrzydła. - Rozumiem wściekłość młodych twórców, ponieważ to wszystko się przenosi na internet. Za chwilę nie wiadomo, jak dalej będzie. To będzie w tej chwili największe pole eksploatacji kina. I jak ci młodzi w ogóle mają żyć? Jak oni w ogóle mają tworzyć? Jak oni w mają się rozpędzić i cokolwiek zacząć? – kontynuowała.

Reżyserka zwróciła także uwagę na trudy pracy filmowców. W jej przypadku praca nad filmem trwa dwa lata i wypełniona jest wieloma wymagającymi zadaniami. - Reżyser, który najwięcej robi, bo on jest od samego początku. Wymyśla pomysł, jest scenarzystą. Potem szuka pieniędzy na ten film, pracuje z producentami, potem zatrudnia aktorów. Dopiero później jest ten plan. Potem jeszcze reżyser siedzi i montuje to. I to wszystko trwa strasznie, strasznie długo, a reżyserzy są mniej wynagradzani, mniej niż aktorzy na przykład – opowiadała.

Nowe, sprawiedliwe prawo, jej zdaniem, ułatwiłoby pracę twórcom. Gdyby filmowcy dostawali tantiemy z produkcji pojawiających się w streamingu, mogliby „żyć z poprzedniego dzieła” i na spokojnie tworzyć kolejne.

- Jeżeli film ma sukces, to żeby reżyser mógł sobie spokojnie pożyć przez chociaż rok z tego i na przykład pisać następny scenariusz, a nie musieć robić seriali czy się rozmieniać na drobne tylko po to, żeby zapłacić czynsz, to dla reżysera kwestia takich tantiem jest bardzo ważna – zakończyła.

Źródło: Radio ZET/Plejada

Nie przegap