Marek Włodarczyk gorzko o polskiej emeryturze. Nie dałoby się za to wyżyć
Marek Włodarczyk od lat życie aktorskie dzieli między Polskę a Niemcy. I choć aktor mógłby przejść już na emeryturę, nie może sobie na to pozwolić. Dostałby 42 zł.
![Marek Włodarczyk gorzko o polskiej emeryturze. Nie dałoby się za to wyżyć](https://gfx.rozrywka.radiozet.pl/var/g3-radiozetrozrywka/storage/images/plotki/marek-wlodarczyk-bedzie-mial-42-zl-emerytury/20878045-1-pol-PL/Marek-Wlodarczyk-gorzko-o-polskiej-emeryturze.-Nie-daloby-sie-za-to-wyzyc_content.png)
Markowi Włodarczykowi największą popularność przyniosła rola komisarza Adama Zawady w serialu „Kryminalni”. W podobnej produkcji „Sprawiedliwi. Wydział kryminalny”, która kręcona jest od 2016 roku wcielił się w rolę inspektora Edwarda Kubisa, który również został obdarzony przez widzów ogromną sympatią. 68-letni aktor w polskich produkcjach pojawia się jednak stosunkowo od niedawna, bo od 20 lat. Przedtem budował swoją karierę w Niemczech, choć nie do końca o tym właśnie marzył.
Zobacz też: Podwyższyli emeryturę Maryli Rodowicz. Ile pieniędzy dostanie?
Marek Włodarczyk o emeryturze
W najnowszym wywiadzie udzielonym Onetowi, Marek Włodarczyk przyznał, że nie byłby w stanie wyżyć teraz z emerytury, jaką zaproponował mu polski ZUS. Okazuje się, że po 20 latach spędzonych na polskiej scenie, dostałby 42 zł świadczenia emerytalnego. - Ta niemiecka jest trochę lepsza, choć też bez szaleństw – skwitował aktor w rozmowie z portalem.
Niemieccy aktorzy mogą spodziewać się większej emerytury, ponieważ podpisują inne umowy niż w Polsce. - Pracodawca musi odprowadzać wszystkie składki od wynagrodzenia aktora, niezależnie od tego, czy występuje on w filmie, serialu, spektaklu czy słuchowisku – wyjaśnił Włodarczyk.
W Polsce artyści pracują na tzw. umowach śmieciowych. Jeśli aktor sam nie zadba o odprowadzanie składek, pracodawca tego za niego nie zrobi. - Ale nie ubolewam nad tym. Cieszę się, że mam pracę i mogę zarabiać – podsumował Marek Włodarczyk.
Emerytury polskich artystów dramatycznie niskie. Dlaczego?
Głodowe emerytury polskich artystów spowodowane są wyżej wspomnianymi „umowami śmieciowymi”. Jako pierwsza na ten temat otworzyła się Maryla Rodowicz. Wokalistka w rozmowie z „Super Expressem” nie kryła swojego rozżalenia z powodu niskiego świadczenia, które wynosi niewiele więcej ponad 1600 zł.
Krzysztof Cugowski również nie jest w najlepszej sytuacji. Płacenie składek o wartości 14 gr poskutkowało emeryturą, która dziś nie przekracza 1500 zł. Nawet Klaudia Halejcio zainteresowała się tym tematem. Odkryła, że do tej pory w Zakładzie Ubezpieczeń Społecznych odłożyła zaledwie 600 zł.