Obserwuj w Google News

Mama Tomasza Komendy gorzko o synu: „On mnie pochował żywcem”

3 min. czytania
04.04.2023 09:53

Sprawą Tomasza Komendy żyła cała Polska. Mężczyzna opuścił więzienie w blasku fleszy, udzielił kilku wywiadów i zaraz po otrzymaniu 13 milionów zadośćuczynienia za 18 lat niesłusznie spędzonych w więzieniu - zniknął. I byłoby to zrozumiałe, gdyby nie kolejne przykre historie, o których opowiada w mediach jego rodzina. Teraz głos w sprawie zabrała matka mężczyzny.

Teresa Klemańska gorzko mówi o synu Tomaszu Komendzie
fot. Bartosz Krupa/EastNews

Po wyjściu z aresztu Tomasz Komenda szczęście miał znaleźć u boku Anny Walter. Mężczyzna oświadczył się ukochanej, para doczekała się również syna. Niestety sielanka nie trwała długo. Walter wystosowała do mediów oświadczenie, w którym poinformowała, że Komenda zostawił ją i swojego syna. Nie płaci alimentów, nie utrzymuje kontaktu z najbliższymi.

Zobacz też:  Afera wokół Tomasza Komendy. Bracia Collins zabrali głos w sprawie

Mama Tomasza Komendy zabrała głos

Walter podała również, że jej były partner nadużywa narkotyków. Publicznie zaapelowała, by Komenda się opamiętał. Portal „Onet” poprosił by wypowiedziała się na ten temat Teresa Klemańska – matka mężczyzny. To ona przez 18 lat wspierała syna w procesie o uniewinnienie.

- Tomek w ogóle się już do nas nie odzywa. Udaje, że nas nie zna. Nie chce mieć z nami nic wspólnego. Z całą rodziną Klemańskich – wyznała kobieta.

Z jej relacji wynika, że wszystko było w porządku, dopóki Tomasz mieszkał z rodziną. Później nawiązał bliższy kontakt ze swoim starszym bratem Gerardem (zwanym Maćkiem). - Jak tylko się dowiedział, że Tomek dostanie pieniądze, to odciął go od nas. Chciał nas skłócić i to mu się udało – mówiła mama Komendy.

Redakcja poleca

Kobieta każdemu ze swoich czterech synów dorobiła komplet kluczy do swojego mieszkania. Chciała, by mogli przyjść do matki, kiedy tylko będą chcieli. Tomasz miał któregoś razu zostawić klucze na komodzie i wyjść bez słowa wyjaśnienia. Nie odbiera telefonów ani od matki, ani od braci, ani od byłej partnerki.

Chciałabym, żeby miał odwagę przyjść i powiedzieć: "Nienawidzę cię matka. Zrobiłaś coś źle. Nie tego się spodziewałem". A on po prostu zniknął, jak tchórz

– powiedziała w rozmowie z „Onetem” Klemańska.

Komenda jest w komitywie ze starszym bratem, który miał przekazać matce, by nie szukała Tomasza, bo i tak go nie znajdzie. Gdy kobiecie udało się odnaleźć syna, ten miał jej zamknąć drzwi przed nosem. - Potraktowali mnie jak psa – przyznała.

Zobacz też:  Matka Tomasza Komendy chciała popełnić samobójstwo. ''Serce mi pękło''

Rodzina Tomasza Komendy załamuje ręce

Kobieta podkreśla, że Tomasz wciąż jest jej ukochanym synem i nie da powiedzieć na niego złego słowa. Uważa, że wszystkiemu winne są pieniądze – gdyby nie one, rodzina dalej trzymałaby się razem. - Czy mnie boli ta sytuacja? Serce mi pęka. Nikomu nie życzę, by znalazł się w takiej sytuacji – mówiła Klemańska.

Zrozpaczona matka przypomniała, że była u boku syna, gdy ten jej potrzebował. Jest jej przykro, że została potraktowana w taki sposób.

Tomek chciał sam sobie życie ułożyć, ale nie udało mu się chyba, bo nie ma nic. Jeżeli może, to niech usunie tatuaż z rękawa z napisem "Kocham cię mamo", bo jest nieprawdziwy i fałszywy. To jest kłamstwo. Po co ten napis? Przecież ja już dla niego umarłam. On mnie pochował żywcem

– wyznała.