Obserwuj w Google News

"Smród jak cholera". Małgorzata Zajączkowska przeżyła koszmar w PKP

2 min. czytania
26.01.2024 23:36

Aktorka Małgorzata Zajączkowska często podróżuje pociągiem i napotyka różne osobliwe sytuacje. Ostatnio aktorka musiała jechać w smrodzie - jak to określiła - "padliny". Takie atrakcje zapewnił jej jeden ze współpasażerów.

Małgorzata Zajączkowska narzeka na smród w PKP
fot. Facebook:@Małgorzata Zajączkowska

Małgorzata Zajączkowska to aktorka, której raczej przedstawiać nie trzeba. Grała u Wajdy m.in. "Dantonie" i "Wałęsie. Człowieku z nadziei" oraz filmach Zanussiego "Constans", "Z dalekiego kraju" oraz "Pogodzie na jutro" Jerzego Stuhra. Świetnie przyjęta i nagrodzona została jej kreacja w filmie "Noc Walpurgi" oraz rola w amerykańskiej produkcji "Late bloomers". 

Redakcja poleca

Małgorzata Zajączkowska przeżyła atak smrodu w PKP

Aktorka w związku z pracą często podróżuje pociągiem i choć to lubi, nie zawsze udaje jej się dotrzeć do celu bez przygód. Niestety ostatni przejazd do Krakowa artystka zapamięta jako nadzwyczajną torturę dla zmysłów.

Małgorzata Zajączkowska wykupiła miejsce w strefie ciszy, gdzie zaleca się mieć wyłączone dźwięki w telefonie i nie prowadzić rozmów. Ale telefon aktorki zadzwonił. Małgorzata Zajączkowska została ofuknięta przez niezadowolonego współpasażera, który przypomniał jej gdzie się znajdują. 

"Jadę w wagonie ciszy do Krakowa. Zadzwoniła moja komórka. Siedzący niedaleko pan gruchnął tęgim głosem: «pani chyba zapomniała, że jedzie w wagonie ciszy?». Przeprosiłam i wyszłam pospiesznie na korytarz. Po dwóch minutach wracam, a tu smród jak cholera" - opowiada gwiazda "Planety Singli. Osiem historii". 

Ten sam mężczyzna, który przed chwilą domagał się poszanowania dla innych podróżnych, wyjął jedzenie i zasmrodził nim cały wagon. Zdaniem aktorki zapach przypominał padlinę. 

"Pan od ciszy otworzył pojemnik z czymś, co postanowił zjeść. Na mój węch gustuje w padlinie. Przesiadłam się, nie ja jedna. A pan wsadził korki do uszu i pałaszuje, wyglądając przez okno. Ale w ciszy. I samotności" - spuentowała Małgorzata Zajączkowska.

"Myślałam, że po cichu zdjął buty" - żartowali internauci i sugerowali, że pan celowo rozsiał "zapaszek", żeby właśnie móc podróżować w idealnej ciszy i w samotności. Słusznie przypomniano, że do pociągu nie należy zabierać jedzenia o intensywnym zapachu, a jeśli już, to skonsumować poza przedziałem lub w wagonie gastronomicznym. 

Nie przegap