Obserwuj w Google News

Joanna Racewicz dwukrotnie poroniła. W szpitalu przeżyła koszmar

2 min. czytania
14.06.2023 10:04

Poruszona Joanna Racewicz zdobyła się na szczere wyznanie na Instagramie. Po tragicznej śmierci ciężarnej Doroty z Bochni dziennikarka powróciła do własnych wspomnień ze szpitala. Opowiedziała o traktowaniu przez lekarzy oraz o dwóch poronieniach.

Joanna Racewicz
fot. Wojciech Olkusnik/East News

Śmiercią Doroty z Bochni zajmuje się prokuratura. 33-latka trafiła do szpitala w Nowym Targu tuż po odejściu wód płodowych. Kazano jej leżeć z nogami w górze, a stan zdrowia pogarszał się z godziny na godzinę. Rósł też wskaźnik stanu zapalnego. Nie zastosowano antybiotykoterapii, czekano, aż płód obumrze, co stało się 24 maja nad ranem. 33-latka była już w stanie krytycznym, gdy zadecydowano o operacji. Zmarła o 9:39. Joanna Racewicz w swoim wpisie pokazuje, że w niektórych szpitalach nie pracują empatyczni lekarze, lecz medycy nieliczący się z pacjentkami.

Zobacz także:  Racewicz ostro po śmierci 8-letniego Kamila. Zwraca się do Boga: "Byłeś głuchy"

Joanna Racewicz wspomina poronienie w szpitalu

Joanna Racewicz 23 kwietnia 2008 roku została mamą Igora. Ma jednak dramatyczne doświadczenia dotyczące macierzyństwa. Dwukrotnie poroniła.

- Bilans: trzy ciąże. Jedno dziecko. „Beznadziejny przypadek” - znam to na pamięć. Takie „położnicze esperanto”, szpitalny slang. Nie ma w nim szacunku ani do kobiety. Nie było go także wtedy, gdy do izby przyjęć na Karowej weszła pani salowa z mokrą ścierką. Chciała posprzątać krew z podłogi. Moją i dziecka. Lekarz zniknął. Tuż po diagnozie: poronienie. Słyszałam, jak mówił na głos na korytarzu: „Pani Lidziu, trzeba wytrzeć, tam naświnione” – wspominała dziennikarka na Instagramie.

Redakcja poleca

Joanna Racewicz tłumaczyła, że dziś w szpitalach w grę wchodzi „zasłanianie się klauzulą sumienia i krzyżem”, jednak nie ma zamiaru wrzucać wszystkich lekarzy do jednego worka. Na swojej drodze spotkała wielu wybitnych medyków, jednak zaznacza, że położnicy muszą wykazać się szczególną odwagą, ponieważ bez niej może pojawić się jeszcze więcej tragicznych historii ciężarnych kobiet.

- Scena, jak z koszmaru. Do bólu prawdziwa. Wróciła po strasznej historii Doroty z Bochni. Za mnie zdecydowała biologia, za nią - lekarze. Ja - żyję. Ona - nie. Jestem szczęściarą, prawda? Brak szacunku, pogarda, lekceważenie. Norma. Pamiętacie akcję „Rodzić po ludzku”? Lata temu. Co się zmieniło? Może nie ma już „taśmy”, już nie słychać krzyku innej rodzącej zza kotary, ale lekarska wyższość to wciąż chleb powszedni – dodała Joanna Racewicz.

Gwiazdy, które straciły dziecko
10 Zobacz galerię
fot. STANISLAW KOWALCZUK/EAST NEWS, VIPHOTO/East News, PIOTR KAMIONKA/REPORTER/EAST NEWS, TRICOLORS/East News