Obserwuj w Google News

Joanna Racewicz pokazała męża tuż przed śmiercią. To nie on miał lecieć do Smoleńska

3 min. czytania
11.04.2023 13:31

Joanna Racewicz wspominała męża Pawła Janeczka w 13. rocznicę katastrofy smoleńskiej. Szef ochrony prezydenta zginął 10 kwietnia 2010 roku w tragicznym locie prezydenckiego tupolewa. Prezenterka Polsat News wyznała, że to nie jej mąż miał lecieć wtedy do Smoleńska, lecz w ostatniej chwili zamienił się z kolegą. 

Joanna Racewicz
fot. TRICOLORS/East News, Adam Burakowski/REPORTER/EAST NEWS,

Joanna Racewicz straciła męża w katastrofie smoleńskiej 10 kwietnia 2010 roku. Awansowany pośmiertnie na kapitana BOR-u Paweł Janeczek zginął na pokładzie Tu-154M, który rozbił się podczas lądowania w drodze na obchody 70. rocznicy zbrodni katyńskiej. Wśród 96 ofiar byli prezydent Lech Kaczyński z żoną Marią, wysocy oficjele i politycy głównych frakcji.

Po śmierci Pawła Janeczka Joanna Racewicz została sama z 2-letnim synem. Dziennikarka od początku przeciwstawia się rozgrzebywaniu tematu tragedii smoleńskiej przez PiS i lansowaniu wersji o zamachu. W kolejną rocznicę katastrofy była gwiazda "Panoramy" opublikowała ostatnie zdjęcie męża wraz z poruszającym wpisem. 

Redakcja poleca

Joanna Racewicz wspomina męża w 13. rocznicę katastrofy smoleńskiej 

Na udostępnionym zdjęciu Joanny Racewicz widzimy Pawła Janeczka wsiadającego po godzinie 7.00 na pokład samolotu lecącego do Smoleńska. Wieczorem funkcjonariusz BOR-u miał być już z powrotem w domu. 

- Miał wrócić do domu na kolację. Krótki lot. Tylko wizyta. Rocznica w Katyniu. Na miejscu rzędy krzeseł i parasolki przy oparciach. Zastygły na zawsze obraz - wspomina Joanna Racewicz. 

Od tamtego dnia minęło 13 lat. Jednak dla wdowy czas nie zaleczył ran, a tylko "nauczył z nimi żyć". - Żłobi koleiny w znanej drodze. Oddala ukochany głos. Zapomina dotyk skóry - podkreśla w swoim wpisie Joanna Racewicz i przypomina, że to nie jej mąż miał 10 kwietnia polecieć do Smoleńska. 

To nie On miał być na pokładzie. Zamiana z kolegą. Zamiana na wagę życia. Dziesięć dni później ocalony niósł trumnę - wyznała. 

Gdyby Paweł Janeczek wrócił, sześć dni później obchodziłby 37. urodziny, a 23 kwietnia świętowałby skończone dwa latka syna Igora. Obecnie chłopiec ma 15 lat. 

- Dziś wracają chwile. Każda jest bezcenna. Kartka w kieszeni marynarki. Ostatnie wyznanie. Dziękuję Ci. Za wszystko. Za Igora najbardziej - napisała poruszona Joanna Racewicz. 

Joanna Racewicz i Paweł Janeczek - historia ich związku 

Trudno w to uwierzyć, ale znajomość Joanny Racewicz i Pawła Janeczka zaczęła się na pokładzie samolotu. Popularna wówczas prezenterka "Panoramy" i porucznik Biura Ochrony Rządu poznali się w trakcie lotu rządowym 'jakiem' z Łodzi do Warszawy. Lot był krótki, lecz niebezpieczny ze względu na fatalne warunki pogodowe. Szalała burza, maszyną rzucało we wszystkie strony. W pewnym momencie Paweł Janeczek ujął dziennikarkę swoim opanowaniem.

- Pamiętam spokojny głos Pawła i jego zapewnienia: "Nic się nie martw, damy radę. Zawsze lądujemy" - wspominała Joanna Racewicz w wywiadzie Onetu.

Szybko wpadli sobie w oko. "Janosik" był silny i wysportowany. Biegał w maratonach, trenował judo i był ratownikiem wodnym. Brał udział w akcjach w Afganistanie. Ślub wzięli we wrześniu 2004 roku, a cztery lata później urodził im się syn, Igor. Paweł Janeczek pracował wówczas jako szef ochrony prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Gdy na 10 kwietnia 2010 roku zaplanowano lot polskiej delegacji do Katynia, zgłosił się na zastępstwo za kolegę. "Kochanie, wrócę o 18.00" - zapewniał tamtego dnia Joannę Racewicz.

Rok po katastrofie prezydenckiego Tupolewa dziennikarka opowiadała:

- Codziennie z nim rozmawiam. Patrzę na jego zdjęcia wiszące w domu. Czasem wkładam koszulę Pawła. Zwłaszcza jedną, specjalnie niepraną, która ciągle nim pachnie. Wychodząc w sobotę do pracy, rzucił ją przy pralce. Na początku byłam na niego zła. Teraz z nią śpię.

Przez długi czas po śmierci męża Joanna Racewicz zmagała się z depresją. Dźwignęła się dzięki terapii i lekom oraz poczuciu, że musi żyć dla syna. Traumę pomogły jej rozładować rozmowy z bliskimi ofiar katastrofy smoleńskiej, które dziennikarka zawarła potem w książkach "12 rozmów o miłości. Rok po katastrofie" i "12 rozmów o pamięci. Oswajanie nieobecności".